Stambuł 2.0 Wspaniały mecz Liverpoolu! Barcelona w otchłani remontady!

    Drugie spotkanie półfinałowe Ligi Mistrzów, mecz niezwykły, legendarny i historyczny. Liverpool dokonał rzeczy niemożliwej. Wynik 4:0 pozwolił na awans do finału Ligi Mistrzów!

    Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego napięcie na stadionie było ogromne. Gdyby zawiesić w powietrzu siekierę, nie dotknęła by murawy. Obydwa zespoły szalenie zmotywowane, z nakreślonymi wskazówkami przez trenerów, ale z zupełnie innymi planami na mecz. Już w 50 sekundzie tego meczu mogliśmy być świadkami pierwszej bramki dla Liverpoolu, piłka po nodze jednego z graczy FC Barcelony wyszła na rzut rożny, po którym sytuacja została uspokojona. Szósta minuta, błąd Jordiego Alby i świetna akcja Hendersona – świetna obrona ter Stegena, który przy dobitce Origiego nie miał najmniejszych szans. Anfield wybuchło w ekstazie radości, wszyscy zdawali sobie jednak sprawę, że jeszcze bardzo dużo pracy przed podopiecznymi Kloppa aby odrobić straty. Zawodnicy Barcelony popełniali kolejne błędy, trzy minuty po bramce dla gospodarzy Sergi Roberto o mały włos nie zanotował asysty przy drugim trafieniu napastnika Liverpoolu, w porę interweniował niemiecki bramkarz. W 14 minucie wreszcie do strzału doszli goście, strzał Messiego końcem palców obronił jednak Alisson. Sytuacji z 16 minuty wjaśnić nie potrafię. Trzech zawodników Barcy sam na sam z Alissonem, Suarez wycofujący piłkę do Messiego, ten zwalniając akcję starał się przełożyć piłkę na lewą nogę i w porę zareagowała defensywa Liverpoolu. To mogła, powinna a nawet musiała być bramka. Jak widać, niekoniecznie. Kolejne minuty leciały, podobnie jak strzały ze strony Liverpoolu, niesamowicie naładowani wyszli podopieczni Jurgena Kloppa na to spotkanie, pierwsza połowa nieco się uspokoiła, mimo przewagi w posiadaniu piłki po stronie Liverpoolu, piłkarze pozwolili sobie i kibicom na chwilę oddechu. W ostatniej minucie jeszcze szansę na remis miał Jordi Alba, ale w sytuacji sam na sam fantastyczną interwencją popisał się Alisson.


    CZYTAJ NA FOOTBAR: OFICJALNIE: DIEGO GODIN ODCHODZI Z ATLETICO MADRYT


    Druga połowa również rozpoczęła się od mocnego uderzenia, tym razem zarówno Liverpoolu jak i Barcelony. Gospodarze spokojnie mogliby prowadzić już 2:0, ale fantastycznie na linii zareagował ter Stegen, interwencja Alissona po drugiej stronie boiska również doskonała. Mało kto spodziewał się, że bez Salaha i Firmino, Liverpool da radę nawiązać walkę z aktualnym mistrzem Hiszpanii. A jednak, w 53 minucie było już 2:0, po fantastycznej walce o piłę Arnolda i golu Wijnalduma. Również mało kto spodziewał się, że przy trzecim kontakcie z piłką, holender strzeli trzecią bramkę dla gospodarzy, dwie minuty później. Sporo walki, zarówno w środku pola jak i co chwilę w polu karnym – głównie Barcelony. W 79 minucie stała się rzecz niebywała, Liverpool strzelił czwartą bramkę po inteligentnym "boiskowym cwaniactwie", kiedy obrona Barcelony szykowała się do rzutu rożnego, Arnold dograł piłkę na nogę Origiego, który strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Końcówka to ataki ze strony gości, środkiem i skrzydłami. Dośrodkowania, podania i strzały z daleka. Barcelona łapała się każdej możliwej deski ratunku, aby wcisnąć jakoś tę piłkę do bramki Alissona. A Liverpool? Wybijał, czekał a Jurgen Klopp zmieniał. Ciśnienie w 89 minucie było gigantyczne, a sędzia doliczył jeszcze 5 minut. 92 minuta i kolejna dramatyczna obrona zawodników "The Reds" i kolejna przekombinowana akcja Barcelony. Obrona Częstochowy w 1655 roku to pikuś przy tym co działo się na Anfield w ostatnich minutach meczu.

    Smutek i rozpacz po stronie mistrza Hiszpanii, radość i gigantyczne zmęczenie po stronie Liverpoolu. W finale w Madrycie nie będzie FC Barcelony. Mecz godny finału Ligi Mistrzów, niesamowity, nieprzewidywalny. Po prostu piękny. Liverpool pierwszym finalistą tegorocznej edycji Ligi Mistrzów! Czy to w końcu TEN sezon ?

    Liverpool F.C 4:0 FC Barcelona

    Bramki: Divock Origi (7', 79'), Georginio Wijnaldum (54',56')
    Sędzia: Cuneyt Cakir

     

    Skład Liverpoolu: Alisson – Alexander-Arnold, Matip, V. van Dijk, Robertson (46' Wijnaldum)– Henderson, Fabinho, Milner – Shaqiri (89' Sturridge), Mané, Origi(85' Joe Gomez). 
    Rezerwowi: Mignolet – Joe Gomez, Lovren, Sturridge, Wijnaldum, Woodburn, Brewster

    Skład Barcelony: ter Stegen – Roberto, Piqué, Lenglet, Alba – Arturo Vidal (74' Arthur), Busquets, Rakitić – Messi, L. Suárez, Coutinho (64' N. Semedo). 
    Rezerwowi: Cillessen – Aleñá, Arthur, N. Semedo, Malcom, Umtiti, Vermaelen.

    foto: Champions League Twitter

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.