Droga Liverpoolu do wielkiego finału Ligi Mistrzów

    Podopieczni Jurgena Kloppa zagrają w wielkim finale Champions League pierwszy raz od jedenastu lat. Wówczas musieli uznać wyższość Milanu, przegrywając finał 2:1. Teraz, po tym okresie, mają kolejną szansę na wygranie trofeum za zwycięstwo w całej edycji Ligi Mistrzów. By tak się stało, muszą pokonać Real, co nie będzie łatwym zadaniem.

    Ten kto twierdzi, że Liverpool całkowicie przypadkowo wszedł do finału, myli się i to ogromnie. The Reds w stu procentach zasłużyli sobie na finał w Kijowie. Mimo to, że rozgrywki te rozpoczęli od czwartej rundy eliminacji. Okazali się zdecydowanie lepsi od Hoffenheim, wygrywając w dwumeczu 6:3. Trafili do grupy E ze Spartakiem Moskwa, Sevillą oraz Mariborem. Rozgrywki fazy grupowej zakończyli na pierwszym miejscu z dwunastoma punktami na koncie. Faza pucharowa rozpoczęła się od starcia z FC Porto. Dwumecz zakończył się wynikiem 5:0 dla ekipy Jurgena Kloppa. Dopiero później okazało się, że Liverpool wchodzi w trudniejszą fazę turnieju. W ćwierćfinale czekał na nich Manchester City. Wiele głosów sugerowało, że właśnie na etapie 1/4 finału drużyna z Anfield Road pożegna się z Ligą Mistrzów. Nic bardziej mylnego. Pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 dla Liverpoolu, natomiast rewanżowe spotkanie również wygrali, tym razem 1:2. O finał powalczyli z Romą, która dokonała remontady, pokonując Barcelonę. To właśnie w tym starciu The Reds pokazali niesamowitą siłę, wygrywając pierwsze starcie 5:2, natomiast rewanż przegrali 4:2, jednak zaliczka z pierwszego meczu wystarczyła, by znaleźć się w wielkim finale. Niedużo brakowało, aby to Roma szykowała się do finałowego meczu z Realem. 

     

    Oto co miał do powiedzenia szkoleniowiec Liverpoolu, Jurgen Klopp:

    –  Doświadczenie jest bardzo ważne i jestem pewien, że na chwile przed meczem to Real będzie pewniejszy swego. Ale to nie jest problem, ponieważ spotkanie nie kończy się w sekundę, ono dopiero się zaczyna.

    – Mieliśmy dwa tygodnie na przygotowania i wszystko jest jasne. Przeanalizowaliśmy grę Realu przeciwko różnym drużynom, oni są naprawdę silni, nigdy jednak nie grali przeciwko nam. Jesteśmy Liverpoolem.

    – Jeśli ludzie myślą, że Zidane nie ma wystarczającej wiedzy taktycznej… cóż, to samo mówią o mnie. W finale Ligi Mistrzów zmierzy się dwóch trenerów, którzy nie mają pojęcia o taktyce.

    – Finał z 2013 roku? Wydaje mi się, że wtedy byłem bardziej podekscytowany. Dojście do finału Champions League jako trener jest dość trudne, dla niektórych jest to szansa jedyna w życiu, właśnie tak wtedy się czułem. Po meczu pomyślałem, że chciałbym otrzymać jeszcze jedną okazję. Trochę to zajęło, ale jesteśmy tutaj, ponieważ moi zawodnicy dali mi taką szansę.

     

     

    Generalnie, trudno wskazać faworyta w tym starciu. Teoretycznie, jest nim Real, jednak nie należy lekceważyć Liverpoolu. Niesamowite trio w ataku może być decydujące w kontekście końcowego tryumfu przez The Reds. Pomóc może w tym Mohamed Salah, który jest w znakomitej formie. Został królem strzelców Premier League, a kibice z Anglii liczą na błysk geniuszu Egipcjanina. Koniec końców, czeka nas niesamowity mecz!

     

    źródło: Liverpool

    fot. pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.