Za nami siódma kolejka włoskiej ekstraklasy!
AS Roma – S.S. Lazio (2:1)
Derby Rzymu, rozgrywane o dosyć nietypowej porze (sobota, godzina 15), miały być dla obu drużyn papierkiem lakmusowym. Roma rozbita w Lidze Mistrzów przez Real, a także tracąca punkty w Serie A z ligowymi przeciętniakami, chciała wrócić na zwycięską ścieżkę. Natomiast Lazio po karkołomnym początku (porażki z Juve i Napoli) zaczęło regularnie punktować. Podopieczni Simone Inzaghiego chcieli udowodnić swoją rosnącą formę w meczu derbowym. Spotkanie miało swoją wysoką temperaturę od pierwszego gwizdka sędziego. Lepiej spotkanie rozpoczęli Laziale, jednak z biegiem czasu Roma przejmowała inicjatywę. Wynikiem tego była bramka Lorenzo Pellegriniego w ostatniej minucie pierwszej bramki. Fatalne błędy obrony Lazio (Luiz Felipe, Strakosha, Caceres), gigantyczne zamieszanie w polu karnym i bramka piętką włoskiego pomocnika. W drugiej połowie obraz meczu się nie zmieniał. Roma kontrolowała przebieg spotkania, za wyjątkiem jednej sytuacji z 67. minuty. Katastrofalny błąd Fazio wykorzystał niezawodny Ciro Immobile, który dał nadzieję kibicom Lazio. Zgasił je już 4 minuty później były Laziale, Aleksandar Kolarov, strzałem z rzutu wolnego. W końcówce spotkania wynik ustalił Fazio, który odkupił swoje winy przy bramce na 1-1.
Juventus FC – SSC Napoli (3:1)
Obok spotkania Romy z Lazio zdecydowanie najciekawsze starcie kolejki. Napoli mogło już na początku spotkania objąć prowadzenia, lecz Piotr Zieliński trafił w słupek. Co nie udało się reprezentantowi Polski, udało się Driesowi Mertensowi. Belg w 10. minucie otworzył wynik spotkania. Podrażniony taką sytuacją Juventus dążył do wyrównania. Ciągłe ataki na bramkę Ospiny opłaciły się, bo w 26. minucie Mario Mandzukić wyrównał stan meczu. Asystę przy bramce Chorwata zanotował Cristiano Ronaldo. Jak się później okazało, dwójka ta zadecydowała o tym, że Stara Dama odniosła zwycięstwo w bardzo wymagającym spotkaniu. Turyńczycy na prowadzenie wyszli dzięki ponownym trafieniu Mandzukicia. Napoli dobił w ostatnim kwadransie drugiej połowy Leonardo Bonuccci, wykorzystując podanie Ronaldo. Środkowy obrońca pomału spłaca swoje grzechy przeszłości, przechodząc w 2017 roku do Milanu. Po roku wrócił, lecz kibice Juve zagrozili, że będą na niego gwizdać. Po zakończeniu spotkania realizator pokazał obrazek Bonucciego dziękujący kibicom.
Internazionale Mediolan – Cagliari Calcio (2:0)
Nerazzurri będący na fali po wygranej w Lidze Mistrzów z Tottenhamem, nie zwalniają tempa w rozgrywkach ligowych. Spalletti zamieszał w składzie, myśląc już głównie o meczu w europejskich pucharach. Szansę od pierwszej minuty dostał m. in. Lautaro Martinez. I to właśnie młody Argentyńczyk otworzył wynik spotkania w pierwszej połowie. Była to jego pierwsza bramka na Półwyspie Apenińskim. Inter nie grał wielkiego spotkania, Cagliari miało swoje okazje na doprowadzenie do remisu, ale ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do gospodarzy. Matteo Politano zgarnął piłkę wybitą po rzucie rożnym i strzałem z woleja pokonał Alessio Cragno. Tym samym Inter podtrzymał swoją zwycięską passę w lidze.
