blank

    Najwięksi wygrani i przegrani zimowego okna transferowego

    Za nami bardzo emocjonujące zimowe okno transferowe. Kto wyszedł z niego z tarczą, a kto na tarczy?

    WYGRANI 

    1# Arsenal

    Poniedziałkowa noc okraszona porażką ze Swensea pokazała, że Arsenal wciąż ma poważne problemy z defensywą praktycznie na każdej pozycji. Słabą formę utrzymuje Petr Cech, żaden inny bramkarz z TOP5 europejskich lig nie popełnił tak dużej ilości błędów, które skutkowały utratą bramki. Mimo to, styczniowe okno w wykonaniu Londyńczyków poszło lepiej, niż ktokolwiek przewidywał. Zespół opuścił Alexis Sanchez, jednak można zaliczyć to jako pozytyw, ze względu na negatywny wpływ zawodnika na szatnię. Kanonierzy zakontraktowali dwójkę świetnych zawodników – Henrikha Mkhitaryana oraz  Pierre-Emericka Aubameyanga. Duet miał już styczność ze sobą w Borussii Dortmund, co przyspieszy aklimatyzację w realiach Arsenalu. 56 milionów funtów zapłaconych za Gabończyka stanowi rekord transferowy Arsenalu, klub miał jednak budżet na kolejne zakupy, ze względu na sprzedaż Theo Walcotta i Francisa Coquelina za łączną sumę 37 milionów funtów. Czy dzięki dobrym ruchom na rynku transferowym The Gunners będą w top 4 Premier League? 

     

    2# Jose Mourinho

    Nie ma większego taktyka od Jose Mourinho, Portugalczyk swoim intelektem i sprytem  jest nie tylko jednym z najlepszych trenerów na świecie, ale także znakomitym graczem na rynku transferowym. Mourinho wręcz perfekcyjnie manipulował mediami, stosując swoje wymówki bądź fałszując fakty. Szkoleniowiec United z początku nie komentował przenosin Alexisa Sancheza, dopiero później na konferencji prasowej przyznał, że wymiana zawodników z Arsenalem była "mistrzowska". Nie omieszkał też dogryzać w stronę Wengera pytając prześmiewczo "Taki zawodnik za taką kwotę?! To jak za darmo!" Wcześniej Alexisem interesował się Tottenham, Mourinho nie zważał na te doniesienia i sprawiał wrażenie nie zainteresowanego chilijskim zawodnikiem. Jednak w ukryciu misternie układał plan ściągnięcia byłego gracza Barcelony. Jak się okazało, z powodzeniem. 

    Transfer Alexisa jest nie tylko wzmocnieniem składu Czerwonych Diabłów, ale także pstryczkiem w nos Guardioli, który także walczył o zakontraktowanie Sancheza. Jak widać, derby Manchesteru odbywają się również poza boiskiem. 

     

    3# FC Barcelona

    W sierpniu Gerard Pique stwierdził: "Pierwszy raz, odkąd jestem zawodnikiem FC Barcelony mogę stwierdzić, że czuję się gorszy od Realu". Na szczęście dla Katalończyka, przygnębiająca sensacja nie trwała zbyt długo. W pierwszej połowie sezonu Barcelona w teorii już zapewniła sobie triumf w rozgrywkach La Liga, dystansując rywala z Madrytu o dziewiętnaście punktów! W związku z takim obrotem zdarzeń, to Real był zmuszony dokonać niezbędnych transferów w zimowym oknie.Mimo słabszych wyników Los Blancos nie sprowadzili ani jednego zawodnika! FC Barcelona nie próżnowała i wydała ponad 130 milionów na zimowe wzmocnienia, co zwiększyło możliwości rotowania składem przez Valverde. Największą bombą transferową było oczywiście sprowadzenie Philippe Coutinho z Liverpoolu za 120 milionów euro (kwota ta może zwiększyć się do 160), Brazylijczyk już w swoim debiucie pokazał się z bardzo dobrej strony, pomimo kilku minut spędzonych na placu gry. 26-latek póki co nie będzie mógł występować w Lidze Mistrzów, reguły zakazują występu zawodnika w dwóch różnych zespołach w jednej edycji rozgrywek. Yerry Mina dopiero przywita się z europejskim futbolem, młody defensor z powodzeniem występował w lidze brazylijskiej i jest uważany za ogromny talent. Wielu ekspertów już jakiś czas temu przypięło mu łatkę przyszłej gwiazdy futbolu. 

