Wypowiedź dyrektora sportowego Lecha Poznań, Tomasza Rząsy, na temat zimowych wzmocnień.
Po zwolnieniu Ivana Đurđevicia i sprowadzeniu na ławkę trenerską byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Adama Nawałkę, w mediach mówi się na temat zawodników, jakich 61-latek chciałby sprowadzić do swojego składu już w zimowym okienku transferowym. Nawałka chce budować od przyszłego roku zespół według własnego planu, ale niestety nie wszystko może pójść po jego myśli i wzmocnień podczas zimowej sesji prawdopodobnie nie będzie, a powinny być, ponieważ jak na razie "Poznańska Lokomotywa" mocno szwankuje i nie zanosi się na to, aby po zmianie trenera wróciła na właściwe tory. Zdecydowanie potrzebne są duże roszady w składzie.
CZYTAJ NA FOOTBAR: TOMASZ ĆWIĄKAŁA ODCHODZI Z ELEVEN!
Ostatnio mówiło się o powrocie do "Kolejorza", Sławomira Peszki, który raczej odejdzie z Lechii Gdańsk oraz kilka słów padło na temat Krzysztofa Mączyńskiego. Były zawodnik Wisły Kraków został odsunięty do rezerw Legii Warszawa po przyjściu Ricardo Sa Pinto i z pewnością w najbliższym czasie pożegna się z obecnym pracodawcą. Wiele wskazuje na to, że szkoleniowiec nie dostanie piłkarzy z którymi miał przyjemność współpracować przez kilka lat w kadrze "Biało-Czerwonych" i przynajmniej do końca sezonu będzie się musiał zadowolić tym co jest. Potwierdzają to słowa dyrektora sportowego Lecha Poznań, Tomasza Rząsy, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wypowiedział się na temat transferów.
– "Zimowej rewolucji nie należy się spodziewać, zdecydowanie bardziej aktywni będziemy latem. Co nie oznacza, że będziemy całkowicie pasywni. Zależy nam przede wszystkim na ruchach jakościowych. To nie są łatwe rozmowy, ale wiele wskazuje na to, że z niektórymi pożegnamy się wkrótce. Jak duża jest ta grupa? To są 2-3 nazwiska".
Źródło: Przegląd Sportowy
fot: pressfocus