Za nami dziewiąta kolejka włoskiej ekstraklasy, więc czas na podsumowanie tego co działo się na boiskach Serie A!
AS Roma – SPAl 2013 (0:2)
Trzeba to powiedzieć wprost – Roma gra beznadziejną piłkę. W tym sezonie przegrali aż trzy spotkania. Tym razem podopieczni Eusebio Di Francesco musieli uznać wyższość SPAL w składzie którym od pierwszej minuty wystąpił Thiago Cionek. Strzelanie w inauguracyjnym spotkaniu dziewiątej kolejki Serie A rozpoczął Andrea Petagna pokonując Olsena strzałem z jedenastu metrów. Podrażnieni Rzymianie za wszelką cenę próbowali wyrównać stan meczu, lecz zawsze brakowało kropki nad i. Bierność oraz nieskuteczność gospodarzy zemściła się na początku drugiej połowy kiedy to Kevin Bonifazi ustalił wynik spotkania na 2:0. Roma nie wcisnęła piłki do siatki nawet wtedy, gdy czerwoną kartkę obejrzał Vanja Milinković-Savić znany z przeszłości w Lechii Gdańsk. Klub ze stolicy Włoch kolejny raz przegrał spotkanie o punkty. Przyszłość Eusebio Di Francesco na ławce trenerskiej Giallorossich nie wygląda różowo.
Juventus FC – CFC Genoa (1:1)
Teoretycznie, faworytem tego spotkania byli gospodarze. Chcieli oni kontynuować zwycięską passę, a na drodze Juventusowi miała stanąć Genoa z Krzysztofem Piątkiem w ataku. Kibice z Geniu bardziej na trafienie Polaka liczyli na jakąkolwiek zdobycz punktową. Tymczasem spotkanie idealnie ułożyło się dla Bianconerich, którzy jako pierwsi objęli prowadzenie za sprawą Cristiano Ronaldo. Trzeba dodać, że bramka padła przypadkowo – Joao Cancelo próbował scentrować w pole karne, piłka odbiła się od gracza Genoi, Sandro, a tak czyhający Ronaldo umieścił piłkę w siatce mimo interwencji Krzysztofa Piątka. Od razu można poinformować, że reprezentant Polski nie trafił do siatki w tym spotkaniu. Trafił za to Daniel Bessa, który dał gościom jakże ważny punkt. Tym razem Il Pistoleri nie trafił do siatki, lecz jak mówi stare porzekadło – co się odwlecze, to nie uciecze.
Udinese Calcio – SSC Napoli (0:3)
Spotkanie na Dacia Arena od początku miało zdecydowanego faworyta. Carlo Ancelotti kolejny raz postanowił trochę zamieszać w składzie. W podstawowej 11 zabrakło miejsca m.in. dla Marka Hamiska, Mario Ruiego czy kontuzjowanego Lorenzo Insigne. Jednym z zawodników, którzy otrzymali szansę pokazania się z dobrej strony od 1. minuty, był Simone Verdi. Jednak musiał on zejść z boiska już w 4. minucie, a jego miejsce zajął Fabian Ruiz. Hiszpan odwdzięczył się za szansę już po 10 minutach i strzałem po długim słupku bramki Scuffeta dał Napoli prowadzenie. Napoli absolutnie kontrolowało przebieg spotkania, a pod koniec podwyższyło swoje prowadzenie za sprawą Driesa Mertensa i Marko Roga.
Frosinone Calcio – Empoli FC (3:3)
Spotkanie beniaminków w niedzielę o 12.30 mogło wydawać się wielu fanom Serie A niezbyt ciekawym spotkaniem słabo spisujących się zespołów, stało się idealną przystawką przed wieczornymi Derby Della Madonnina. Strzelaninę w 8. minucie rozpoczął Matias Silvestre, który przelobował własnego bramkarza i trafił do własnej bramki. Po początkowych minutach, w których Frosinone miało przewagę, Empoli zaczęło dochodzić do głosu. W 32. minucie Luca Antonelli wykonał rajd lewym skrzydłem, dograł piłkę w pole karne, gdzie Miha Zajc pokonał Marco Sportiello. Była to 1. bramka utalentowanego Słoweńca w Serie A. Drugą połowę mocnym akcentem rozpoczęli goście. Tym razem Silvestre, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafił do właściwej bramki. Wydawało się, że gospodarze nie będą w stanie odpowiedzieć, ale sprawy w swoje ręce wziął kapitan Gialloblu, Daniel Ciofani . Napastnik Frosinone najpierw wykorzystał rzut karny, a następnie wykorzystał podanie Joela Campella i wyprowadził Ciociarich na prowadzenie. Nie był to jednak koniec strzelania pod Rzymem. 10 minut przed końcem meczu, Salih Ucan znalazł się w polu karnym i strzałem z woleja doprowadził do remisu. Szalone spotkanie na Benito Stirpe zakończyło się wynikiem 3-3 i było to 3. spotkanie z rzędu obu drużyn, w którym pada aż 6 bramek.
