Miało być zmazanie plamy z wtopy ze Słowacją. Miało być przekonujące zwycięstwo i utrzymanie szans na awans do półfinału. Miało być zaprzeczenie prawdziwości słów Bielika. Nic nie było. Oceny Polaków za mecz ze Szwecją.
Jakub Wrąbel (2) – przy pierwszej bramce zatrzymał tor lotu piłki, która minęła by słupek. Zrobił to na tyle nieudolnie, że zaliczył asystę. Jego rozpoczęcia gry pozostawiały wiele do życzenia.
Tomasz Kędziora (2+) – chyba zapomniał, że jako obrońca ma głównie bronić. Raz po raz na jego flance tworzyła się dziura, dobrze że wspierał go Frankowski, bo strach pomyśleć co by było, gdyby na skrzydle grał klon Dawidowicza.
Jan Bednarek (2+) – kilka nieporozumień z Jachem, zderzenia, ewidentny brak komunikacji, chyba nie zrobił sobie dobrej reklamy odnośnie milionowego transferu jakiego oczekuje Lech.
Jarosław Jach (2) – właściwie to samo można mu zarzucić co Bednarkowi. Na dodatek zawinił kompletnie przy drugiej bramce.
Paweł Jaroszyński (3-) – udzielał się w ofensywie, w defensywie też kilka razy poradził sobie umiejętnym dryblingiem. Chyba trzeba go uznać za najlepszego polskiego defensora w tym meczu.
Przemysław Frankowski (3) – sporo szarpał i ratował skórę Kędziorze. Miał jedną doskonałą sytuację na strzelenie gola, jednak włączył mu się tryb Neymara i postanowił zanurkować w polu karnym.
Karol Linetty (4) – widać doświadczenie w seniorskiej reprezentacji. Próbował dyrygować grą środka pola, musiał pracować za dwóch, bo miał obok siebie Dawidowicza. Dobrze wywiązywał się z powierzonej roli.
Paweł Dawidowicz (1) – walczył na całego, asystował, strzelał, nękał rozgrywających zespołu Szwedzkiego, był zaporą nie do przejścia. Żartowaliśmy. Nie będziemy się nad nim pastwić. Kto oglądał mecz ten wie, jak wielką krzywdę zrobił mu Dorna utrzymując go na boisku o 75 minut za długo.
Łukasz Moneta (3+) – zaczął z wielką werwą. Wrzutka do Stępińskiego, gol, niestety potem gasł w oczach. Pokazał jak ważna jest regularna gra i mimo, że później grał coraz gorzej, możemy wiązać z nim duże nadzieje.
Mariusz Stępiński (3) – nie był to najgorszy mecz w jego wykonaniu. Trudno dziwić się jego nerwom, gdy zamiast Dawidowicza, Dorna zdjął jego. Szkoda, że przestał grać w Nantes, a ten turniej byłby okazją by znów znaleźć się w gronie zainteresowań drużyn z dolnych rejonów najlepszych lig europejskich.
Dawid Kownacki (5) – człowiek orkiestra. Grał za dwóch, trzech, czterech. Sam odbierał, sam strzelał, szkoda, że sam nie mógł sobie asystować. Brawo!
Jarosław Niezgoda (3+) – ładnie zabrał się w końcówce wywalczając rzut wolny. Szkoda, że Dorna nie pokazał cojones wpuszczając go do gry razem z Kownackim i Stępińskim.
Patryk Lipski (3) – szkoda, że pozostaje bez klubu, ale widać, jak ważna jest regularna gra. Mimo wszystko za ten występ trzeba mu pogratulować, bo widać że chciał się pokazać.
Krzysztof Piątek (3+) – grał krótko, ale przynajmniej zmienił Dawidowicza. No i wywalczył rzut karny.
Wystawił: Bogdan Setlak