Magiera i Kuzera po meczu Korona Kielce – Śląsk Wrocław! „Tym bardziej jesteśmy źli”.

    Jacek Magiera czuje niedosyt po remisie z Koroną Kielce! Powiedział o tym na pomeczowej konferencji prasowej. Pojedynek ocenił też opiekun gospodarzy Kamil Kuzera. 

    W ostatnim spotkaniu 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław grał na wyjeździe z Koroną Kielce. Nie ma co ukrywać… Mecz nie był miły dla oka. W 48. minucie spotkania na listę strzelców wpisał się Martin Konczkowski, który po podaniu jednego z partnerów pięknym strzałem z pola karnego nie dał żadnych szans bramkarzowi kieleckiego zespołu.

    W 83. minucie do wyrównania doprowadził Adrian Dalmau, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i wpakował piłkę do siatki. Ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami. Trener „Wojskowych” Jacek Magiera jest zadowolony z takiego rezultatu, bo zgarnął 1 punkt, ale przyznał wprost, że drużyna i tak czuje niedosyt. 

    – Powiem tak – my czujemy niedosyt, bo zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, gdzie byliśmy stroną dominującą, stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia gola. Zabrakło skuteczności i wykończenia, ale trzeba pochwalić za to, że byliśmy zespołem, który odbierał piłki na połowie przeciwnika. Nie dopuściliśmy do tego, by Korona w pierwszej połowie stworzyła sobie sytuacje bramkowe – przyznał Jacek Magiera na pomeczowej konferencji prasowej, cytowany przez „Slaskwroclaw.pl”.

    Przerwa to czas dla nas, dla trenerów, by trzymać koncentrację i determinację w zespole. Początek drugiej połowy był dla nas świetny, strzeliliśmy ładnego gola po zdominowaniu przeciwnika. Potem do głosu zaczęła dochodzić Korona, która przejęła inicjatywę. Mieliśmy sporo możliwości, aby uspokoić grę i utrzymać piłkę, ale prostymi stratami przy wyprowadzaniu ataków nakręcaliśmy Koronę – dodał.

    – Nie wiem, jak padł gol. Tym bardziej jesteśmy źli, że straciliśmy gola. Trzeba wybronić takie spotkania, ale mamy punkty. A Punkty są najistotniejsze. Przed nami kolejny mecz, liczy się to, co przed nami. Szykujemy się na derby z Zagłębiem Lubin. Mateusz Żukowski nie trenuje z nami od siedmiu dni, po jednym z treningów doznał kontuzji. Petr Schwarz doznał urazu podczas meczu z Aue, natomiast ostatnia kontuzja – Szymona Lewkota – to uraz mechaniczny, w ferworze walki. Szymon wypadł na parę dni i mam nadzieję, że od środy zacznie trenować, podobnie jak Żukowski i Schwarz. Aleks Petkov zagrał poprawne zawody, dobrze się rozumie z Łukaszem Bejgerem, jesteśmy z jego gry zadowoleni. To, jak się zaaklimatyzował, świadczy, że potrafi grać. Dzisiaj debiutował też Kenneth Zohore, także dwóch nowych piłkarzy mogło przywitać się z Ekstraklasą. Kenneth grał krótko, ale w najbliższych tygodniach będzie więcej grywał i będzie dawał więcej zespołowi – przyznał doświadczony szkoleniowiec. 

    – Mieliśmy w pierwszej połowie kilka kontrataków, które można było zakończyć golem, nie zrobiliśmy tego. Czy mam pretensje? Może nie pretensje, ale każdy jest niezadowolony. W wielu przypadkach trzeba cierpieć, żeby wybronić taki mecz, ale po drugiej stronie też jest przeciwnik i Korona wykorzystała słabszy moment Śląska. Oni też walczyli o to, by odrobić straty i odrobili. Pewnie Kamil Kuzera też powie, że czuje niedosyt, bo w końcówce mieli sytuacje. To piłka nożna, grają dwie drużyny, jedno złe wybicie piłki czy strata nakręca piłkarzy. Do tego publika, która zagorzałym dopingiem dodawała otuchy Koroniarzom – ocenił. 

    – My byliśmy za głęboko w pewnym momencie, nie potrafiliśmy utrzymać piłki. Była taka sytuacja, że wznawialiśmy grę po aucie i zamiast spróbować dośrodkować, my wymieniliśmy dwa podania i wycofaliśmy do bramkarza. Nad tym będziemy pracować, by tego było jak najmniej, ale nie mogę odebrać determinacji, walki i chęci zwycięstwa. Chciałbym, żeby to był standard, coś, czego trzeba wymagać, a nie za to chwalić. Są pewne niuanse, które trzeba poprawić, ale dzisiaj zagraliśmy pierwszy mecz w takim składzie i na wszystko potrzeba czasu. Z optymizmem patrzymy na to, co będzie działo się w tym tygodniu – przyznał.

