Poszukiwania nowego trenera w Realu Madryt po odejściu Zinedine’a Zidane’a nie trwały zbyt długo. Po niespełna dwóch tygodniach ogłoszono, że tę funkcję będzie piastował Julen Lopetegui. 52-latek podpisał kontrakt na trzy najbliższe sezony. Wydawało się, że drużyna tak jak za panowania “Zizou” będzie w dalszym ciągu pokazywać galaktyczny i bajkowy futbol. Obecnie jest zupełnie na odwrót. Real zarówno pucharach, jak i rozgrywkach ligowych zawodzi. Za sprawą słabych wyników, coraz częściej zaczyna się również mówić o niepewnej przyszłości byłego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii. Jak się okazuje, jego przygoda w stolicy może być zaskakująco krótka.
El Clasico ostatnią szansą dla Lopeteguiego?
Presja nałożona na Julena Lopeteguiego i zagrożenie związane z jego zwolnieniem nasilają się z dnia na dzień coraz bardziej. “Królewscy” od czterech kolejek La Liga nie wygrali ani razu, w tym również zostali upokorzeni w 2. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów przez CSKA Moskwa (0:1). Na domiar złego, w miniony weekend ulegli przed własną publicznością Levante (1:2), co tylko dolało oliwy do ognia. Obecnie zajmują siódmą lokatę w tabeli La Liga. Tylko fatalne wyniki innych drużyn sprawiają, że Real nadal jest w pierwszej dziesiątce, bowiem problemy ze zdobywaniem trzech oczek czasami mają również FC Barcelona i Atlético Madryt. We wtorkowy wieczór pokonali w przeciętnym stylu Viktorię Pilzno (2:1), ale i tak zostali pożegnani gwizdami i buczeniem.
O zwolnieniu 52-latka ma zadecydować najbliższy ligowy "Klasyk" z Barceloną na Camp Nou (28 listopada). Mimo tego, że jego los wydaje się już przesądzony, zawodnicy wspierają go i nie chcą by stracił posadę niezależnie od najbliższych wyników – Ja wierzę w trenera. Wszyscy jesteśmy z nim – podsumował Dani Ceballos. Z jednej strony praca z jednym z najlepszych klubów na globie może wywoływać niezapomnianą adrenalinę, ale z drugiej strony może być przepełniona frustracją spowodowaną potencjalnym “drugim zwolnieniem w ciągu czterech miesięcy”. Plusem jest to, że Hiszpan zapewnił sobie spokój na kilka dni, przynajmniej do El Clasico.
-"Lopetegui usiądzie na ławce trenerskiej na Camp Nou. Wszystko jest absolutnie normalnie. Trzeba przygotować się dobrze do tego spotkania. Podkreślam: w tego typu sytuacjach ważne jest zachowanie spokoju i wiara w zawodników" – potwierdził po wygranej z Viktorią Pilzno dyrektor Realu Madryt, Emilio Butragueño.
Podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2004/2005. Klub za kadencji Vanderleia Luksemburgo pogrążył się w czarnym kryzysie mając w lidze 13 punktów mniej, niż ich odwieczny rywal – FC Barcelona. Brazylijczyk został zwolniony z posady w grudniu tego samego roku, mimo tego, że wyciągnął “Los Merengues” na powierzchnię. Jego miejsce zajął człowiek z klubu – López Caro. Liczono, że odejście Brazylijczyka może być bodźcem dla drużyny, jednak nic takiego nie miało miejsca. Mistrzostwo ostatecznie Hiszpanii zdobyła "Blaugrana", której był to 17. tytuł w historii, a Real musiał się zadowolić fotelem wicelidera
Potencjalni następcy
Przedstawiciele Realu Madryt są przygotowani na to, że Lopetegui może nie opanować kryzysu. W takim wypadku szukają na rynku potencjalnych następców. Głównym kandydatem na objęcie tej posady ma być Antonio Conte. Były menedżer Chelsea już wcześniej był łączony z przenosinami do stolicy Hiszpanii. Wtedy miał ważny kontrakt z “The Blues”, ale po zwolnieniu i wpuszczeniu na jego miejsce, Maurizio Sarriego, spekulacje wróciły jak bumerang na okładki hiszpańskich gazet i nie tylko. Pérez spotkał się z Włochem w zeszłym tygodniu i rozmawiał z nim o ewentualnym zatrudnieniu. Ku zaskoczeniu, 49-latek miał odpowiedzieć twierdząco. Rozważana jest też tymczasowa kandydatura Santiago Solariego, menedżera rezerw madrytczyków, który przejął drużynę z rąk Zinedine'a Zidane'a w 2016 roku.
Bez Cristiano Ronaldo Real traci na wartości
Patrząc na obecny sezon, można śmiało stwierdzić, że piłkarze Realu nie czują już głodu zwycięstwa. Kolejne zdobyte puchary spowodowały u nich przesycenie. Starają się wygrywać, jednak w ich oczach nie widać iskry wojowników, którzy potrafią iść po trupach do celu, a na koniec, niekoniecznie uczciwie, ale cieszyć się w chwale. Jeśli jest kryzys, to jak sobie z nim radzić? Nie ma już weterana, który potrafił zrobić coś z niczego. Cristiano Ronaldo zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Słowa Keylora Navasa to potwierdzają – “Nie da się palcem zakryć słońca”.
