Bojan Nastić z Jagiellonii Białystok zabrał głos przed meczem z Rakowem Częstochowa, który odbędzie się w sobotę 22 lipca o godzinie 17:30.
Już w najbliższą sobotę w 1. kolejce PKO BP Ekstraklasy zagrają ze sobą Jagiellonia Białystok z Rakowem. Starcie zostanie rozegrane 22 lipca o godzinie 17:00 w Częstochowie. Co na temat meczu miał do powiedzenia Bojan Nastić z „Jagi”? Bośniacki lewy obrońca przyszedł do Jagiellonii Białystok 27 stycznia 2021 roku z BATE Borysów. Od tamtej pory 29-latek rozegrał 65 spotkań, strzelił 1 bramkę i zanotował 8 asyst.
– Cieszymy się z zakończenia okresu przygotowawczego i powrotu meczów o stawkę. W szatni są duże pokłady pozytywnej energii, jest nowy sezon i okazja, aby rozpoczynające się rozgrywki były lepsze od poprzednich. Zgadzam się z trenerem i uważam, że jako drużyna musimy zrobić wszystko, aby o Jagiellonii mówiło się pozytywnie. Chcemy być drużyną, dyktującą tempo, pokazującą ofensywną piłkę i moim zdaniem każdy zawodnik w szatni ma pomysł na to rozwiązanie – powiedział Bojan Nastić przed meczem z Rakowem Częstochowa, cytowany przez „Jagiellonia.pl”.
– Jesteśmy razem z naszymi kibicami, chcielibyśmy dać wszystkim więcej optymizmu, ale najpierw musimy skupić się na boisku Nie lubię dużo gadać, chcemy od razu z Rakowem pokazać naszą piłkę, lepszego początku nie mogliśmy sobie wymarzyć. Jedziemy na stadion mistrza po trzy punkty. Mamy swój pomysł na mecz i chcemy go zrealizować – dodał.
– Raków, to mistrz Polski, który od kilku lat utrzymuje się w ścisłej czołówce polskiej piłki. Na pewno nie będą mówić, ani tłumaczyć się zmęczeniem. Mają szeroką kadrę, ale my musimy skupić się na sobie. Jedziemy do Częstochowy pokazać swoją jakość – powiedział.
– Jagiellonia musi w każdym meczu grać o trzy punkty, niezależnie od tego, kto jest po drugiej stronie boiska. Musimy być skupieni na sobie, naszych zadaniach, by każdy był odpowiednio zmotywowany do zaprezentowania jakości – zakończył.
Kilka słów przed meczem z „Medalikami” powiedział też Adrian Siemieniec, szkoleniowiec Jagiellonii Białystok. – Cieszymy się, że okres przygotowawczy dobiega końca, który jest chyba najlepszym okresem dla trenera. W naszym środowisku krąży żart, że to byłby fajny zawód, gdyby tylko nie te mecze, a mówiąc już zupełnie na serio to te mecze są solą futbolu, na nie czekają wszyscy – kibice, piłkarze. Sam okres przygotowawczy nie był przesadnie długi. Za nami miesiąc intensywnej pracy, z której jesteśmy zadowoleni. Fakt, że okres przygotowawczy za nami nie oznacza, że cokolwiek się zakończyło. Ta drużyna nadal się buduje, proces trwa i będzie trwał. Przed nami pierwsza kolejka, inaugurujemy ją na stadionie mistrza. Startujemy z wysokiego „C”, zagramy z rywalem, który ma już sobą trzy oficjalne mecze i toczy boje o europejskie puchary. My jednak nie jedziemy do Częstochowy jak na pożarcie, chcemy pokazać dobrą oraz intensywną Jagiellonię, która ma jeden cel – wygraną – powiedział Adrian Siemieniec, cytowany przez „Jagiellonia.pl”.
– Jako trener nigdy nie będę całościowo zadowolony w 100 procentach. Oczywiście, realizacja niektórych aspektów może budzić moją satysfakcję, z zadowoleniem patrzę na pracowitość i zaangażowanie zawodników oraz sztabu. Nie mam żadnych zastrzeżeń do sparingów oraz treningów, które miały miejsce w okresie przygotowawczym. Niemniej miesiąc to za mało i chcę, abyśmy ten poziom utrzymywali dłużej. Mówiąc, że nigdy nie będę w pełni zadowolony mam na myśli to, że zawsze można coś zrobić lepiej. Naturalnie oglądając Jagiellonię widzę progres, powtarzalność zachowań i wierzę w tę drogę, którą obecnie kroczymy, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Na wszystko potrzeba czasu, pewne rzeczy należy wprowadzać stopniowo, niektórzy potrzebują więcej czasu, mam na myśli adaptację do obciążeń, nowego miejsca zamieszkania, do ligi, do tego, czy grali wcześniej, czy nie. Proces jest bardzo złożony chcemy wykorzystać potencjał tych chłopaków na przestrzeni całego sezonu. Z pewnością okres przygotowawczy niczego nie kończy, a my przygotowujemy się do całego sezonu, a nie pojedynczego meczu z Rakowem, czy Lechem. My nigdy nie będziemy gotowi w tym sensie, że osiągniemy perfekcję i nic nie będzie wymagało poprawy. Jedyne co możemy robić, to ciężko pracować, aby udoskonalać pewne elementy – dodał.
– Punkt wyjścia, z którego startujemy, realna ocena to 14. miejsce wywalczone w poprzednim sezonie. Do tego doszła przebudowa drużyny. W tej chwili potrzeba nam cierpliwości, aby wszystko było stabilne. To na czym nam zależy to ustabilizowanie pozycji Jagiellonii w Ekstraklasie, abyśmy nie zastanawiali się do ostatnich kolejek, czy się utrzymamy, czy też nie. W takich warunkach trudno budować drużynę, a ten spokój jest potrzebny, aby dobrze działać, aby projekt był stabilny, a w konsekwencji aby te piki szły do góry. Chcę, abyśmy byli drużyną wyrazistą, którą będzie trudno pokonać – przyznał.
– Najgorsze, co może nas spotkać to ocena, że jesteśmy drużyną nijaką. Zależy nam, aby kibice, czy rywale przychodząc na mecze z nami mieli świadomość, że tutaj będzie się działo, że zawodnicy będą grali intensywnie i agresywnie, że będą w stanie szybko odbierać piłkę, my zawsze będziemy grali o wygraną, niezależnie od rywala. Wiem, że to wyświechtany frazes, który potem się zderza z praktyką, bo pojawia się kunktatorstwo. Chcemy być drużyną która che zadać cios, a nie się przed nim bronić. Tylko takie podejście i taka odważna droga mogą zapewnić rozwój drużynie i całemu klubowi – skomentował.
– Myślę, że skład personalny Rakowa nie ma większego znaczenia względem filozofii trenera. Być może będzie rotacja w składzie, ale nie ma to dla mnie znaczenia. Spodziewam się intensywnego meczu, w którym częstochowianie zechcą nas zdominować przez pressing i posiadanie piłki. Zwracam uwagę na fakt, że Raków niezależnie od tego, kto obecnie w nim gra, ma swoją określoną strategię i konsekwentnie ją realizuje i to jest olbrzymi sukces sztabu szkoleniowego, a przede wszystkim trener Papszuna – ocenił.
Źródło: Jagiellonia.pl