    Jestem zdania, że od zawodników wchodzących na ostatnie 25 minut trzeba wymagać jeszcze więcej. Zaraz zrobimy analizę tego, dlaczego to się stało. Czy zła rozgrzewka, czy zbyt duża obserwacja meczu w trakcie rozgrzewki – będziemy na ten temat rozmawiać. Każdy zawodnik jest ważny i nawet ten, który wchodzi na 15 minut może rozstrzygnąć losy meczu. Trzeba wymagać od siebie zdecydowanie więcej. Bo jeśli chcemy osiągnąć coś większego, niż to, co było ostatnio, to każdy trybik wchodzący na boisko musi tak samo funkcjonować. Powiedziałbym nawet, że trzeba wymagać, aby dawał nawet więcej w momentach, kiedy jest świeży – skomentował. 

    Wiadomo, że od lewych obrońców w pierwszej kolejności będziemy wymagać gry w defensywie. Patryk Janasik w grze defensywnej prezentuje się zdecydowanie lepiej niż Dennis Jastrzembski, który na tej pozycji grał w pięciu czy sześciu sparingach. Który poprawił grę defensywną, ale wymagania na tej pozycji są zdecydowanie wyższe. Nie mogliśmy pozwolić sobie na to, aby nie skorzystać z takiego zawodnika jak Patryk Janasik. Zagrał, choć oczywiście to jest zawodnik prawonożny. Powtórzę po raz kolejny to, co mówiłem przed meczem – naszym celem transferowym jest lewy obrońca, abyśmy zwiększyli rywalizację na tej pozycji i mieli lewonożnego piłkarza. Pracujemy nad tym transferem. Zobaczymy czy damy radę w najbliższych dniach, czy nie damy. Jeden transfer był bardzo blisko, ale wysypał się na ostatniej prostej. Potrzebujemy jeszcze dwóch, trzech piłkarzy do drużyny, aby wzmocnić rywalizację i móc pewne rzeczy inaczej robić w trakcie meczu – zdradził. 

    To, co się wydarzyło na boisku, już się wydarzyło. “Sami” dostał informację, że w takich momentach ma się nie zastanawiać i strzelać na bramkę. W tej sytuacji odegrał piłkę do Michała Rzuchowskiego, ale pewnie bardziej efektywne byłoby uderzenie bezpośrednio na bramkę. Będziemy go z tego rozliczać, bo wiemy, że bez strzałów na bramkę nie ma goli. Piotrek o tym doskonale wie, bo był po tym spotkaniu trochę przygnębiony. Rozmawiałem z nim. To też świadczy o jego ambicji, którą ma, ale każdą możliwą sytuację trzeba wykorzystać. Choć każdej się nie da. To takie proste nie jest, bo po przeciwnej stronie jest obrońca, który blokuje. Jest bramkarz, który stoi i broni. Trzeba pochwalić zawodników Korony za determinację, którzy wrócili za nim i nie pozwolili na oddanie strzału – przyznał. 

    Zawsze to będzie wyglądało tak, że dużo będę rozmawiał ze swoimi współpracownikami w sztabie na temat obsady każdej pozycji. Z Maćkiem Sikorskim też rozmawiałem na temat obsady bramki. Ale decyzja o tym, kto zagra, należała do mnie i w przyszłości będzie należała do mnie. Nawet jeśli Maciek będzie miał inne zdanie. Na końcu to ja podejmuję decyzję. Natomiast w tym przypadku byliśmy zgodni co do tego, że Rafał Leszczyński ma wyjść w pierwszym składzie – zakończył. 

    Kilka słów po zakończeniu starcia powiedział Kamil Kuzera, opiekun Korony Kielce. – Pierwszą połowę ciężko oceniać, warunki były jakie były… Obie drużyny walczyły i to było widać. W drugiej połowie było widać sporo nerwów u nas. Ja wiem o tym. Jestem przekonany, że moją drużynę stać na to, żeby grała lepiej i po prostu mocniej wierzyła w to, co robi. Pogratulowałem mojemu zespołowi, bo Śląsk Wrocław postawił tutaj wysoko poprzeczkę i nie było łatwo odrobić te straty – powiedział Kamil Kuzera na konferencji prasowej. 

    Źródło: Slaskwroclaw.pl, Korona Kielce – You Tube (wypowiedź Kamila Kuzery)

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.