Włoskie media informują, że z Juventusu Turyn może odejść sporo zawodników. Trener Massimiliano Allegri chce dokonać dużej rewolucji w składzie, aby pozyskać więcej pieniędzy do kasy klubowej.
Juventus Turyn ostatnio nie gra na miarę oczekiwań. Po powrocie Massimiliano Allegriego wydawało się, że drużyna wyjdzie na prostą, ponieważ za czasów Andrei Pirlo grała bardzo słabo, ale u Allegriego jest to samo.
Klub ze stolicy Piemontu znajduje się obecnie na 4. miejscu w tabeli z dorobkiem 56 punktów na koncie. W środę odpadł w kiepskim stylu z Villarrealem w 1/8 finału Ligi Mistrzów i może jedynie rywalizować o mistrzostwo kraju oraz Puchar Włoch.
21 kwietnia podopieczni Allegriego zmierzą się w rewanżowym półfinałowym spotkaniu na Allianz Stadium z Fiorentiną, w której gra Krzysztof Piątek. Pierwszy mecz zakończył się wygraną „Juve” 1:0.
Płynność finansowa
Włoskie media piszą na temat rewolucji w kadrze Juventusu Turyn. Dlaczego ma do niej dojść? Oczywiście przez pieniądze. Ekipa z Turynu odpadła z ważnych rozgrywek i nie będzie już dostawała więcej z tych rozgrywek. Za sam brak awansu do ćwierćfinału LM straciła około 15 milionów euro. Miały to być pieniądze za prawa telewizyjne oraz bonusy od UEFA. Włoska prasa pisze, że straty finansowe za obecny rok wyniosą około 200 milionów euro.
Nie jest to dobra informacja dla zespołu z Allianz Stadium. W kampanii 2020/21 strata wyniosła 210 milionów euro. Jedynym sposobem na poprawienie wyników finansowych będzie sprzedaż zawodników.
Kto mógłby odejść? Na razie nie wiadomo. Jest podobno kilku piłkarzy, którzy nie znajdują się w planach włoskiego szkoleniowca. Na pewno sprzedany nie zostanie Wojciech Szczęsny. Reprezentant Polski jest podstawowym bramkarzem i w klubie bardzo mu ufają mimo, że czasem popełnia sporo błędów.
Prędzej odejść może Mattia Perin, czyli jego rywal o miejsce w bramce. 29-latek ma kontrakt do końca sezonu i praktycznie w ogóle nie gra. Niewykluczone, że Perin będzie jednym z graczy, którzy w letnim okienku transferowym opuszczą Turyn.
Źródło: Football Italia/La Gazzetta dello Sport