    Ponadto kataloński klub pozbył się niechcianych zawodników, z zespołem pożegnali się: Arda Turan, Rafinha, Gerard Deulofeu oraz Mascherano. 

     

    PRZEGRANI

    #1 Liverpool

    „Liverpool nie jest klubem, który musi sprzedawać zawodników, to jest bez znaczenia ile nam oferują za Coutinho. On nie jest na sprzedaż”. Grzmiał Jurgen Klopp po tym, jak zeszłego lata, Barcelona podniosła swoją ofertę za Brazylijczyka. Dlaczego więc Liverpool w końcu zdecydował się sprzedać Barcelonie swoją gwiazdę? Do tego w sezonie, w którym „The Reds” biją się z Manchesterem United, Chelsea, Tottenhamem i prawdopodobnie Arsenalem o druga pozycję w tabeli, oraz czeka ich rywalizacja w Lidze Mistrzów z FC Porto.

    Oferowane 120 mln euro, plus potencjalne 40 mln euro dodatków były kolosalne. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że Coutinho nie można uznać za jednego z pięciu najlepszych graczy na świecie. Nasuwa się pytanie. Czy opłata byłaby niższa po zakończeniu trwającego sezonu? Co więcej. Coutinho chciał odejść z Anfield już zeszłego lata i mimo, że nie dostał zgody na odejście i tak zdobył 12 goli oraz miał 12 asyst, podczas pierwszej połowy kampanii 2017/18. Czy by się zbuntował, przestał wnosić jakość do zespołu, przez najbliższe pół roku, gdyby powiedziano mu, że może odejść dopiero latem? Władze z miasta Beatelsów były sfrustrowane stratą Coutinho, jednak musieli działać. Zrekompensowali sobie utratę Brazylijczyka, kupnem środkowego obrońcy z Southampton – Virgila Van Dijka, a holenderski obrońca już okazał się sporym wzmocnieniem linii defensywnej.

    Czy Liverpool jest ekipą silniejszą, słabszą po zamknięciu okienka transferowego? Odpowiedź brzmi: Słabsi. Dostali wszystkie karty na stole, a wykorzystali tylko część. Środek obrony został wzmocniony, to nie ulega dyskusji, lecz dalej pozostają z dwoma najgorszymi bramkarzami w Premier League. Lorius Karius został pierwszym wyborem Kloppa, co jest niezrozumiałe, zważając, że ma najgorszy procent obronionych strzałów (44,44) ze wszystkich bramkarzy z wielkiej piątki, którzy rozegrali co najmniej 5 spotkań. Co więcej, wypożyczenie Sturridge’a do WBA, oznacza dla Liverpoolu problem, biorąc pod uwagę kontuzję Roberta Firmino, oraz kiepską formę Ingsa i Solanke. Jurgen Klopp sam pozbawił się wszechstronności w ataku, którą dawał Coutinho.

    Teraz włodarze Liverpoolu muszą stanąć na głowie, by zatrzymać Salaha, Firmino, czy Sadio Mane, a to może się okazać ciężką próbą.

