Lechia górą w hitowym starciu!

    Dzisiaj Gdańsk był świadkiem meczu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań. Starcia tych zespołów zawsze wywoływały wiele emocji. Dość wysoka frekwencja kibiców gości wydawała się gwarantować, że nawet podczas mniej ciekawego spotkania nie będzie aż tak nudno. Przed pierwszym gwizdkiem gospodarze zajmowały razem z Górnikiem Zabrze ex aequo dziewiąte miejsce. Mający punkt przewagi nad Biało-Zielonymi Kolejorz znajdował się na szóstym miejscu.

    R E K L A M A

     

    KORESPONDENCJA Z GDAŃSKA

     

    Mecz rozpoczęła drużyna przyjezdna, która nie zdecydowała się na atak od pierwszej minuty. W ciągu kilkunastu minut od rozpoczęcia starcia na boisku nie wydarzyło się zbyt wiele. W czternastej minucie Lechia Gdańsk po raz pierwszy zmusiła kibiców do wstania z miejsc. Sławomir Peszko dostał świetne podanie podczas kontry i wydawało się, że znajdzie się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lecha. Niestety dla kibiców gospodarzy obrońcy Kolejorza zdążyli się ustawić tak, że był reprezentant Polski musiał uderzać z trudnej pozycji. Pomimo rykoszetu van der Hart poradził sobie z tym strzałem.

    Po kilku minutach Peszko kolejny raz mógł zagrozić bramce rywala. Tym razem po rajdzie Żarko Udovicic dośrodkował na głowę skrzydłowego Lechii. Ten jednak nie skierował piłki w światło bramki. Udało mu się to jednak w 23 minucie. Wtedy właśnie po podaniu Artura Sobiecha Sławomir Peszko zdobył gola po uderzeniu głową.

    W 28 minucie Lechia mogła podwyższyć prowadzenie. Żarko Udovicic otrzymał podanie od Sławomira Peszko, ale włożył w uderzenie zdecydowanie więcej siły niż precyzji i piłka przeleciała zdecydowanie za wysoko by można było celebrować zdobycie bramki. Nie udało się wtedy, ale za to udało się pięć minut później. Właśnie wtedy Lechia zdobyła drugą bramkę. Tym razem piłkę w siatce umieścił Michał Nalepa po dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia.

    Mimo dwubramkowego prowadzenia Lechia nie zamierzała spocząć na laurach. Chwilę po zdobyciu poprzedniej bramki Peszko dośrodkował na głowę niekrytego Udovicicia. Jednak piłka po jego strzale przeleciała wysoko nad poprzeczką.

    Bramkę kontaktową Lech mógł zdobyć jeszcze dziesięć minut przed przerwą. W dobrej sytuacji znalazł się Christian Gytkjær, ale Dusan Kuciak nie musiał nawet interweniować po jego uderzeniu. Ponownie piłka przeleciała nad poprzeczką.

    Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Lechowi udało się nawiązać kontakt. Christian Gytkjær po dośrodkowaniu Joao Amarala zdobył bramkę głową.

    W pierwszej połowie znacznie lepiej zaprezentowała się Lechia Gdańsk i zdecydowanie zasłużyła na swoje prowadzenie. Dużo problemów defensywie Lecha sprawił Sławomir Peszko, któremu udało się zdobyć bramkę. Dla trenera gości z pewnością bardzo ważna była bramka zdobyta tuż przed przerwą. Gole strzelone w takim momencie zawsze mają wpływ na drużynę.

    Na drugą połowę drużyny wyszły niemal w niezmienionych składach. Jedyną różnicą była obecność Jóźwiaka zamiast Puchacza. Po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę prawdziwy prezent mógł Lechowi podarować Błażej Augustyn. Po wywalczeniu piłki przez Daniela Łukasika piłka wylądowała pod nogą Dusana Kuciaka, który podał ją do swojego kolegi z zespołu. Obrońca gospodarzy popełnił jednak spory błąd podając do piłkarza rywali. Goście jednak nie potrafili wykorzystać takiego prezentu od rywala. Takie zmarnowanie okazji niemal zemściło się na Lechu. Chwilę później w doskonałej sytuacji kolejny już raz w tym meczu znalazł się Sławomir Peszko. Jednak tym razem piłka po jego strzale nie znalazła drogi do bramki.

    W 55 minucie Stokowiec zdecydował się na pierwszą zmianę. Lukas Haraslin wszedł za Sławomira Peszko, który kilka minut wcześniej został ukarany żółtą kartką. Zdobywca pierwszej bramki w tym

    meczu już wcześniej grał dość agresywnie, więc było to zapewne zabezpieczenie przed graniem w dziesięciu. Po godzinie gry również w drużynie Kolejorza doszło do zmiany. Z powodu urazu boisko musiał opuścić Kostevych. Zastąpił go Tomasz Dejewski.

    W następnym minutach na boisku nie działo się zbyt wiele. Brakowało jakichś dobrych okazji, przy których bramkarze musieliby się wysilić. Ewentualne szybsze bicie serca mogło być spowodowane jedyne typowi dla tej ligi błędami, których jednak też nie było aż tak wiele. Jedynymi rzeczami wartymi odnotowania były zmiany w obu zespołach. Makowski za Gajosa w Lechii i Tomczyk za Jevticia w Lechu.

    Kwadrans przed końcem spotkania Stokowiec zdecydował się na wykorzystanie ostatniej dostępnej zmiany. Żarko Udovicic opuścił plac gry. Zamiast niego w ostatnich minutach o utrzymanie korzystnego wyniki walczył Rafał Wolski.

    W 83 minucie po ładnej akcji Lechia ponownie mogła zagrozić bramce rywali, ale w ostatniej chwili obrona zdołała interweniować wybijając piłkę na rzut rożny. Ten z kolei nie dał gospodarzom żadnych większych korzyści poza zdobyciem kilku cennych sekund. Ostatnie minuty zazwyczaj są źródłem największych emocji. Tak było także i tym razem. Po dłuższym momencie ubogim w dobre okazje w końcówce w końcu byliśmy świadkami zagrożeń pod bramką obu zespołów. Po akcji Lechii swoją szanse miał Lech. Jednak Kuciak był na posterunku i nie pozwolił na zdobycie wyrównującego gola kilkukrotnie interweniując w znakomitym stylu.

    Rezultat 2:1 można uznać za sprawiedliwy. Oba zespoły miały swoje momenty, ale nieco więcej okazji wypracowała sLechia Gdańsk. Jednak trzeba przyznać, że w końcówce meczu Lech miał dość okazji by nawet wygrać to spotkanie. Dużym błędem piłkarzy Stokowca mogła być nie pójście za ciosem. Jednak na szczęście dla nich nie skończyło się stratą nawet punktu.

    Lechia Gdańsk 2:1 Lech Poznań

    23. Peszko, 33. Nalepa – 45+1. Gytkjaer

     

    Lechia Gdańsk: Kuciak – Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović – Kubicki, Łukasik, Gajos (73. Makowski) – Peszko (56. Haraslin), Sobiech, Udovicić (79. Wolski).
    Rezerwowi: Alomerovic – Chrzanowski, Lipski, Maloča, Haraslin, Makowski, Wolski, F. Paixao, Mihalik.

    Lech Poznań: van der Hart – Gumny, Rogne, Crnomarković, Kostewycz (61. Dejewski) – Muhar, Tiba – Puchacz (46. Jóźwiak), Jevtić (C) (75. Tomczyk), Amaral – Gytkjaer.
    Rezerwowi: Szymański – Jóźwiak, Tomczyk, Dejewski, Moder, Skrzypczak, Makuszewski.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.