Dariusz Mioduski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" odniósł się do ostatniej decyzji Romeo Jozaka o zesłaniu Dominika Nagy'a do rezerw.
Ostatnie wydarzenia wokół klubu ze stolicy Polski nie napawają kibiców Legii optymizmem. Po wydarzeniach na parkingu po przyjeździe piłkarzy atmosfera stała się zdecydowanie bardziej napięta, niż zazwyczaj. W węgierskich mediach ukazał się wywiad z piłkarzem "Wojskowych", Dominik Nagy'em, który otwarcie przyznał, że nie spodziewał się takich zajść w Polsce.
W przeciągu ostatnich dni klub wydał specjalne oświadczenie, w którym poinformował o zesłaniu pomocnika do rezerw. Swoje stanowisko w ostatnim wywiadzie określił prezes warszawskiego zespołu, Dariusz Mioduski, który w pełni popiera decyzję trenera Romeo Jozaka.
– Ten wywiad został sporządzony dzień po tym zajściu, a kilka dni później opublikowany. Wydaje mi się jednak, że dziennikarze połączyli bójkę i nadinterpretowali jego słowa, łącząc to z rzekomym odejściem. Umówiliśmy się z Dominikiem, że Legia będzie dla niego trampoliną do zachodnich klubów, ale wszystko ma kolej rzeczy.
CZYTAJ TAKŻE: BYŁY TRENER LEGII W NOWYM KLUBIE?!
– Popieram decyzję trenera Jozaka. Nagy musi oczyścić głowę i skupić się w stu procentach na futbolu. On gra ostatnio słabo. Żeby być gwiazdą, musisz grać jak gwiazda. Sprawiać różnicę, pomagać zespołowi. Dominik myślał, że będzie grał za zasługi.
– Nagy i imprezy? On jest młody, nie pije alkoholu, a piłkarz czasem może poimprezować. Musi być tylko na to odpowiedni czas i miejsce. Jeżeli wychodzisz na kolację, siedzisz do 24 na mieście, a następnego dnia masz mecz, to coś tu nie pasuje. To jest Legia, tu trzeba zapieprzać. Tutaj wymagania są ogromne i Dominik musi się do tego dostosować.
Na domiar złego, liczby nie bronią 22-latka. Były piłkarz Ferencvarosu ma na swoim koncie jedną bramkę i jedną asystę w dziewięciu meczach ligowych.
źródło: Przegląd Sportowy
fot. Pressfocus