     

    #2 David Luiz

    Kiedy Andreas Christiensen doznał fatalnej kontuzji w przegranym spotkaniu Bournemouth, wydawało się, że to będzie znakomita okazja dla Luiza na wskoczenie do pierwszego składu. Nic bardziej mylnego. Antonio Conte wielokrotnie podkreślał, że uporczywy problem z kolanem jest powodem dla którego, nie oglądaliśmy Brazylijczyka od października. Statystyki środkowego obrońcy Chelsea są w tym sezonie słabe, mimo że w zeszłorocznej kampanii był jednym z kluczowych zawodników. Stosunki na linii Conte-Luiz są bardzo napięte. Luiz miał być niezadowolony z faktu, że nie udało się go sprzedać do Arsenalu, kiedy klub sprowadzał z ekipy „Kanonierów” Oliviera Girouda.

    30-latek nie znalazł uznania w oczach selekcjonera Brazylii od czerwca ubiegłego roku i jeżeli ma dostać powołanie na Mundial w Rosji, musi zacząć regularnie grać w pierwszym zespole. David Luiz nawet jak upora się ze swoją dolegliwością, ma znikome szanse na zmianę barw klubowych, oraz na grę w swoim obecnym klubie. Luizowi pozostaje więc oczekiwać na raport medyczny Christensena. Wszystko wskazuje na to, że Brazylijczyk, będzie nią bardziej zainteresowany niż sam Duńczyk.

     

    #3 Eric Hall – były agent piłkarski

    „Najgorszą rzeczą w mojej pracy jest to, że zawodnicy dostają 90% obniżki moich zarobków” żartował były agent piłkarski – Eric Hall. Dzisiaj, ten ekstrawagancki, palący cygara londyńczyk musi żałować, że dalej nie jest w branży. W tym miesiącu Fernando Felicewich wyłożył 15 mln funtów w ramach umowy swap, w której jego klient, Alexis Sanchez, zamienił Manchester na Londyn, a w przeciwnym kierunku powędrował Mkhitaryan. Dochodziły również informacje, że Mino Raiola, czyli przedstawiciel  zawodnika z Armenii utrzymał układ, sprzeczając się o część jego gaży. Raiola jest osobą, która zarobiła około 24 milionów funtów na przeniesieniu Paula Pogby do Manchesteru w lecie 2016 roku, co zaczęło zastanawiać wszystkich dookoła, ile pieniędzy trafia w ręce agentów. Niedawno UEFA Football Strategy Group opublikowała wyniki badania z około 2000 transferów w latach 2014/2017. Wyniki pokazały skuteczność agentów, którzy nie mieli żadnych ograniczeń w zakresie swojej prowizji.

    Średni udział wynoszący 12.6 procent był niepokojący, sami zainteresowanie tłumaczyli się, że to połowa opłaty za transfer. Najgorsze jednak jest to, że według wyżej wymienionego badania im mniejszy sprzedawca, tym większa prowizja. W rzeczywistości oznacza to mniej więcej tyle, że najsłabsze zespoły płacą najwięcej. Rola agentów w dzisiejszych czasach nie ulega dyskusji. Większość piłkarzy nie ma czasu na analizowanie ofert i potrzebują porady finansowej, jednak co roku tracą na tym setki milionów funtów a osoby, które im pomagają poza chęcią zysku nie są zainteresowane niczym innym.

     

    Redakcja: Maciej Łanczkowski i Łukasz Łapiński

     

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Please enter your comment!
    Please enter your name here

    Zobacz również

    Josua Kimmich może opuścić Bayern!

    W ostatnim czasie pojawiły się plotki transferowe sugerujące, że...

    Besiktas bliski zwolnienia trenera, romans się rozpada

    Fernando Santos, po rozstaniu z reprezentacją Polski na początku...

    Afera we Włoszech! Spaletti wypowiada wojnę… konsolom

    Luciano Spalletti, znany włoski trener piłkarski, wkracza do przemysłu...

    MMA w tureckiej SuperLig! Kibice starli się z zawodnikami

    Po ostatnim meczu Trabzonsporu z Fenerbahce doszło do karygodnej...

    „Rycerze Wiosny” ruszyli, czy ŁKS utrzyma się w Ekstraklasie?

    Początek roku to dla kibiców ŁKS Łódź czas nadziei...

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.