Kiedy wydawało się, że po pierwszym meczu ze Spartakiem Trnava wszystko jest jasne i Legia za siedem dni pożegna się z eliminacjami Ligi Mistrzów – mieliśmy rację. Nie zmieni tego fakt, że próbowali, że atakowali, bo te ataki nic nie wnosiły, no może poza jedną bramką…
Prawda jest taka, że w dwumeczu z mistrzem Słowacji, Legia się skompromitowała, wynik poszedł w świat, styl również. Zaraz ktoś zaznaczy, że przecież drugi mecz wygrali, albo Pan Jan Tomaszewski wypali, że "Legia pożegnała się z honorem z Liga Mistrzów" – co rozmowa to lepiej… Wydaje się, że najbardziej prymitywne i kompromitujące rzeczy już za nami, styl gry i wynik pierwszego meczu, styl gry i wynik drugiego meczu, dwie czerwone kartki, symulka Kante, której nawet Neymar by się powstydził i wypowiedź Pana Tomaszewskiego.
Ale nie, gdyby to było wszystko czulibyśmy pustkę, przed nami jeszcze słowa bałkańskiej krwi, Deana Klaufircia, który regularnie stara się zaskakiwać zarówno dziennikarzy i kibiców zarówno po przegranych jak i zwycięskich meczach (tak, te drugie też się zdarzają).
"W rewanżu pokazaliśmy, że potrafimy grać znacznie lepiej w piłkę. Piłkarze pokazali jak się walczy dla klubu. Jestem z nich dumny, bo walczyli do końca. Nawet wtedy, gdy straciliśmy jednego i drugiego piłkarza, to wciąż stwarzaliśmy sobie okazje i strzeliliśmy gola".
1. W rewanżu pokazaliśmy, ze potrafimy grać znacznie lepiej w piłkę – ok, skoro tak uważa trener Mistrza Polski to nam nic do tego.
2. Piłkarze pokazali jak się walczy dla klubu – no to nie zazdroszczę.
3. Jestem z nich dumny, bo walczyli do końca – to prawda, walczyli do końca, a że Klafurić jest dumny to już jego problem.
4. Nawet wtedy, gdy straciliśmy jednego i drugiego piłkarza, to wciąż stwarzaliśmy sobie okazje i strzeliliśmy gola – nic dodać nic ująć, czysta prawda
Tylko czy ta duma z walki i strzelonego gola mimo osłabień powinna być wyznacznikiem polskiej piłki od wielu lat i jak się zanosi na wiele najbliższych lat ?
foto: legionisci.com
źródło: Legia Warszawa