Bologna FC – Udinese Calcio (2:1)
Uniesiona duchem Bologna przystępowała do starcia z Udinese po zeszłotygodniowej sensacji, pokonując Romę 2:0. Podopieczni Filippo Inzaghiego chcieli ponownie odnieść zwycięstwo, które pozwoliłoby Rossoblu wyjść z dołka. Tymczasem to goście jako pierwsi trafili do siatki za sprawą Ignacio Pussetto. Podrażnieni takim obrotem sprawy gospodarze wyrównali jeszcze w pierwszej połowie dzięki trafieniu Federico Santandera. Ostateczny cios wyprowadził w końcówce spotkania Riccardo Orsolini. Kolejne punkty Bolonii stały się więc faktem.
Frosinone Calcio – CFC Genoa (1:2)
Oczy kibiców skierowanych na Stadio Comunnale były skierowane tylko na jedną osobę – na Krzysztofa Piątka. Polak jest w niesamowitym gazie, więc można było się spodziewać trafienia napastnika. Ci co sądzili, że w tym spotkaniu Piątek nie strzeli żadnej bramki, mocno się zawiedli. Reprezentant Polski strzelił dwie bramki. Najpierw wykorzystując podanie Cristiana Kouame, oddając przy tym bardzo ładny strzał. Druga bramka poszła na konto Bartosza Salamona. Środkowy obrońca popełnił błąd przy wyprowadzeniu piłki, dopadł do niej Kouame, oddał piłkę Piątkowi, a ten wiedział co z nią zrobić. Były napastnik Cracovii nie przestaje zaskakiwać. Jeszcze w pierwszej połowi sygnał do ataku wyprowadził Camillo Ciano trafiając z rzutu karnego. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i goście dzięki bramkom Piątka odnieśli kolejne bardzo ważne zwycięstwo.
ACF Fiorentina – Atalanta Bergamo (2:0)
Spotkanie na Artemio Franchi było starciem rewelacji ostatnich dwóch sezonów (Atalanta) i kandydata do tego tytułu w obecnych rozgrywkach (Viola). Gospodarze podrażnieni porażką z Interem chcieli utrzymać swoją wysoką pozycję w tabeli. Natomiast goście z Bergamo pragnęli przerwać przedłużającą się serię spotkań bez zwycięstwa. Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami to Fiorentina odniosła ważne zwycięstwo. Przesądziły o tym bramki Veretout z rzutu karnego i Biraghiego w ostatniej minucie spotkania. Tym samym Fiorentina podtrzymała wysoką dyspozycję i ciągle zajmuje miejsce w pierwszej czwórce tabeli Serie A.
Chievo Verona – Torino FC (0:1)
Chievo chciało w końcu wyjść na powierzchnie i nie mieć przy swoim bilansie punktowym minusa. Po raz pierwszy w tym sezonie w pierwszym składzie zespołu z Werony nie mieliśmy żadnego Polaka. Paweł Jaroszyński ciągle nie potrafi podnieść się z ławki rezerwowych, natomiast po raz pierwszy zaufanie trenera D’Anny stracił Mariusz Stępiński. Były gracz Nantes na boisku pojawił się jeszcze przed przerwą, ale w żaden sposób nie potrafił pomóc swojemu zespołowi. Bramkę na wagę zwycięstwa dla Torino w 88. minucie zdobył Simone Zaza. Była to jego pierwsza bramka po powrocie do Włoch. Dzięki temu Chievo wciąż ma -1 punkt i jest czerwoną latarnią ligi.
Parma Calcio 1913 – Empoli FC (1:0)
Uskrzydlone dosyć szczęśliwym remisem z Milanem Empoli, wybrało się na wyjazd do Parmy. Goście nie byli jednak w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. To gospodarze byli bardziej kreatywni, co przyniosło skutek w 31. minucie. Kolejną bramkę w sezonie zdobył Gervinho, czym ciągle przypomina kibicom o swojej wielkiej klasie piłkarskiej. Parmeńczycy zdobyli komplet punktów i zajmują bezpieczne miejsce w środku tabeli, a Empoli ciągle znajduje się w strefie spadkowej.
US Sassuolo – AC Milan (1:4)
Na Mapei Stadium przyjechał Milan, który od miesiąca nie odniósł zwycięstwa, a ostatni wyjazdowy tryumf miał miejsce jeszcze w poprzednim sezonie. Banda Gennaro Gattuso chciała za wszelką cenę przerwać niefortunną passę. Co ciekawe, to gospodarze są wyżej w tabeli niż utytułowany klub z Mediolanu. Jednak to Rossoneri dzielili i rządzili na boisku. Prowadzenie gościom dał Franck Kessie, który popisał się pięknym, indywidualnym rajdem i pewnym strzałem pokonał Consigliego. Na początku drugiej połowy Suso podwyższył wynik spotkania, a chwilę później swoją premierową bramkę w nowych barwach zdobył Samu Castillejo. Gospodarze złapali kontrakt za sprawą trafienia Filipa Djuricicia, choć trafienie to nie powinno zostać zaliczone, ponieważ chwilę wcześniej Kevin-Prince Boateng faulował Alessio Romagnoliego. Dzieła zniszczenia dokonał Suso. Milan pokonał Sassuolo 4:1, wychodząc z delikatnego kryzysu.
UC Sampdoria – Spal 2013 (2:1)
Ostatni akord siódmej kolejki Serie A miał miejsce w Geniu. Tutejsza Sampdoria z Bereszyńskim oraz Linettym w składzie podejmowała SPAL. Goście zanotowali fantastyczny start nowego sezonu, więc na trudnym terenie chcieli kolejny raz odnieść ważne zwycięstwo. Początek spotkania był dla SPAL wręcz wymarzony – w 21. minucie do siatki trafił Alberto Paloschi, jednak odpowiedź Sampdorii była piorunująca. Karol Linetty wyrównał pięknym strzałem z woleja. Trzy punkty gospodarzom dał Defrel i to podopieczni Marco Giampaolo odnieśli kolejne zwycięstwo.
Jak grali Polacy?
Wojciech Szczęsny rozegrał kolejne 90 minut i przy bramce Mertensa nie miał nic do powiedzenia. Piotr Zieliński przebywał na boisku 61 minut, miał okazję na zdobycie bramki, lecz piłka uderzona przez niego zatrzymała się na słupku. Arkadiusz Milik miał trzydzieści minut na grę, lecz nie pokazał niczego szczególnego. Łukasz Skorupski kolejny raz pokazał się ze świetnej strony i pomału wychodzi na swego rodzaju talizman w ekipie Bolonii. Łukasz Teodorczyk tym razem wszedł w drugiej połowie z ławki rezerwowych. Nie był w ogóle widoczny oprócz tego, że dwukrotnie faulował oraz raz był faulowany. Jesteśmy już po siódmej kolejce, a napastnik wciąż nie oddał ani jednego celnego strzału w tym sezonie. Mariusz Stępiński również nie pokazał się z najlepszej strony. Pojawił się na boisku w drugiej połowie i podobnie jak Teodorczyk, nie był widoczny.
Krzysztof Piątek kolejny raz trafiał do siatki, co nie powinno nikogo zaskoczyć. Na koncie ma już osiem bramek, co daje mu pewne prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Bartosz Samalon nie popisał się przy drugiej bramce Piątka, popełniając poważny błąd. Bartosz Bereszyński oraz Thiago Cionek rozegrali pełne 90 minut. Zdobywca bramki, Karol Linetty opuścił boisko w 83. minucie, natomiast Dawid Kownacki pojawił się na nim w 76 minucie gry. Bartłomiej Drągowski, Paweł Jaroszyński, Arkadiusz Reca oraz Michał Marcjanik nie podnieśli się z ławki rezerwowych.
Autorzy magazynu: Krzysztof Pierściński, Piotr Grzebień
fot. pressfocus