Dziś w nieco innym tonie. Co prawda hasłem przewodnim felietonów jest fraza „o piłce z przekąsem”, ale myślę, że każdy z Was po przeczytaniu tego tekstu będzie wiedział skąd ten jednorazowy zwrot akcji. Czyż dla pasjonata piłki nożnej nie ma wspanialszego stanu niż poczucie dumy z doskonałej dyspozycji w jakiej aktualnie znajdują się reprezentanci jego kraju? Ostatnie doniesienia z zagranicy są niczym miód na doświadczone niejednym trudem serce polskiego kibica.
Kto by pomyślał, że jeszcze 5 lat temu… doświadczaliśmy tak wielkiego rozczarowania, gdy nasza drużyna narodowa zaliczała standardowe turniejowe trio meczowe, czyli mecz otwarcia, o wszystko i o honor. Na EURO 2012 nie było dokładnie tak samo, bo przecież Polska wygrywając z Czechami zapewniłaby sobie wyjście z grupy, jednak zawód po przegranej był tym większy. Wspominam to tym bardziej, gdyż całe wydarzenie przeżywałem w strefie kibica zlokalizowanej na wrocławskim rynku. Atmosfera była znakomita! Do ostatniego gwizdka sędziego. Potem nastała smutna, przygnębiająca cisza. Takie chwile zapadają nie tylko w pamięć, ale również głęboko w serce. Później ciężko odbudować nadszarpnięte zaufanie i wyplenić tę zadrę po porażce.
Naszym Orłom jednakże się udało! Dzisiaj mało kto pamięta tamte przykre wydarzenia. Wydaje się, że dla polskiej piłki (na razie reprezentacyjnej, czekamy na klubową) nastały lata tłuste i oby było ich więcej niż tylko siedem, jak w historii o Jozefie Egipskim. Mamy powody, by myśleć optymistycznie, bowiem do drzwi pierwszej drużyny pukają już poważni kandydaci z Jankiem Bednarkiem na czele. Idealną sytuacją byłoby zakończenie obu nadchodzących meczów, w piątek z Danią oraz w poniedziałek z Kazachstanem, z kompletem punktów. Wtedy Adam Nawałka, mając większy bufor punktowy, mógłby dać się wykazać nowym twarzom naszej reprezentacji. Pierwszy pojedynek wydaje się być sporą przeprawą, natomiast drugi, w dodatku na własnym terenie, nie powinien przysporzyć nam większych problemów. Tak więc zanotowanie dwóch zwycięstw jest celem jak najbardziej realnym. Dodatkowo, kiedy uświadomimy sobie jak wiele atutów mamy po naszej stronie, powoli możemy rozglądać się za biletami na mundial w Rosji.
Myślę, że większość z was ma wyrobione własne zdanie na temat pozytywów gry Biało – Czerwonych, natomiast ja postanowiłem wyszczególnić akurat te, które w moim odczuciu najbardziej na to zasługują. Przede wszystkim – konsekwencja. Co by nie powiedzieć o naszych Orłach, ale w ostatnich kilkunastu meczach (poza dreszczowcem w Kazachstanie) chłopaki prą dzielnie od meczu do meczu zdobywając pełne pule punktów. Tak było w eliminacjach do EURO 2016, tak jest w rozgrywkach poprzedzających Mistrzostwa Świata w roku 2018. Po drugie, ofensywny styl. To, mimo że nie zawsze przynosi wymierne korzyści, podoba mi się najbardziej. Już wolę żeby nasi częściej przegrywali (o zgrozo!), niż grali w koncepcji reprezentacji Grecji za czasów Otto Rehhagela. Oczywiście, powiecie przecież, że lepiej mieć drużynę, która świętuje mistrzostwo Europy, niż wygrywającą bezowocnie w pięknym stylu. Zgodzę się, jednak wierzę, że w tym przypadku, można mieć i rybki i akwarium. Tym bardziej, że w składzie ma się taką personę jak Robert Lewandowski. To tak naprawdę trzecia, osobna „cecha” naszej jedenastki. NIEZASTĄPIONY – to powinien być jego główny przydomek. Każdy czuje podskórnie, jak wiele zawdzięczamy temu panu. Oby zdrowie i determinacja pozwoliły mu na stworzenie jeszcze niejednej niezapomnianej dla piłkarskiego świta chwili. Na koniec, czwarta i niezwykle ważna właściwość kadry Nawałki – równomierny rozkład sił na każdej formacji. Polećmy od bramkarzy: Szczęsny, Fabiański, Skorupski – niektóre reprezentacje marzą choćby o jednym takim nazwisku w swoim składzie. Kolejno, nasi obrońcy. Kamil Glik we Francji, a Łukasz Piszczek w Niemczech, to już taka renoma na jaką pracuje się długimi latami. A oni wciąż idą po więcej! Jak tak dalej pójdzie „Piszczu” stanie się żywą legendą Borussi (o ile już nią nie jest), a „Glikson” wskoczy na listy najlepszych strzelców Ligue 1 J. Następnie, formacja pomocników. Tutaj mam wrażenie, że nawet brak Krychowiaka nami nie wstrząśnie. Bardzo byśmy chcieli, aby jak najszybciej wrócił do swojej optymalnej formy jaką prezentował w Hiszpanii, ale póki co o środek pola możemy być spokojni. Dodatkowo, to co ostatnio wyprawiają „Grosik” i „Zielu” budzi respekt i tylko podsyca apetyt przed najbliższymi meczami. O napastnikach chyba już nie muszę pisać. Sami wiecie dlaczego. Może dobrym pomysłem byłoby płacenie „Lewemu” przez polski rząd za marketing i PR jaki robi nam w Europie. Choć pewnie sam Robert robi to dobrowolnie z uśmiechem na twarzy, cały on!
Biblia mówi, że: „Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną” [Prz 16, 18]. Nam kibicom, jak również zawodnikom, łatwo jest obrosnąć w piórka i po sukcesach rozpocząć już tylko odcinanie kuponów. Trzeba nam cały czas trzeźwo patrzeć na aktualną dyspozycję i ciągle wskazywać miejsca, gdzie jeszcze można coś poprawić. Nadmuchiwanie balonika to z kolei opanowana do perfekcji zdolność dziennikarzy. Ale dziś z czystym sumieniem możemy wzajemnie pogratulować sobie tak wspaniałej reprezentacji. Mamy prawo być dumni z naszych Orłów i nie będzie to pachniało pychą. Panowie, w najbliższych dniach pokażcie całemu piłkarskiemu światu, że Polska to dziś nowa jakość, pasja, charakter i piękno futbolu. Dla mnie jesteście najlepsi! I o dziwo nie mówię tego z przekąsem.