Dzięki "Football Leaks", przeciętny kibic może dowiedzieć się jak na prawdę wygląda biznes w piłce nożnej. Każdy możliwy przekręt, wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Po problemach z finansowym fair play, dochodzą do nas kolejne informacje o "nieszablonowych", finansowych rozwiązaniach pomiędzy działaczami a zawodnikami Paris Saint-Germain.
Nie od dziś wiadomo, że najlepszą zachętą do cięższej pracy jest docenienie pracownika dodatkowymi funduszami, co w przypadku kiedy ten pracownik zarabia i tak już wysoką kwotę i niewielka podwyżka i tak go nie zaciekawi? Jak pokazują właściciele PSG, dodatkowe pieniądze dać można za wszystko. Dzięki "Football Leaks" wiemy, że w Paryżu nie zarabia się tylko graniem w Ligue 1, Lidze Mistrzów i Pucharze Francji. Nie, to byłoby za proste.
Jeżeli ktoś myśli o zmianie pracy, proponuję wyjechać do stolicy Francji i… witać się i żegnać z kibicami przed i po meczu. Tak, w ten sposób, najmniej wpływowi z Was mogą zarobić 33 tysiące euro. No nie ukrywajmy, jedziemy na pół roku a później leżymy do góry brzuchem. Oczywiście taka kwota nie dla każdego będzie zadowalająca. Taki Neymar na przykład, kiedy pójdzie podziękować kibicom za doping i pokaże jak bardzo "zależy" mu na paryskim klubie, do swojej doli będzie mógł doliczyć 375 tysięcy euro. Przy takich pieniądzach można zamienić strzelanie Realowi Madryt na strzelanie Saint-Etienne.
To co, kto wybiera się do pracy do Paryża?
Źródło: Envoyé Spécial
Foto: pressfocus