Corriere della Sera sugeruje, że Davide Astori nie zmarł w trakcie snu.
Kapitan Fiorentiny zmarł 4. marca bieżącego roku w hotelowym pokoju w Udine. Viola miała zagrać mecz z Udinese, jednak zgon 31-latka spowodował, że cała kolejka Serie A została odwołana. Wszyscy gracze z Florencji przeżywali śmierć swojego kapitana, a odejście Astoriego najbardziej dotknęło Riccardo Saponarę. Były gracz Milanu oraz Empoli na jednym z portali społecznościowych napisał poruszający wpis właśnie na temat Astoriego. Można z niego wywnioskować, że był bardzo pogodną osobą, ciągle uśmiechniętą. Od momentu tych tragicznych wydarzeń Fiorentina złapała wiatr w żagle i nie dużo zabrakło, by w następnym sezonie zagrała w eliminacjach do Ligi Europy. Teoretycznie, ma na to jeszcze szanse, jednak UEFA musiałaby wykluczyć Milan z rozgrywek Ligi Europy za nieprzestrzeganie zasad Finansowego Fair Play.
Zobacz: koszulka reprezentacji Brazylii na MŚ 2018
Corriere della Sera przytacza słowa dwóch profesorów z zakresu medycyny – Carlo Moreschiego i Gaetano Thiene'a. Obaj panowie zastanawiali się nad skutkiem śmierci piłkarza. Ich zdaniem, Astori nie zmarł w trakcie snu. Powodem zgonu zawodnika była tak zwana tachyarytmia. Objawia się ona bardzo szybkim biciem serca, a następnie serce zatrzymuje się, co oznacza, że człowiek umiera. Profesorowie dodali, że śmierci 31-latka można było uniknąć, gdyby dzielił pokój z innym piłkarzem. Obecność drugiej osoby w pokoju oznaczałaby, że gracz mógłby się obudzić i wezwać pomoc.
źródło: Corriere della Sera
fot. Sky Sport