Parma Calcio 1913 – SS Lazio (0:2)
Lazio chciało kontynuować swój marsz ku upragnionej Lidze Mistrzów. By tak się stało, muszą regularnie zdobywać komplety punktów z niżej notowanymi rywalami. Tym razem musieli udać się na Stadio Enino Tardini, by rozegrać mecz z tamtejszym Palermo. Dominacja podopiecznych Simone Inzaghiego była zdecydowana, lecz nie potrafili udokumentować tego bramką. Klub z Rzymu męczył się niemiłosiernie, aż w końcu nadeszła 81. minuta i rzut karny, który pewnie wyegzekwował Ciro Immobile. Natomiast w doliczonym czasie gry wynik ustalił Joaquin Correa dla którego było to drugie trafienie w sezonie.
AC Chievo Verona – Atalanta Bergamo (1:5)
Debiutu w nowych barwach nie będzie miło wspominał Gian Piero Ventura. Były selekcjoner reprezentacji Włoch, który sprowadził ją na samo dno powrócił do trenowania po prawie roku przerwy. Zadaniem Ventury ma być odmienienie gry Chievo. Latające Osły grają jedną z najgorszych piłek na Półwyspie Apenińskim, a bilans punktowy wynosi -1. Mecz z Atalantą miał być swego rodzaju przełamaniem – Chievo w tym sezonie nie zasmakowało jeszcze wygranej. Można było powiedzieć – kiedy jak nie dziś? Tymczasem goście mieli zdecydowanie inne plany i szybko napoczęli rywali, bowiem najpierw De Roon, a potem Ilicić trafiali do siatki w odstępie kilku minut. Druga połowa to koncert gry Josipa Ilicicia, który ustrzelił hattricka. Kolejną bramkę dla Atalanty zdobył Gosens, a wynik brzmiał 5:0. Chievo było jedynie stać na honorową bramkę autorstwa Valtera Birsy z rzutu karnego. Ekipa z Verony ma coraz więcej argumentów, by znaleźć się na zapleczu włoskiej ekstraklasy.
Bolonia FC – Torino FC (2:2)
Mecz z Torino był dla Pippo Inzaghiego kolejnym z cyklu „wszystko albo nic”. Ewentualna porażka mogła przyspieszyć zwolnienie szkoleniowca Bologni. I początkowo ten scenariusz wydawał się bardzo realny. Torino w 54. minucie prowadziło już 2-0 za sprawą Iago Falque i Daniele Basellego. Turyńczycy do tego momentu kontrolowali spotkanie i wydawało się że będą dalej punktować swoich rywali. Jednak za sprawą szybkiej odpowiedzi Federico Santandera, Bologna wróciła do gry. W 77. minucie Calabresi wyrównał i taki wynik utrzymał się już do końca spotkania. Tym samym Bologna utrzymuje się ledwo nad strefą spadkową, a Torino straciło cenne punkty w walce o europejskie puchary.
ACF Fiorentina – Cagliari Calcio (1:1)
Fiorentina bardzo pozytywnie rozpoczęła sezon. Regularnie punktują co powoduje, że gra w europejskich pucharach w następnym sezonie może stać się realna. By tak się stało musieli zrobić kolejny krok ku temu, czyli pokonać zdecydowanie niżej notowane Cagliari. Strzelanie rozpoczęło się dopiero w drugiej połowie za sprawą Jordana Veretouta, który pokonał golkipera rywali strzałem z rzutu karnego. Odpowiedź gości przyszła w miarę szybko. Leonardo Pavoletti pokonał Lafonta i takim wynikiem zakończyło się to starcie. Viola straciła bardzo ważne dwa punkty w kontekście walki o Ligę Europy.
