Ricardo Sa Pinto, czyli dobrze znany polskim kibicom jako były szkoleniowiec warszawskiej Legii, nie może zaliczyć początku sezonu w lidze portugalskiej za udany.
R E K L A M A
Braga – ekipa regularnie znajdująca się w czołówce Primera Liga, nie tak dawno finalista Ligi Europy. To tylko obrazuje, że 4 punkty w 5 meczach to rezultat zdecydowanie poniżej oczekiwań portugalskich fanów i oczywiście zarządu. W dodatku zdążyli się już skompromitować w meczu z Benficą, w którym dostali prawdziwą lekcję futbolu i przegrali, 0:4. PRZED WŁASNĄ PUBLICZNOŚCIĄ. Wczoraj nie popisali się kolejny raz, przegrywając 1:0 z Setubal, mimo, że przez cały mecz dominowali przeciwnika. Ciężko wytłumaczyć tak fatalną skuteczność pod bramką rywala.
>>CZYTAJ NA FOOTBAR: WYPOWIEDZ VUKOVICIA PO MECZU LEGII Z JAGIELLONIĄ
Drobnym usprawiedliwieniem może być uczestnictwo w eliminacjach do wcześniej wspomnianej LE, zresztą zakończone sukcesem w postaci awansu.
Strach jednak pomyśleć co dalej – awans oznacza kolejny front na którym podopieczni Sa Pinto będą musieli się prezentować i to prezentować na poziomie – w końcu gra się o spore pieniądze.
Piłka nożna jest sportem nieprzewidywalnym – nie można nawet wykluczyć końcowego triumfu w LE i Primera. Zatem nie pozostaje nic innego jak obserwować dalsze poczynania porywczego Portugalczyka.
Zdjęcie: pressfocus