Niesamowita końcówka pozwoliła Anglikom zgarnąć trzy punkty w starciu z "Orłami Kartaginy". Bohaterem meczu zdecydowanie Harry Kane.
Pierwsze dziesięć minut upłynęło pod znakiem huraganowych ataków "Synów Albionu", Lingaard, Sterling i Kane mogli zapewnić Anglii zwycięstwo w tym meczu. Zagubiony zespół Tunezji nie potrafił przeciwstawić się naciskowi ze strony gwiazd Premier League. Na domiar złego w 16 minucie spotkania z powodu kontuzji barku (doskonale nam znanej) boisko opuścić musiał bramkarz "Orłów Kartaginy" – Mouez Hassen. Dla kibiców z Afryki, z perspektywy przebiegu pierwszych minut, dramat gonił dramat. Nie tylko nieporadność w obronie, ale również fatalny uraz bramkarza, który wcześniej popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. Napór Anglików dał rezultat w 11 minucie, kiedy to Harry Kane znalazł sposób na strzelenie gola.
Od tego momentu ekipa Garetha Southgate'a straciła pomysł na grę – a może raczej gracze Tunezji przestali bać się gry w piłkę w meczu z Anglikami. Zmiana bramkarza, strata gola… to wszystko powinno spowodować załamanie i utratę wiary w końcowy sukces – wręcz przeciwnie! Tunezja zaczęła grać jak równy z równym, momentami nawet będąc lepszą drużyną na boisku, aż w końcu po rzucie karnym w 35 minucie ustalili wynik pierwszej połowy. Anglicy to kolejny przykład, że Mistrzostwa Świata rządzą się swoimi prawami i mimo zdecydowanej przewadze na papierze, starcie na boisku jest o wiele trudniejsze niż przypuszczano.
Zobacz: koszulka reprezentacji Brazylii na MŚ 2018
Druga połowa była odzwierciedleniem końcówki pierwszej części gry, Anglicy bez pomysłu kontra zmotywowana strzelonym golem tunezyjska armia – mniej szaleństwa, więcej kombinacji w środku pola. W 60 minucie kibice reprezentacji Anglii dali znać o swoim niezadowoleniu solidnymi gwizdami, a te zadziałały na piłkarzy mobliizująco, akcje nabrały nieco rumieńców, boczni obrońcy częściej włączali się do akcji ofensywnych. Mimo wszystko tunezyjski mur okazał się niezwykle szczelny, dośrodkowania bez pomysłu, solowe akcje, zmiany trenera Southgate'a… nic nie dawało rezultatów. Aż w końcu nadeszła 92 minuta i błąd obrońców z Afryki, kiedy niepilnowany Harry Kane zapewnił Anglii 3 pkt. Żal piłkarzy Nabila Maâloula ponieważ mimo bardzo trudnego początku pokazali, że można walczyć z Anglią jak równy z równym. "Synowie Albionu" wskoczyli na drugie miejsce w tabeli, następny rywal – Panama.
Tunezja 1:2 Anglia
Sędzia: Wilmar Roldán
Składy:
Tunezja: Hassen (16' Ben Mustapha)- Maaloul, Bronn, Ben Yousseff, Meriah- Sassi, Badri, Skhiri- Sliti (74' Ben Amor), Khazri (85' Khalifa), Ben Youssef
Rezerwowi: Ben Mustapha, Bedoui, Benalouane, Haddadi, Khaoui, Ben Amor, Mathlouthi, Khalifa, Srarfi, Chaalali, Nagguez.
Anglia: Pickford- Walker, Stones, Maguire- Trippier, Alli (80' Loftus-Cheek), Henderson, Lingard (90+3 Dier), Young- Sterling (68' Rashford), Kane
Rezerwowi: Butland, Alexander-Arnold, Cahill, Delph, Dier, Jones, Loftus-Cheek, Pope, Rashford, Rose, Vardy, Welbeck.
Źródło: Squawka