Senegalczycy wygrali z Polską w swoim pierwszym meczu tegorocznego mundialu. Lwy Terangi jedną z bramek zdobyły jednak w dość kontrowersyjnych okolicznościach.
Grzegorz Krychowiak w sześćdziesiątej minucie spotkania zagrał do tyłu, w stronę Jana Bednarka. Młody obrońca jednak bardzo się pogubił i nie przyjął piłki, co skrzętnie wykorzystał nadbiegający zza jego pleców Mbaye Niang. Napastnik podwyższył tym samym prowadzenie swojej drużyny, choć dosłownie kilkanaście sekund wcześniej był opatrywany przy linii bocznej. Kontrowersja? Zdaniem wielu obserwatorów, na boisko został wpuszczony w nieodpowiednim momencie.
Zobacz: koszulka reprezentacji Brazylii na MŚ 2018
Głos w tej sprawie zabrał już m.in. Eduardo Iturralde Gonzalez, czyli sędzia, który ma na swoim koncie najwięcej meczów w hiszpańskiej La Liga. – Pod żadnym pozorem nie można pozwolić na to, aby wpuścić piłkarza na boisko w takiej chwili – mówił emerytowany arbiter. – Polacy grali ze świadomością, że z tyłu nie mają jakiegokolwiek rywala – dodał po chwili.
Zupełnie innego zdania w tej kwestii jest z kolei Michał Listkiewicz. – Senegalczyk dostał pozwolenie, żeby wejść na boisko, kiedy piłka była jeszcze w naszym posiadaniu. Nie można mówić więc o tym, że rozjemcy tego starcia naruszyli w tej sytuacji jakikolwiek przepis – tłumaczył na antenie Telewizji Polskiej sędzia liniowy finału mistrzostw świata z 1990 roku.
Biało-czerwoni szansę na rehabilitację za dzisiejszą porażkę będą mieli już w niedzielę, 24 czerwca. Podopieczni Adama Nawałki zagrają wówczas "o wszystko" przeciwko reprezentacji Kolumbii.
Źródło: Carrusel Deportivo
fot. pressfocus