Miedź Legnica pokonała po pasjonującym spotkaniu Wisłę Kraków 5:4. To jednak nie wystarczyło do utrzymania i piłkarze z Dolnego Śląska żegnają się z ekstraklasą dzieląc tym samym los Zagłębia Sosnowiec. Bramek padło aż dziewięć, dotychczas w żadnym ze spotkań w tym sezonie piłka nie lądowała tyle razy w sieci
R E K L A M A
KORESPONDENCJA Z KRAKOWA
Ostatnia kolejka polskiej ekstraklasy zapowiadała się bardzo ciekawie. Wciąż o utrzymanie walczyły dwie drużyny – legnicka Miedź oraz płocka Wisła. Podopieczni trenera Dominika Nowaka pragnęli uniknąć losu Zagłębia Sosnowiec i zostać drugim beniaminkiem, którego przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową trwała zaledwie rok. Aby ich marzenia mogły się spełnić musieli liczyć, że Nafciarze ulegną piłkarzom z Sosnowca, a sami pokonają Wisłę.
Krakowianie już wcześniej zapewnili sobie utrzymanie, jedyną niewiadomą było miejsce na którym zakończą sezon. Aby utrzymać dziewiątą lokatę nie można było przegrać z „Miedzianką” lub sprawdzać sytuację w Kielcach, gdzie Korona mierzyła się z Górnikiem.
Już w trzeciej minucie dobrą sytuację zmarnował Paweł Brożek. Na własnej połowie podania bez przyjęcia wymienili Rafałowie: Pietrzak i Boguski, „Boguś” popędził środkiem boiska, podał prostopadle do wiślackiego snajpera, ale ten przegrał pojedynek z Sosłanem Dżanajewem. Poza tym, był na minimalnym spalonym.
Miedź wcale nie wyglądała na drużynę, która rozpaczliwie walczy o utrzymanie. Słabiutko uderzał Petteri Forsell, ale idealnie w ręce Mateusza Lisa. Poza tym, zdecydowanie groźniejsza była „Biała Gwiazda”. Raz dobrze spod linii zagrywał Kamil Wojtkowski, który tego dnia grał wyjątkowo na prawej obronie, jednak napastników uprzedził Dżanajew, by następnie huknął z dystansu Vukan Savicević, ale i tym razem dobrze zachował się bramkarz.
W 26. minucie prowadzić powinni legniczanie. Forsell uderzał na bramkę Lisa, jednak piłka trafiła w rękę Lukasa Klemenza. Arbiter wskazał na „wapno”, Fin postanowił wykorzystać nadarzającą się okazję, ale jego uderzenie w prawo wyczuł wiślacki golkiper i odbił futbolówkę.
Niewykorzystane okazje, na nieszczęście legniczan, lubią się mścić. Siedem minut po zmarnowanym karnym, kropnął z dystansu Marko Kolar i nie dał rosyjskiemu bramkarzowi żadnych szans. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo. Vullnet Basha w szesnastce trafił w nogę Forsella, a Joan Roman pewnie wykorzystał jedenastkę. Jeszcze przed przerwą „Miedzianka” mogła wyjść na prowadzenie, bowiem próba Juana Camary minimalnie minęła słupek.
Dziesięć minut gry w drugiej połowie czekali kibice na drugą bramkę dla Wisły. Savicević dostał podanie tuż przed pole karne od Bashy, uderzył mocno i piłka wpadła do siatki ponad szybującym Dżanajewem.
Podobnie i tym razem, wiślacy za bardzo się rozluźnili i wykorzystali to przyjezdni. Kilka podań w szesnastce Lisa wykończył strzałem po ziemi Camara. Żaden z piłkarzy nie zareagował odpowiednio, pretensji gospodarze nie mogą mieć za tę bramkę jedynie do swojego golkipera, który był zasłonięty gąszczem zawodników w czerwonych i niebieskich koszulkach.
Ambitnie grającej Miedzi udało się wyjść na prowadzenie w 66. minucie. Kolejne ogromne zamieszanie przed bramką wykorzystał Roman, który zachował przytomność umysłu, przełożył z łatwością rywali i płaskim strzałem pokonał bezradnego Lisa. 120 sekund później było już 4:2 dla „Miedzianki”. Podopieczni trenera Nowaka ruszyli z dynamiczną kontrą, przed polem karnym mocno lewą nogą uderzył Camara i umieścił piłkę tuż przy słupku.
W tej chwili legniczanie mogli z nadzieją zerkać na wynik spotkania w Płocku. Tam jednak cały czas widniał na tablicy bezbramkowy remis.
Tymczasem w 76. minucie w polu karnym Miedzi upadł Paweł Brożek. Sędzia błyskawicznie wskazał na „wapno” i mimo protestów piłkarzy z Legnicy zdania nie zmienił. Kapitan Wisły uderzył w sam środek i nie dał szans Dżanajewowi.
W 89. do remisu mógł doprowadzić Łukasz Burliga. Kamil Wojtkowski chwilę wcześniej fatalnie uderzył z rzutu wolnego – piłka trafiła prosto w mur. Chciał dobijać, skiksował, w pole karne poleciała „świeca”, którą trącił głową „Bury”, jednak trafił w poprzeczkę. W doliczonym czasie gry jeszcze bliski doprowadzenia do remisu był Brożek, ale powstrzymał go Dżanajew. Gdy wydawało się, że krakowianie będą wykonywać rzut rożny, sędzia został poproszony do monitorka VAR i po bardzo długiej analizie podyktował kolejny rzut karny dla Wisły. Na bramkę uderzeniem w samo okienko zamienił ją Marko Kolar.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, gola na 5:4 w ostatniej akcji meczu zdobył Paweł Zieliński, który wykorzystał podanie Fabiana Piaseckiego.
Miedź po rocznej przygodzie żegna się z Ekstraklasą. Mimo zwycięstwa nad Wisłą, nie został spełniony drugi warunek. Bezbramkowy remis z Zagłębiem Sosnowiec zanotowali Nafciarze z Płocka. Krakowianie kończą rywalizację na dziewiątej lokacie. Ich potknięcia nie wykorzystali kielczanie, którzy przegrali z Górnikiem aż 0:3.
Dla Footbaru z Krakowa, Bogdan Setlak
fot. pressfocus
Wisła Kraków – Miedź Legnica 4:5 (1:1)
Bramki: 1:0 Kolar 33, 1:1 Roman 36-k., 2:1 Savicević 55, 2:2 Camara 62, 2:3 Roman 66, 2:4 Camara 68, 3:4 Brożek 78-k., 4:4 Kolar 90, 4:5 Zieliński 90.
Wisła: Lis – Wojtkowski, Wasilewski, Klemenz, Pietrzak – Basha, Savicević (Buksa 74) – Kolar, Drzazga (Kumah 63), Boguski (Burliga 71) – Brożek.
Miedź: Dżanajew – Zieliński, Żyro, Bożić, Pikk – Augustyniak, Purzycki – Roman, Forsell (Garguła 90), Camara – Szczepaniak (Piasecki 74).
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Żółte kartki: Wasilewski, Klemenz, Wojtkowski – Camara, Dżanajew.
Widzów: 21 724.