Szkoleniowiec Manchesteru City, Pep Guardiola, zabrał głos na temat przyszłości Fernandinho. Kilka słów dorzucił również bramkarz Ederson.
Fernandinho został zawodnikiem Manchesteru City 1 lipca 2013 roku. Na Etihad Stadium przyszedł na zasadzie transferu definitywnego z ukraińskiego Szachtara Donieck za około 40 milionów euro. Od tamtej pory doświadczony 36-latek w barwach „Obywateli” rozegrał 372 spotkania, strzelił 25 bramek i zanotował 32 asysty. Aktualnie pełni również funkcję kapitana w zespole mistrza Anglii.
Defensywny pomocnik ma ważny kontrakt do 30 czerwca 2022 roku i nadal nie wiadomo, czy zostanie przedłużony. Na temat Brazylijczyka wypowiedział się opiekun drużyny, Pep Guardiola. Hiszpański szkoleniowiec stwierdził, że chciałby, aby Fernandinho został na Etihad Stadium. To jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w jego drużynie.
– Ma pasję i wiedzę, aby być trenerem. On myśli o drużynie i ma wszystko, aby pełnić kiedyś taką funkcję. Bardzo bym chciał, aby został. Jest niesamowitym kapitanem, doświadczonym i ważnym graczem – powiedział o Fernandinho trener Pep Guardiola.
Kilka słów na temat swojego kolegi z zespołu dorzucił bramkarz Ederson.
– Jest więcej niż kapitanem. Prowadzi młodych piłkarzy, a także wspiera bardziej doświadczonych zawodników. Bardzo nam pomaga w codziennej pracy. Wiemy, jak ważny jest w zespole. Mam nadzieję, że będzie dalej z nami wykonywał pracę – stwierdził bramkarz, który gra również z Fernandinho w reprezentacji Brazylii.
Sam zawodnik nie zabrał jeszcze głosu na temat swojej przyszłości, ale wkrótce powinien się na ten temat wypowiedzieć. Jeśli w najbliższym czasie nie przedłuży współpracy z „MC”, to 1 lipca będzie do wzięcia na rynku za darmo. Na razie klub z niebieskiej części Manchesteru nie dostał żadnej oferty za brazylijskiego pomocnika.
W tym sezonie pod wodzą Guardioli urodzony w Londrinie (Brazylia) piłkarz rozegrał 22 mecze we wszystkich rozgrywkach, strzelił 1 bramkę i zanotował 2 ostatnie kluczowe podania. Portal „Transfermarkt” wycenia go na 2 miliony euro.
Źródło: Manchester Evening News