Każdy klasowy zespół musi mieć napastników, którzy regularnie strzelają bramki. Rozregulowany celownik Benzemy coraz częściej staje się obiektem drwin. Francuz gra zdecydowanie poniżej oczekiwań, których już wcześniej domagali się kibice. Portugalczyk podczas dziewięcioletniego pobytu w Madrycie pozostawił po sobie wiele niesamowitych rekordów, a gdy w drużynie wybuchł niespodziewany pożar, potrafił go ugasić w spektakularny sposób. Niestety, przyszedł czas na zmiany i szukanie nowych wyzwań. Latem obecnego roku zmienił Madryt na Piemont przenosząc się do Juventusu. Tym samym stał się bohaterem jednego z najbardziej zaskakujących transferów ostatnich lat. Klub po sprzedaży 33-latka nie dokonał żadnych poważnych wzmocnień, które stanowiłyby o sile drużyny.
Szefostwo musi się nauczyć brać winę na negatywne konsekwencje
– "Jesteśmy świadomi tego, jak wielkie są wymagania w naszym klubie. Ale jesteśmy Realem Madryt i zawsze chcemy więcej. Mamy cudowną kadrę i zostanie ona wzmocniona wspaniałymi zawodnikami" – przekonywał Florentino Pérez na prezentacji Álvaro Odriozoli. Wszystko, co było budowane przez Zidane'a przez trzy lata, runęło jak domek z kart. Obarczanie porażkami trenera “Królewskich” za błędy innych jest niedorzeczne. W tej sytuacji, to właśnie szefostwo powinno się nauczyć brać winę na negatywne konsekwencje. Lopetegui stał się mięsem armatnim po nieprzemyślanej budowie zespołu bez Cristiano Ronaldo. Głównym problemem Realu jest brak konkretnych transferów. "Los Blancos" szli z myślą, że w dalszym ciągu będzie kolorowo, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Odejście największego “Golleadora” już zaczyna płacić bardzo wysoką cenę.
Atak jest najlepszą obroną
Lopetegui domagał się wzmocnień na pozycjach – środkowego obrońcy, pomocy i ataku. Niestety, jego prośby nie zostały wysłuchane. Latem w kółko wymieniało się nazwiska Rodrigo Moreno (Valencia CF), Kyliana Mbappe (Paris Saint-Germain), Edena Hazarda (Chelsea FC), Roberta Lewandowskiego (Bayern Monachium), Timo Wernera (RB Lipsk) oraz Neymara, o którego Pérez od dawna się dopomina. "PSG" nie ma zamiaru sprzedawać za żadną cenę jednej z największych swoich gwiazd, chyba, że ostatecznie zmusi ich do tego Finansowe Fair Play, z którym mają niemałe problemy. W zamian za to były selekcjoner “La Roja” dostał Thibauta Courtois w miejsce kipiącego formą Navasa, Andrija Łunina, Álvaro Odriozolę, Viníciusa Júniora czy powracającego z rocznego wypożyczenia Mariano Díaza.
Poważne wzmocnienia są potrzebne na teraz, aby utrzymać konkurencyjność kadry lub sprowadzić zawodników, którzy nie tylko będą stanowili o sile drużyny, ale będą również pełnili funkcję dobrych zmienników w przypadku kontuzji, których co chwilę nie brakuje. Taki stan rzeczy nie jest winą trenera. Zarząd tym razem popełnił duży błąd, który nie łatwo będzie naprawić obecnemu trenerowi, czy innemu potencjalnemu następcy. Polityka transferowa polegająca na budowaniu kadry z młodych i mniej doświadczonych graczy tym razem nie zdała egzaminu. Swoje zdanie na ten temat w rozmowie z hiszpańskim "AS-em", wyraził, Jorge Valdano, były piłkarz i dyrektor Realu Madryt.
– "Strzelanie goli to najtrudniejsza część gry. To w tej chwili problem numer jeden dla Realu. Oni nie mają napastnika. Real nie zareagował w odpowiedni sposób po odejściu Ronaldo. Może przez jakiś czas wydawało im się, że to żart…"
Real Madryt to wielki klub. Prędzej czy później i tak wydostanie się z kryzysu. “Królewscy” przede wszystkim muszą się teraz skupić na Lidze Mistrzów i kompletowaniu nowej kadry, bo sprowadzanie "młokosów" ze swojego kraju oraz innych zakątków świata w tej sytuacji do niczego nie służy. Górą musi iść doświadczenie. Zwolnienie Julena Lopeteguiego byłoby zdecydowanie nierozsądnym ruchem ze strony władz. Czy wtorkowa skromna wygrana z Viktorią Pilzno (2:1) i niedzielne El Clasico wystarczą, aby Hiszpan uratował swoją posadę?
fot: pressfocus