FC Internazionale Mediolan – AC Milan (1:0)
222. Derby Della Madonnina były zdecydowanie kulminacyjnym momentem 9. kolejki spotkań na włoskich boiskach. Inter po 4 zwycięstwach w lidze i 2 w Lidze Mistrzów podejmował Milan, który po serii ligowych remisów, zdawał się wychodzić na prostą. Od pierwszego gwizdka sędziego na boisku unosiła się atmosfera wielkiej rywalizacji, czego dowodem mogą być starcia Radjy Nainggolana z Lucasem Biglią. „Zwycięsko” wyszedł z nich Argentyńczyk, który zdołał zagrać 90 minut, w przeciwieństwie do Belga, który musiał zejść z boiska już w 1. połowie. Jeśli przejdziemy jednak już do spraw czysto piłkarskich, to na San Siro niepodzielnie dominował Inter. Nieuznana bramka i słupek Mauro Icardiego, a także częste zamieszania w polu karnym Milanu było normą dla tego spotkania. Teoretyczni goście potrafili odpowiedzieć tylko słusznie nieuznaną bramką Mateo Musacchio i niecelnymi próbami z dystansu. Obraz meczu w 2. połowie się nie zmieniał. Milan miał olbrzymie problemy z wyprowadzeniem piłki, natomiast Inter nie potrafił przełożyć swojej większej kultury w grze na bramki. Aż do 92. minuty spotkania. Matias Vecino dośrodkował z prawej strony boiska, a Mauro Icardi zwiódł Mateo Musacchio oraz wykorzystał bardzo niepewne wyjście z bramki Gigio Donnarummy i skierował głową piłkę do bramki. Tym samym Inter wytrzymuje tempo narzucane przez Napoli i Lazio, i utrzymuje się w ścisłej czołówce Serie A. Natomiast Milan zajmuje odległe 12. miejsce i po tym spotkaniu trener Gennaro Gattuso ma więcej znaków zapytania dotyczących swojego zespołu niż odpowiedzi.
UC Sampdoria – US Sassuolo (0:0)
Starcie na Marassi było rywalizacją 2 zespołów, zaliczających udany start w obecnych rozgrywkach. Jednak na boisku nie było widać za dużo jakości po obu stronach. Apogeum nijakości była 2. połowa w trakcie której żadna z drużyn nie oddał celnego strzału. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a aktorami tego marnego widowiska była dwójka Polaków. Bartosz Bereszyński rozegrał całe spotkanie, natomiast Dawid Kownacki wszedł na boisko w 86. minucie. Karol Linetty spędził cały mecz na ławce rezerwowych.
Jak grali Polacy?
Thiago Cionek rozegrał kolejny raz pełne 90 minut i ponownie pokazał się z dobrej strony. Osiem razy wyjaśniał zagrożenie z własnego pola karnego oraz wygrał dwa pojedynki z rywalem. Wojciech Szczęsny bronił dostępu do bramki Juventusu i skapitulował raz – przy bramce Daniela Bessy. Z kolei Krzysztof Piątek tym razem nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Mimo to, wciąż lideruje w klasyfikacji strzelców. Piotr Zieliński oraz Arkadiusz Milik kolejny raz zagrali od pierwszej minuty, co zapewne cieszy Jerzego Brzęczka. Zarówno Milik jak i Zieliński nie pokazali niczego szczególnego w opuścili murawę w drugiej połowie. Łukasz Skorupski nie zatrzymał Torino. Polak dwukrotnie skapitulował, lecz należy dodać, że przy bramkach Falque oraz Baselliego nie miał nic do powiedzenia. Mariusz Stępiński oraz Paweł Jaroszyński pojawili się na boisku od pierwszej minuty, lecz poziomem prezentowali to, co całe Chievo. Beznadziejna gra reprezentantów Polski. Stępiński opuścił murawę w drugiej połowie, natomiast Jaroszyński dograł mecz do końca.
Bartosz Bereszyński jako jedyny z naszych rodaków pojawił się na murawie w starciu z Sassuolo. Kolejny raz obrońca zagrał dobre spotkanie i wydaje się, że pomału Sampdoria wydaje się być dla niego klubem ciasnym i potrzebuje nowego wyzwania. Dawid Kownacki pojawił się na ostatnie trzy minuty spotkania. Mimo to, bardzo możliwe, że Kownacki uda się zimą na wypożyczenie do innej drużyny, gdzie będzie zbierał cenne minuty. Karol Linetty, Bartosz Salamon, Bartłomiej Drągowski, Michał Marcjanik, Łukasz Teodorczyk oraz Arkadiusz Reca nie podnieśli się z ławki rezerwowych.
Autorzy magazynu: