To nie jest dobry czas dla Realu Madryt. Zdobywca Ligi Mistrzów nie ma kompletnej kadry oraz gwiazdora, który byłby twarzą zespołu, jak było to w przypadku Cristiano Ronaldo.
Real Madryt kojarzy się z gwiazdami w swoich szeregach bądź galaktycznymi transferami, często bijąc wszelakie rekordy. Te okno transferowe miało być przełomowe, gdyż kadra Los Blancos miała ulec wielkim zmianom. Specjalnie sprowadzono nowego trenera jeszcze przed Mistrzostwami Świata, by ten miał czas na skompletowanie kadry według własnych upodobań. Klub opuścił Cristiano Ronaldo, twarz Realu i główny zawodnik w talii byłego już szkoleniowca, Zinedine Zidane'a. To nie tylko cios sportowy, ale również w wizerunek klubu. Aktualnie w kadrze Realu nie ma gracza, który byłby tak medialny jak CR7. Na ten moment nic nie wskazuje, by tego typu gracz przybył na Bernabeu.
Florentino Perez jest znany z umiejętności mediacji. Chce któregoś zawodnika, zawsze go miał. To za jego rządów przybywały największe gwiazdy, Real był królem rynku transferowego. Z naciskiem na był. Real przyjął taktykę sprowadzania młodych zawodników. Asensio brylował, jednak ostatnio nie imponował formą. Ødegaard miał być wielką gwiazdą, jednak na ten moment wydaje się niespełnionym talentem. Żaden z nich nie ma cech medialnych, a z tego są znani najważniejsi gracze Realu.
Klub z Madrytu nie potrafi przekonać gwiazd na grę w swoim zespole. Głośni było o sprowadzeniu Edena Hazarda, temat jednak upadł. To samo ze sprowadzeniem Harry'ego Kane'a. Anglik miał byc pewnym transferem tego lata, młody zawodnik woli jednak zostać w Tottenhamie i rozdawać karty w Premier League. Wciąż nie wiadomo, czy Perez zamknie transfer belgijskiego bramkarza, Thibauta Courtouisa. Jeszcze nigdy hiszpański działacz nie miał takich problemów ze sprowadzaniem zawodników. Gra dla Realu była "czymś", madrycki klub dysponował ogromnymi pokładami finansowymi, dzięki którym mógł
Kadra Realu jest w teorii kompletna, jednak nie powala na kolana. Wystarczy spojrzeć na szyki ofensywne: Benzema, Bale, Vazquez, Mayoral, De Tomas i Vinicius.