Po bardzo emocjonującym spotkaniu Wisła Kraków uległa na własnym stadionie Pogoni Szczecin 2:3. Portowcy byli w tym spotkaniu zdecydowanie lepsi, prowadzili już trzema bramkami, ale w końcówce Wisła zdobyła dwa gole, które nie pozwoliły oczywiście na jakąkolwiek zdobycz punktową. Piłka w sumie pięciokrotnie ugrzęzła w siatce, z czego cztery bramki były cudownej urody.
KORESPONDENCJA ZE STADIONU
Przed rozpoczęciem tego spotkania w środku tabeli panował nieprawdopodobny ścisk. Pogoń plasowała się na ósmym miejscu mając 35 punktów, o jedno oczko mniej od Cracovii i Korony Kielce. Tuż za plecami szczecinian znajdowali się krakowianie, którzy w ciągu dwudziestu trzech kolejek uzbierali 32 punkty. Faworytem wydawali się być podopieczni Kosty Runjaicia, którzy w poprzedniej kolejce zremisowali 1:1 z Koroną. Zawodnicy spod Wawelu zdawali sobie sprawę, że aby wciąż liczyć się w walce o grupę mistrzowską muszą to spotkanie wygrać, tak by nie pozwolić Portowcom odskoczyć na sześć punktów i w perspektywie bardzo trudnego terminarza zniwelować szanse na grę z najlepszymi w rundzie finałowej.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli goście, a dokładniej Zvonimir Kożulj, który z rzutu wolnego z 25. metrów huknął minimalnie ponad poprzeczką. Później jednak bardzo długo wiało nudą. I na boisku, bowiem żadna ekipa nie potrafiła stworzyć składnej akcji, i na trybunach. Kibice Pogoni pojawili się w niewielkiej liczbie, a gospodarze nie prowadzili zorganizowanego dopingu i przez większość spotkania dominowała cisza, albo urywane przyśpiewki. Klub poinformował, że starcie zgromadziło niespełna 18 tysięcy widzów.
W 22. minucie Pogoń wyszła na prowadzenie. Radosław Majewski przejął piłkę od Kamila Drygasa i zdecydował się na potężne uderzenie zza pola karnego. Choć Mateusz Lis rzucił się w kierunku piłki, nie udało mu się uchronić drużyny przed stratą bramki. Cztery minuty później do remisu mógł doprowadzić Sławomir Peszko, który sprytnie wykonał rzut wolny, uderzył obok muru, ale jak się okazało – także obok słupka.
Po pół godzinie gry na tablicy widniał już wynik 0:2. Maciej Sadlok faulował w polu karnym Adama Buksę, sędzia początkowo nie zauważył przewinienia, ale po skorzystaniu z wideo weryfikacji wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Drygas i strzałem w górny róg bramki pokonał Lisa. Bramkę kontaktową mógł strzelić Matej Palcić. Słoweniec zdecydował się na indywidualny rajd, wbiegł w pole karne, uderzył z ostrego kąta, ale skutecznie odbił futbolówkę były bramkarz krakowskiej drużyny – Łukasz Załuska. Tuż przed przerwą Palcić po raz kolejny miał dogodną sytuację po płaskim dośrodkowaniu Jakuba Błaszczykowskiego. Prawy obrońca był niepilnowany w polu karnym rywali, ale fatalnie skiksował.
Wydawało się, że w drugiej połowie Wisła będzie wyglądała lepiej. Tuż po pierwszym gwizdku krakowianie przeprowadzili dobrą akcję prawą stroną boiska, która jednak nie przyniosła bramkowego efektu. W odpowiedzi w 50. minucie Pogoń zdobyła gola. Jej autorem był Iker Guarrotxena, którzy uderzył zza pola karnego, a Lis, który nie był w niedzielę w najlepszej dyspozycji skapitulował po raz kolejny.
Bezradny Maciej Stolarczyk próbował personalnymi roszadami dokonać zmiany obrazu gry swojej drużyny. Po godzinie gry dokonał potrójnej zmiany i wprowadził na boisko Łukasza Burligę, Krzysztofa Drzazgę i nowy nabytek „Białej Gwiazdy” – Vukana Savićevića.
Szczecinianie prezentowali w tym meczu bardzo wysoko rozwiniętą umiejętność strzałów z dystansu. W 65. minucie kropnął Kożulj, ale ponad siebie podbił piłkę Lis, a pędzący z dobitką Drygas był na spalonym.
Wiślacy wreszcie składna akcję przeprowadzili w 70. minucie. Burliga rozegrał na jeden kontakt z Błaszczykowskim, a piłkę zwrotną wyłożył Savićevićowi, którego mierzony strzał z lewej nogi na rzut rożny sparował Załuska. W ostatnim kwadransie nadal dominowała Pogoń, ale krakowianie skutecznie się odgryzali, duża w tym zasługa czarnogórskiego debiutanta. W 82. minucie po dużym zamieszaniu w polu karnym uderzał Marcin Wasilweski, ale został zablokowany.
Gdy wydawało się, że Pogoni już nic nie grozi, w drużynie Wisły przebudził się albański demon. Vullnet Basha bo o nim mowa, wpisał się w trend pięknych uderzeń zza pola karnego. Cudowne bramki w 85. i 88. minucie wprowadziły w ekstazę stadion przy Reymonta. To jednak nie wystarczyło i mimo zmasowanych ataków krakowian, ostatecznie trzy punkty pojechały do Szczecina.
Sytuacja Wisły nie wygląda najlepiej. Grupa mistrzowska odjeżdża coraz dalej, a już w następnej kolejce krakowianie pojadą na mecz z Koroną Kielce. Z kolei Pogoń dzięki wygranej przesunęła się na piąte miejsce, a za tydzień podejmie Zagłębie Lubin.
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 2:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Majewski 22, 0:2 Drygas 32-k., 0:3 Guarrotxena 50, 1:3 Basha 85, 2:3 Basha 88.
Wisła: Lis – Palcić (Burliga 59), Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Basha, Plewka (Savicević 60) – Błaszczykowski, Wojtkowski, Peszko – Kolar (Drzazga 59).
Pogoń: Załuska – Bartkowski, Walukiewicz, Malec, Nunes – Podstawski (Fojut 90), Kożulj (Hostikka 87), Drygas – Guarrotxena (Delew 84), Majewski – Buksa.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Żółte kartki: Burliga, Wasilewski, Sadlok – Fojut.
Widzów: 17 775.