Cezary Kulesza w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznał, że Paulo Sousa nie dostanie ani grosza za awans reprezentacji Polski na mistrzostwa Świata w Katarze.
Paulo Sousa odszedł z kadry Polski pod koniec minionego roku. Portugalczyk dostał ofertę z brazylijskiego Flamengo i zdecydował się ją przyjąć. Najpierw o swojej decyzji poinformował prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezarego Kuleszę. Działacz był wściekły na portugalskiego szkoleniowca. Następnie trener rozwiązał umowę z polską federacją.
Kulesza przyjął na stanowisko selekcjonera Czesława Michniewicza. Były opiekun m.in. Legii Warszawa wygrał baraże razem z naszą kadrą i awansował na mundial w Katarze. Polska zagra w grupie C z Meksykiem, Arabią Saudyjską oraz Argentyną. Wkrótce za awans na ten turniej FIFA będzie przyznawać duże premie.
Biało-Czerwoni mają dostać 10,5 miliona dolarów. Część z pieniędzy trafi dla sztabu szkoleniowego oraz piłkarzy. Szef PZPN przyznał, że jeszcze nic nie zostało podzielone, ponieważ przelew jeszcze nie doszedł.
– Jeszcze nic, bo pieniądze z FIFA do nas nie wpłynęły. Ale oczywiście dojdą. Każdy finalista mundialu otrzymuje automatycznie 9 milionów dolarów oraz dodatkowe 1,5 miliona z przeznaczeniem na przygotowania do turnieju. Razem wychodzi 10,5 milionów. Z tej kwoty związek wypłaci piłkarzom i sztabowi reprezentacji premie za awans – powiedział Cezary Kulesza w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Paulo Sousa prowadził zespół we wszystkich meczach eliminacyjnych, ale Kulesza powiedział, że 51-latek nie dostanie nic za awans Polski na mundial.
– Sousa nie dostanie nawet na frytki. Kiedy postanowił opuścić reprezentację Polski i wyjechać do Brazylii, zaczęły się trudne negocjacje dotyczące warunków rozwiązania umowy. Jeszcze jako prezes Jagiellonii Białystok uzgadniałem warunki z wieloma trenerami. Wszystkich łączyło jedno pragnienie: chcieli ugrać jak najwięcej dla siebie. Sousa też się upominał, ale w tym przypadku postawiliśmy sprawę stanowczo. To on rezygnuje z reprezentacji, a nie PZPN z niego. Nie wyobrażałem sobie, żebyśmy w tej sytuacji jeszcze dopłacali do tego, że zostawił nas z dużym kłopotem. Nie mamy z nim już nic wspólnego, ani w sprawach prawnych, ani finansowych… – dodał.
Źródło: rp.pl