Japonia i Senegal do spotkania w Jekaterynburgu podeszły z 3 punktami na koncie. Japończycy pokonali grającą prawie cały mecz w dziesiątkę Kolumbię 2-1. Media z kraju Samurajów najwięcej uwagi poświęciły trenerowi Nishino, który został selekcjonerem ledwie 2 miesiące przed startem mundialu. 63-letni szkoleniowiec znów dokonał czegoś niemożliwego. Na igrzyskach w Atlancie w 1996 roku, prowadzona przez niego olimpijska kadra Japonii pokonała Brazylijczyków. To wydarzenie zostało nazwane „Cudem w Miami”. Jego rodacy liczą jednak, że tym razem ich ulubieńcom po niespodziewanym sukcesie uda się wyjść z grupy.
Senegal, jak dobrze wiemy, uporał się w pierwszym grupowym meczu 2-1 z Polską. Dziennikarze z tego kraju podkreślali niebagatelną rolę środkowych obrońców. Kalidou Koulibaly, a szczególnie Salif Sane skutecznie wybili z głowy grę w piłkę Robertowi Lewandowskiemu. Lwy Terangi dzięki tej wygranej uratowały honor wszystkich afrykańskich drużyn, które do czasu tego meczu solidarnie przegrywały swoje spotkania.
Obaj trenerzy nie mieli powodu, aby wprowadzać rewolucyjne zmiany w swoich drużynach. Nishino wystawił dokładnie taki sam skład jak w pierwszym meczu grupowym, a Cisse dokonał jednej roszady: Papa Alioune Ndiaye zastąpił Mame Dioufa.
Pierwsza groźniejsza sytuacja w tym meczu od razu została zamieniona na bramkę. W 11’ minucie kolejne dośrodkowanie w pole karne wykonał Wague. Piłkę zebrał Sabaly i lekko uderzył w środek bramki. Fatalny błąd popełnił Kawashima, który ten strzał wypluł przed siebie i nabił tym samym stojącego przed nim Sadio Mane. 5 minut później odpowiedzieli Japończycy, ale mocny strzał Hasebe został zablokowany przez jego kolegę z drużyny. W 22’ minucie ponownie piłkę w szesnastkę wrzucał Wague, a ekwilibrystycznie uderzał Sarr. Tym razem Kawashima nie miał kłopotów ze złapaniem piłki. Mecz płynął w dość sennym tempie, aż do 34’ minuty. Piłkę przerzuconą na lewą stronę opanował Nagatomo, który odegrał ją do Inuiego, a skrzydłowy Eibar pewnym strzałem po dłuższym słupku pokonał senegalskiego bramkarza. W 39’ minucie na prowadzenie mogli wrócić Senegalczycy, ale w sytuacji sam na sam z Niangiem, górą wyszedł Eiji Kawashima. Pierwsza połowa zakończyła się remisem.
W drugą połowę lepiej weszli Japończycy. 4 minuty po przerwie główkował Osako, ale nie sprawił tym strzałem trudności N’Diaye. W 55’ minucie czwarty strzał w meczu oddał Niang, ale znów dobrze interweniował Kawashima. Kolejne minuty przyniosły 2 doskonałe sytuacje dla Samurajów. W 60’ minucie Shibasaki podał z prawej strony boiska do Osako, a ten niepilnowany w polu karnym nie trafił w piłkę. W 64’ minucie Osako zagraniem piętą uruchomił Inuiego z lewej strony, a ten z bocznej strefy boiska uderzył w poprzeczkę. Optyczną przewagę mieli Japończycy, jednak wszystko odwróciło się w 71’ minucie. Sabaly znalazł się w polu karnym i mocno wstrzelił piłkę wzdłuż bramki. Na drugim skraju pola karnego pojawił się Wague, który mocnym strzałem pod poprzeczkę wyprowadził Senegal na prowadzenie. Japończycy nie pozostali dłużni. W 78’ minucie niepewnie do wrzutki Osako wyszedł bramkarz N’Diaye. Minął się z piłką, dzięki czemu Inui wystawił Hondzie piłkę do pustej bramki. Były zawodnik CSKA czy Milanu nie mógł się pomylić i mieliśmy wyrównanie. Do końca spotkania już nic się nie zmieniło i mecz zakończył się zasłużonym remisem.
JAPONIA – SENEGAL 2:2 (1:1)
Sędzia: Gianluca Rocchi (ITA)
Bramki: Takashi Inui 34’, Keisuke Honda 78’ – Sadio Mane 11’, Moussa Wague 71’
Żółte kartki: Takashi Inui 68’, Makoto Hasebe 90+4’ – M’Baye Niang 58’, Youssouf Sabaly 90’, Cheikh N’Doye 90+1’
JAPONIA: Kawashima; H.Sakai, Yoshida, Shoji, Nagatomo; Haraguchi (Okazaki 75’), Hasebe, Kagawa (Honda 72’), Shibasaki, Inui (Usami 87’); Osako
SENEGAL: K.N’Diaye; Sabaly, Koulibaly, Sane, Wague; P.A.Ndiaye (N’Doye 81’), A.N’Diaye (Kouyate 65’), Gueye; Sarr, Niang (Diouf 86’), Mane