Pochodzący z Kraju Samby gwiazdor Chelsea opowiedział nam o przedmeczowych przygotowaniach, radzeniu sobie z krytyką i rolą współczesnego obrońcy.
Wydaje się pan typem wyluzowanego człowieka. Jak udaje się panu pozostać tak zrelaksowanym w trakcie meczu?
Relaks to ostatnie, co wtedy odczuwam! Ale dzięki, cieszę się, że tak myślisz. Kiedy grasz na tym poziomie futbolu, nawet na sekundę nie ma mowy o relaksie. Jako gracz Chelsea przez cały sezon jestem zaangażowany w absolutnie topowe rozgrywki, więc utrzymuję koncentrację na poziomie adekwatnym do obowiązków. Zaczynam żyć spotkaniem już dzień przed jego rozpoczęciem. Myślę o grze, planuję strategię, skupiam się na atutach przeciwnika itd. Ten tok myślenia trwa aż do ostatniego gwizdka meczu, a niewiele później zaczynamy przygotowania do następnej gry.
Niektórzy zawodnicy narzekają na różne dolegliwości z powodu przedmeczowego stresu. Czy doświadczył pan czegoś takiego?
Najważniejszą rzeczą jest odcięcie się od wszystkiego, co odciąga cię od piłki nożnej i skupienie się na radach trenera. Jeśli cieszysz się zaufaniem jego i kolegów z drużyny, musisz tylko wyjść i udowodnić swoją jakość na boisku. Stawianie czoła trudnym momentom, które mogą się zdarzyć w ciągu 90 minut, to część gry, ale musisz pozostać skupiony. I nie wolno zadręczać się myślami o ewentualnych błędach, które mogą się przytrafić. Jeśli zdołasz to zrobić i zachowasz spokój, unikniesz możliwości podjęcia złej decyzji.
Gary Neville stwierdził, że w przegranym meczu z Liverpoolem w 2011 roku zagrał pan niczym „kontrolowany przez 10-latka na PlayStation”. Zabolały pana te słowa?
Wolę zwracać uwagę na konstruktywną krytykę. Dobrze reaguję na ten rodzaj opinii, ponieważ wyciągam z nich wnioski i mogę poprawić się w przyszłości. Ten typ rad sprawia, ze zastanawiasz się nad swoją grą i informuje cię jak unikać popełnionych błędów. Pomocne rady, które pochodzą od przychylnych ci ludzi, jak rodzina i przyjaciele, ale też od trenera i partnerów z drużyny, są zawsze mile widziane. Taki rodzaj krytyki mnie wzmacnia. Pozwala mi stać się lepszym piłkarzem, ale i osobą.
Jest pan stoperem, który lubi być pod grą. Jak nauczył się pan tak komfortowego operowania piłką?
Wywodzi się to jeszcze z czasów gry w zespołach młodzieżowych Vitorii, w Brazylii. Zwykłem grać tam jako defensywny pomocnik, i to wtedy rozwinęła się u mnie chęć zdobycia piłki i próby rozpoczęcia ataku, gdy tylko było to możliwe. Wyszkoliłem wtedy umiejętność kontroli piłki, przetrzymywania jej, a także krótkie i długie podania. Wszystkie te atrybuty są bardzo ważne, niezależnie od twojej pozycji na boisku. Wykorzystywałem to w każdym kolejnym klubie, do którego trafiałem i próbowałem to pokazać w rozgrywkach. Zawsze staram się poprawić moje umiejętności i eliminować błędy podczas treningowego. Nic nie przychodzi za darmo.
Czy uważa pan, że rola obrońcy ewoluowała w ostatnim czasie?
Tak, zdecydowanie się to zmieniło, ponieważ zmienił się futbol jako całość. Ale koniec końców, twoje obowiązki zawsze będą zależeć od postanowień trenera. Rola stopera zależna jest zwykle od systemu, jakiego twoja drużyna używa, wraz z przygotowaną strategią, dlatego w każdym klubie występują pewne różnice. W niektórych systemach obrońcy mają więcej swobody i możliwości do podłączania do ataku, a inne obligują cię do zabezpieczania tyłów. W przeszłości rzadkością był też chociażby widok obrońców oddających podkręcone strzały z rzutu wolnego, ponieważ standardowo stawiali oni na siłę uderzenia. Ale teraz widzimy ich uderzających piłkę niczym pomocnicy i snajperzy, czyż nie?
Czy woli pan grać jako defensywny pomocnik, czy jako stoper?
Chcę robić to, czego wymaga ode mnie szkoleniowiec. W tym momencie gram w Chelsea jako stoper, mimo że podczas mojego pierwszego okresu w klubie występowałem przed środkowymi obrońcami. To wszystko zależy od decyzji trenera, na które może również mieć wpływ charakterystyka danego przeciwnika. Dla mnie osobiście przystosowanie się do nowej roli nie stanowi problemu. Jako profesjonalny piłkarz musisz być gotowy, aby walczyć dla swoich partnerów, niezależnie od tego gdzie jesteś ustawiony.
Jak wielkim wyzwaniem było dla pana przystosowanie się do europejskiej piłki, gdy trafił pan do Benfiki prosto z Brazylii?
Wierzę, że kultura kraju wpływa na styl w piłce nożnej. Przenosisz na boisko wartości, których się nauczyłeś w życiu. Ogólnie rzecz biorąc, piłkarze z Europy są bardziej zdyscyplinowani, w porównaniu do graczy z Ameryki Południowej. Z drugiej strony, nam przychodzi dużo naturalniej improwizacja i spontaniczne rozwiązania. Jednakże coraz mocniej się to zmienia, ponieważ ogromna liczba południowoamerykańskich zawodników występujących w Europie sprawia, że obie kultury oddziałują na siebie nawzajem. Mimo to, pewne różnice pozostaną niezmienne. Jako Brazylijczyk muszę przyznać, że umiejętność improwizacji daje sporą przewagę w trudnych momentach.
źródło: FourFourTwo
fot. pressfocus