Dlaczego w Polsce nie mamy lewych obrońców?

    Piłkarze w reprezentacji Polski przychodzą i odchodzą, raz mamy reprezentacje prawdziwych kozaków z najmocniejszych lig, raz złożoną na siłę, jednak z jedną pozycją mamy problem od długiego czasu. Nie mamy w Polsce dobrych, lewych obrońców i jest to fakt, nie opinia.

     

    Specyfika lewego obrońcy

    Zacznijmy od zadanie sobie pytania, jakie cechy powinien mieć zawodnik na tej pozycji? Jest to takie miejsca na placu gry, gdzie zawodnik, po pierwsze, musi łączyć umiejętności defensywne z ofensywnymi. Oczywiście w wielu klubach jest to kwestia indywidualna, w Barcelonie Jordi Alba często zajmuje pozycję skrzydłowego, częściej angażując się w atak niż w obronę. Takiej sytuacji nie doświadczymy oglądając mecze np. bliskiej polskim kibicom Sampdorii we Włoszech, gdzie Bartosz Bereszyński jest ograniczany przez trenera Giampaolo do, zazwyczaj, trzymania się własnej połowy. Pomijając ten fakt, dobry boczny obrońca, i lewy, i prawy, powinien być wytrzymały, a do tego szybki, by radzić sobie z dynamicznymi skrzydłowymi, uważny w obronie, ale z zaciągiem ofensywnym, czyli dobrą wrzutką oraz umiejętnością czytania gry swojego wyżej ustawionego partnera, pomagając mu obiegami za plecy obrońców rywala. Pozycja ta w ostatnich latach została lekko zrewolucjonizowana wraz ze wzrostem popularności gry na trzech lub pięciu defensorów z "wahadłowymi", jednak w zasadzie różni się ona tylko przymusem większej intensywności gry i mocniejszego nacisku na atak. Często pozycja bocznego obrońcy jest niedoceniania. Jamie Carragher, wybitny środkowy obrońca Liverpoolu i reprezentacji Anglii powiedział kiedyś, że boczny obrońca jest ,,albo zawodnikiem, który jest za słaby na skrzydło, albo za słaby na środek obrony", jednak jeśli Manchester City w ciągu jednego okienka transferowego potrafi wydać ponad 100 mln euro na bocznych obrońców, pokazuje to jak ważna we współczesnym futbolu stała się ta pozycja. Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, że najlepsi boczni obrońcy świata grają po tej stronie boiska, gdzie mają lepsze szanse na rajd wzdłuż linii bocznej i dośrodkowanie w pełnym biegu. Dlatego lewy obrońca powinien być lewonożny, a prawy – oczywiście – prawonożny. W reprezentacji Polski niestety nie zawsze mamy nawet taki komfort…

     


    >>> CZYTAJ NA FOOTBAR: OCENY REPREZENTACJI POLSKI ZA MECZ Z MACEDONIĄ


     

    Polskie eksperymenty

    W wygranym 1:0 meczu z Macedonią, na lewej obronie wystąpił z przymusu prawy obrońca, Bartosz Bereszyński, tak samo jak w ostatnich spotkaniach z Austrią, Portugalią i Czechami, tylko raz oddając miejsce w składzie Arkadiuszowi Recy w starciu z Łotwą. Czy takie przestawianie zawodników z jednej strony boiska na drugą jest dobrym pomysłem w perspektywie dłuższego czasu? Nie bardzo. Na początek przyjrzyjmy się naszym zawodnikom z tej pozycji z ostatnich lat: Sebastian Boenisch, Jakub Wawrzyniak, Artur Jędrzejczyk, Maciej Rybus, Arkadiusz Reca, wykluczając również zawodników, którzy w kadrze na dłużej nie zagościli, czyli Maciej Sadlok, czy Rafał Pietrzak. Typowymi, lewymi obrońcami z krwi i kości w ostatnich 10 latach reprezentacji Polski byli tylko Boenisch i Wawrzyniak. Do tego dodajmy, że oboje wirtuozami piłki nie byli i w swojej najlepszej formie wtedy, i tak by mogli odstawać od obecnej kadry. Artur Jędrzejczyk zaczął nieźle, to z nim graliśmy na Euro 2016, jednak wiemy, że Artur również ma swoje ograniczenia. Największym z nich nie okazał się czysty brak umiejętności, tylko gorsza, lewa noga. Defensor Legii prawie zawsze starał się schodzić z piłką do środka, nie mogliśmy liczyć na zaskakujące dośrodkowania w biegu, a bardziej na próbę gry kombinacyjnej z Grosickim, Milikiem, tak jak podczas pamiętnego meczu z Portugalią i polskiej tiki-taki. Miało to swoje niespodziewane plusy, ale częściej prowadziło do dziwnych sytuacji, wynikających z niedostosowania lepszej nogi do pozycji. Podobnie jest właśnie z Bartoszem Bereszyńskim, który w meczu z Macedonią w ofensywie był kompletnie niewidoczny, przeciwnie do Tomasza Kędziory, który miał komfort operowania piłki lepszą nogą. Kolejnym zawodnikiem, który miał nas uratować na najbliższe lata miał być Maciej Rybus. Wicemistrza Rosji z minionego sezonu z gry na Euro wyeliminowała kontuzja, a tych później było również multum. Jednak najważniejsze dla tego akapitu jest to, że Maciej Rybus nie jest lewym obrońcą, jest skrzydłowym przestawionym na bok obrony przez Adama Nawałkę. Dlatego daje on nam o wiele więcej jakości w ofensywie niż Artur Jędrzejczyk, ale na własnej połowie często popełnia drobne błędy. Ktoś może powiedzieć, że rozdmuchujemy problem z obsadzeniem tej pozycji do ogromnych rozmiarów, a mamy Rybusa, mistrz Rosji, solidny zawodnik. Ale czemu potrafimy się na kimś poznać, gdy po raz pierwszy na takiej pozycji zagra mając 26/27 lat i to z powodu braku innych alternatyw? Dlaczego nie potrafimy znaleźć wśród naszych młodzieżowców naszego Jordiego Alby, Marcelo albo przynajmniej Alberto Moreno?

