Wczoraj doszło do jednej z najbardziej absurdalnej sytuacji na boisku. Wszystko jednak wskazuje, że całość zostanie zamieciona pod dywan.
Podczas wczorajszego finału pucharu ligi angielskiej, Kepa Arrizabalaga odmówił zejścia z boiska, po czym Maurizio Sarri wpadł w istny szał (całą sytuację możecie zobaczyć tutaj). Niemalże od razu po meczu, sytuacja została wyjaśniona. Otóż według trenera i samego bramkarza, doszło do… nieporozumienia. Włoski szkoleniowiec był w przekonaniu, że golkiper cierpi na uraz, stąd chęć wprowadzenia do gry Willy'ego Caballero. Kepa sygnalizował, że wszystko z jego stanem zdrowotnym jest w porządku i nie chciał opuścić boiska.
Maurizio Sarri powiedział:
– To było nieporozumienie. Myślałem, że ma skurcze i nie może bronić w serii rzutów karnych. Ale tak nie było. Kepa powiedział, że nic mu nie jest i dlatego został w bramce. Wbrew opinii, zawodnik nie poniesie żadnych konsekwencji.
>>> CZYTAJ NA FOOTBAR: BRAMKA I ASYSTA KAMILA WILCZKA
Głos zabrał także Kepa, publikując krótkie oświadczenie:
– Chciałbym tutaj wyjaśnić kilka faktów. Żałuję, w jaki sposób została przedstawiona końcówka spotkania. Nigdy nie chciałem być nieposłusznym wobec trenera bądź jego decyzjom. Myślę, że wszystko zostało źle zrozumiane. Trener myślał, że nie mogę dalej grać. Ja chciałem pokazać tylko, że jestem w stanie bronić i medycy, którzy wracali po tym jak mi pomogli w końcówce, mieli przekazać wiadomość. Uznaję autorytet trenera i zawsze podporządkuję się jego decyzjom.
źródło: Goal