Trener FC Barcelony znalazł się pod ostrzałem po zeszłotygodniowym spotkaniu przeciwko AS Romie w Lidze Mistrzów, ze względu na brak sił swoich podopiecznych. Kibice zarzucali mu brak jakichkolwiek rotacji składem. Szkoleniowiec posłuchał rad, zbyt późno.
Już od dawna Ernestowi Valverde zarzuca się brak zmian w składzie FC Barcelony. Fala krytyki spadła na niego po rewanżowym meczu z AS Romą, gdzie klub z Katalonii odpadł z Ligi Mistrzów, mimo wygranego pierwszego spotkania 4:1. Trener Blaugrany, trzy dni przed meczem w Rzymie, wystawił najsilniejszy skład do ligowego starcia przeciwko Las Palmas – warto zauważyć, że bądź co bądź, Duma Katalonii niemal na pewno sięgnie po tytuł mistrza Hiszpanii. Skutki tej fatalnej decyzji było widać na Stadio Olimpico, ślamazarne ruchy zawodników, brak koncentracji i oczekiwanie na Messiego, który sam nic nie wskórał. Gracze Romy skrzętnie wykorzystali niemoc rywala, pokonując go 3:0 i ciesząc się pod niebiosa z awansu do półfinału Ligi Mistrzów.
Po wydarzeniach w Rzymie, duża część kibiców chciała wręcz natychmiastowego zwolnienia Valverde, za brak rotacji i źle dobrane zmiany zawodników podczas meczu. Pierwsze sensowne przetasowanie składu nastąpiło dopiero wczoraj, w starciu przeciwko Celcie Vigo na Stadio Balaídos. W wyjściowym składzie znaleźli się: ter Stegen – Semedo, Mina, Vermaelen, Digne – Gomes, Paulinho – O. Dembèlé , Denis Suárez, Coutinho – Alcácer. Warto zaznaczyć, ze po raz pierwszy od 16 lat, w meczowym ustawieniu Barcelony nie znalazł się ani jeden wychowanek z La Masii!
Ousmane Dembele, niewytłumaczalnie pominięty w składzie Barcelony na mecz z Romą, otworzył wynik spotkania na Balaídos i Azulgrana prowadziła z Celtą 1:0. Do momentu, gdy gospodarze wyrównali wynik spotkania, gra "rezerwowych" Barcy wyglądała solidnie, nawet bez największych gwiazd pokroju Messiego czy Suareza. Drugie trafienie dołożył Paulinho, który miał w meczu kilka dogodnych sytuacji strzeleckich. Po godzinie gry na boisko wszedł La Pulga, z ławki rezerwowych pojawili się również Aleix Vidal oraz Sergi Roberto, który pod koniec spotkania zobaczył czerwoną kartkę. Hiszpan po raz pierwszy zdecydował się na porządną rotację, która przyniosła dobry efekt, mając na uwagę miejsce, w którym rozgrywane było spotkanie. Barcelona od kilku sezonów nie potrafi wygrać na Balaídos, tym razem lider La Liga zremisował 2:2 z Celtą, która ma jeszcze iluzoryczne szanse na grę w europejskich pucharach.
Na myślenie "co by było gdyby…" jest już za późno. Valverde otrzymał ważną lekcję, która może posłużyć mu do wygrania ligi hiszpańskiej oraz Pucharu Króla, na Ligę Mistrzów jest już za późno. Nauka nie powinna pójść w las i 54-latek wyciągnie wnioski ze swoich błędów.
"Kiedy przyjechaliśmy tu w Pucharze Króla, również zrobiliśmy wiele zmian. Teraz wzięliśmy pod uwagę ostatnie mecze i finał Pucharu Króla, i chciałem dokonać rotacji. Przeprowadzenie wielu zmian wiąże się z ryzykiem i uważam, że to był moment na podjęcie takiego ryzyka" – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej.
fot. Getty Image