     


    >>> CZYTAJ NA FOOTBAR: SENSACYJNY TRANSFER NOVIKOVASA


    80% piłkarzy jest prawonożna

    Czy to oznacza, że w Polsce nie ma lewonożnych, młodych piłkarzy? Argument na problem z obsadzeniem pozycji lewego obrońcy co najmniej absurdalny, ale widać, że ten problem nie dotyczy tylko głównej kadry. Na przegranych dla nas Mistrzostwach Świata do lat 20, w naszym zespole po lewej stronie boiska biegał Adrian Stanilewicz, prawonożny, defensywny pomocnik. A może jednak coś w tym jest? Richard Grootscholten, były szef akademii piłkarskich Zagłębia Lubin i Feyenoordu Rotterdam powiedział kiedyś w jednym z wywiadów tak:

    Inna rzecz która mnie uderzyła: jak tu jest mało lewonożnych. Oczywiście, ich zawsze jest mało w grupie, z naturalnych przyczyn. Ale w polskiej piłce z lewonożnymi jest naprawdę bieda. W Holandii miałem trzech, czterech lewonożnych w grupie. A tutaj jednego albo żadnego.

    Przytoczmy również słowa jeszcze jednego autorytetu polskiej piłki, Bogusława Kaczmarka:

    Lewonożni piłkarze mają dużo większe możliwości. W Europie tacy zawodnicy pełnią wiodące role w swoich zespołach. Ja w drużynie, którą miałbym prowadzić, chciałbym mieć takich nawet pięciu czy sześciu

    Może faktycznie w Polsce trudno jest nam znaleźć dobrą lewą nogę? A może jeszcze trudniej jest ją ukształtować i oszlifować? Richard Grootscholten mówi również, że jego zdaniem lewonożni są kreatywniejsi, lepsi technicznie, ale też roztargnięci, więc wychodzą poza przyjęty wzór polskiego piłkarza. Według niego, gdy ktoś w Polsce wyróżnia się w sposób, jaki nie oczekują od niego trenerzy, zostaje odsunięty od treningu. Faktycznie, jeśli pomyślę chociażby o najlepszych technikach naszej Ekstraklasy, przed oczami widzę Darko Jevticia, Iuro Medeirosa, Arvidasa Novikovasa, Semira Stilicia… Same lewe nogi. Kolejnym przykrym faktem jest to to, że w Polsce nie mamy dryblerów, typowych skrzydłowych, a może najlepsi dryblerzy, których szczerze nienawidzą polscy trenerzy za ich “szpanowanie” sztuczkami na boisku, są lewonożni? Szukanie nieprawdopodobnych teorii o spisku szkoleniowców w kierunku lewonożnych, lepiej obdarowanych przez los, zawodników? Możliwe. Pewne jednak jest to, że problem istnieje i nie zapowiada się, żeby w najbliższych latach sytuacja się poprawiła. Wyjście na mecz w dziesięciu i pół od 1. minuty bardzo nam utrudnia grę i Polski Związek Piłki Nożnej musi w końcu podjąć odpowiednie kroki, żeby żaden piłkarz reprezentacji Polski nie musiał wypowiadać już więcej słów Jakuba Wawrzyniaka o byciu zmiennikiem zawodnika, który nie istnieje.

     

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.