Atletico wykłada 126 milionów (!!!) za gracza, który ma za sobą pierwszy sezon w seniorskiej karierze. Futbolowy rynek transferowy znajduje się w obcej nam galaktyce.
R E K L A M A
Już od jakiegoś czasu jesteśmy świadkami zawirowań na rynku transferowym. Jeszcze kilka lat temu, transfer na kwotę 100 milionów euro był dla nas nierealny, czymś niewyobrażalnym do wykonania. Gdy w 2009 roku, Real Madryt wykupił Cristiano Ronaldo z Mancehsteru United za 94 miliony euro, wszyscy sondowali, że osiągnięto już granicę nie do przejścia. Los Blancos dzierżyli transferowy rekord aż przez siedem lat, kiedy to Manchester United sprowadził do swoich szeregów Paula Pogbę. Po raz pierwszy w historii osiągnięto mityczną granicę stu milionów euro, wydanych tylko na jednego zawodnika. Transfer jak najbardziej spektakularny, jednak nie budzący tak skrajnych emocji jak kiedyś. Podwaliny pod taką transakcję były budowane już od dłuższego czasu. Kluby bogaciły się, miały coraz większe przychody i rozbudowany marketing, wykonanie takiego ruchu na rynku transferowym było tylko i jedynie następstwem czasu. Od tamtego momentu machina ruszyła i z roku na rok się rozpędza…
>>> CZYTAJ NA FOOTBAR: DE LIGT OSIĄGNĄŁ POROZUMIENIE Z JUVENTUSEM
Punktem kulminacyjnym w tych szeroko zakrojonych zmianach był transfer Neymara z FC Barcelony do PSG. Transfer, który na zawsze przejdzie do historii sportu. Szejkowie wydali… 222 miliony euro za brazylijskiego zawodnika. Do dziś wszyscy pamiętamy te pierwsze informacje i plotki na temat domniemanych przenosin gwiazdy Barcy i aktywowaniu kosmicznej klauzuli. Na początku pukaliśmy się w głowę, w myślach klnąc na hiszpańskich dziennikarzy siejących ferment i plotki niczym z taniego brukowca. Zamknięto nam usta na początku sierpnia, kiedy to paryski zespół oficjalnie ogłosił zakontraktowanie Neymara. Nasser Al-Khelaifi podczas prezentacji nowego nabytku wysoko zadarł głowę, prezentując tym samym dumę, że jego klub potrafi wydać tak olbrzymie kwoty z funduszy, dla których w futbolu nigdy nie powinno być miejsca. Transfer 25-latka postawił do góry nogami cały rynek transferowy.
Obecnie zawodnik średni, mający przebłyski i znośne umiejętności, może kosztować nawet 50 milionów euro. Jeszcze kilka lat temu, za podobną kwotę można było zaopatrzyć się w wirtuoza futbolu, który był na ustach całego świata. Zespoły żądają kosmiczne sumy za swoich grajków, klauzule wykupu umieszczone w kontraktach sięgają granic miliarda euro. Transfery oscylujące w granicy 100 milionów euro nie robią na nikim żadnego wrażenia. Letnie okno się jeszcze nie zaczęło, a już mamy dwa transakcje powyżej takiej kwoty, mowa tutaj o Edenie Hazardzie do Realu oraz Joao Felixie do Atletico, które tą transakcją być może osiągnęło apogeum w tym całym ambarasie.
Na początku zaznaczę, nie ujmuję umiejętności Portugalczyka ani faktu, że posiada olbrzymi talent. To świetny zawodnik, który ma szansę na wielką karierę. Sam fakt sprowadzenia do siebie młodego Portugalczyka jest jak najbardziej pozytywny, ale warto odpowiedzieć szczerze na zasadnicze pytanie: czy w chwili obecnej, 19-latek jest wart 126 milionów euro? Joao ma za sobą dopiero pierwszy sezon w seniorskim futbolu. Co prawda zdobył 15 goli w najwyższej, portugalskiej klasie rozgrywkowej i prezentował niezły poziom, to jednak gdyby nie występ w Lidze Europy przeciwko Eintrachtowi, o Felixie nie usłyszeliby kibice z całego kontynentu. Przypomnijmy tylko, że w ćwierćfinale tych rozgrywek, Benfika pokonała w pierwszym meczu Eintracht 4:2, zaś bohaterem spotkania był wspomniany 19-latek, który popisał się hat-trickiem i asystą.
Felix po prostu nie jest tyle wart w tym momencie. Kwota powinna wynosić znacznie mniej. Atletico szukając następcę Griezmanna, aktywowało klauzulę Felixa. Z pryzmatu sportowego to dobry ruch, ekonomicznie może bardzo dużo stracić, bo jednak nie wiadomo, jak będzie prezentował się gracz Benfiki w innym kraju, niż Portugalia.
Na tym się nie zakończy, to dopiero początek… Niewykluczone, że jeszcze tego lata rekord transferowy zostanie pobity bo nie wiadomo, jak spuentuje się saga z powrotem Neymara do Barcelony. Tego już nie zatrzymamy, transfery w futbolu osiągnęły szczyt kuriozum i nic z tym nie zrobimy.
fot. Goal