Jak informuje portal "Legia.net" przyszłość José Kanté w Legii Warszawa znalazła się pod dużym znakiem zapytania. Zawodnik prawdopodobnie opuści klub w zimowym okienku transferowym.
Tego lata reprezentant Gwinei związał się z mistrzem Polski dwuletnią umową obowiązującą do 30 czerwca 2020 roku i dodatkowo trafił do nowego pracodawcy na zasadzie wolnego transferu. Jeszcze za czasów prowadzenia drużyny przez Romeo Jozaka zawodnik miał pewne miejsce w składzie, a po przyjściu Ricardo Sa Pinto również należał do graczy, którzy pełnili ważną rolę w drużynie. Ogólnie w tym sezonie 28-latek rozegrał dla ekipy ze stolicy 25 meczów we wszystkich rozgrywkach, strzelił pięć bramek i zanotował jedną asystę. Niestety, w ostatnim czasie jego celownik był bardzo rozregulowany i nie zaliczył żadnego trafienia. Przez to od początku listopada jego sytuacja diametralnie się zmieniła.
PRZEJDŹ DO TOTALBET – ZWRÓCIMY CI STAWKĘ Z KUPONU U KONKURENCJI
Kanté aktualnie w hierarchii jest czwartym wyborem u trenera. Napastnik ma też sobie folgować na treningach, co oczywiście nie podoba się menedżerowi. W starciach z Pogonią Szczecin i Górnikiem Zabrze uzbierał łącznie 25. minut, a następnie lądował na trybunach. Taka sytuacja miała miejsce w spotkaniach z Zagłębiem Lubin (1:0), Koroną Kielce (3:0) i Piastem Gliwice (2:0). Wcześniej w meczu z Lechią Gdańsk (0:0) zagrał zaledwie dwie minuty. Sa Pinto jak na ten moment woli stawiać na obiecującego 19-letniego Sandro Kulenovicia. O niepodważalnej pozycji Carlitosa nawet nie warto dyskutować. Dodatkowo do kadry wraca Jarosław Niezgoda, który w ostatnim czasie miał problemy zdrowotne. Wszystko wskazuje na to, że przygoda Gwinejczyka w ekipie ze stolicy powoli zmierza ku końcowi. Na ten moment nikt nie zgłasza się po byłego zawodnika m.in Wisły Płock.
Źródło: Legia.net
fot: pressfocus