Jedenastolatka z Polski trenuje w jednym z najlepszych klubów Europy!
Młoda zawodniczka co roku robi furorę podczas największego piłkarskiego turnieju dla dzieci w Europie. Talent to jedno, ale podążając śladem swojej idolki, Ewy Pajor, jedenastolatka całkowicie podporządkowała swe życie piłce. Przedstawiamy Wam dziewczynkę z rodziny o futbolowych tradycjach, która jeździ na treningi do Niemiec i stosuje dietę największych gwiazd sportu.
Ania Skrzypczyk to dziewczynka tylko pozornie przypominająca swoje rówieśniczki grające w piłkę. Pomimo młodego wieku mieszkanka Krosna zdążyła już osiągnąć kilka sukcesów, które sprawiają, że jest o niej głośno w całym kraju. Do dwóch srebrnych medali turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, w ostatniej edycji turnieju dołożyła jeszcze tytuł najlepszej zawodniczki. Co więcej, Ania od ponad roku jest pod stałą obserwacją Wolfsburga – jednego z najlepszych klubów kobiecej piłki nożnej, w którym dziewczynka co kilka miesięcy trenuje.
Nazwisko zobowiązuje
Nazwisko Skrzypczyk ma na Podkarpaciu bogate piłkarskie tradycje. Dziadek Ani, Jan, w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia grał m.in. w pierwszoligowej wówczas Stali Rzeszów. Po zakończeniu kariery zawodniczej był także trenerem, który jako pierwszy dostrzegł talent obecnego reprezentanta Polski, Sławomira Peszki, i z niewielkiego Jedlicza powołał do kadry województwa podkarpackiego. Z kolei tata Ani, Michał Skrzypczyk, ma za sobą występy na trzecim poziomie rozgrywkowym w Niemczech.
– Dziadziuś grał w piłkę, tata grał w piłkę i ja też postanowiłam, że będę grać – opowiada Ania. Jakby tego było mało, w piłkę gra również brat bliźniak Ani, Piotrek. To on jako pierwszy z rodzeństwa trafił na trening Beniaminka Krosno. Wkrótce dołączyła do niego także siostra. – Ania zaczęła grać w piłkę w wieku 5 lat. Wówczas trafiła pod skrzydła Alicji Babczyńskiej-Raus do grupy mieszanej. Dopiero później powstała drużyna dziewcząt, a od ponad pół roku córka jako jedyna dziewczynka w akademii na stałe ćwiczy z chłopcami w jej wieku – mówi nam tata Ani. – Ania trenowała z nami do maja ubiegłego roku. Później została przesunięta do drużyny chłopców. Liczymy w akademii, że dzięki temu skuteczniej podniesie swój poziom sportowy – tłumaczy Marcin Maculski, trener, pod którego wodzą zespół Beniaminka dwukrotnie dotarł do finału turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i zagrał na Stadionie PGE Narodowym, pokonując po drodze dziesiątki drużyn z regionu i kraju. Kluczowym elementem jego boiskowej układanki była Ania Skrzypczyk.
Jak wygląda typowy tydzień Ani? Trzeba przyznać, że dziewczynka się nie oszczędza, a jej treningi są bardzo intensywne. W Beniaminku zawodniczka ćwiczy 4 razy w tygodniu: w poniedziałki, środy, czwartki i piątki. W trakcie sezonu w każdy weekend gra także mecz, a dodatkowo 1-2 razy w tygodniu jeździ na Akademię Młodych Orłów do Rzeszowa, gdzie – również w grupie chłopców – ćwiczy pod okiem trenera Marcina Włodarskiego. Codziennie Ania przeprowadza także ćwiczenia w domu. Wykonuje bardzo krótki trening siłowy i sensomotoryczny. Czy to nie zbyt wiele dla dziecka? – Ten rygor jest nadawany przez nią, nie przez nas. Ja jej czasami mówię: „Aniu, jeśli jesteś zmęczona i nie chcesz iść na trening, to nie idź. Możemy pójść na spacer, możesz zająć się czymś w swoim pokoju”. Dla mnie jako ojca jest to trochę dziwne, ale ona podporządkowuje sobie wszystko pod futbol – odpowiada Michał Skrzypczyk. Tata dziewczynki podkreśla, że wraz z żoną nigdy nie naciskali na córkę i nie wywierali presji grania w piłkę. Ona po prostu to kocha. Jeśli dodamy do tego nieprzeciętną ambicję i upór, realne staje się marzenie dziewczynki o pójściu szlakiem przetartym przez najpopularniejszą polską piłkarkę, Ewę Pajor.
Tańcząca z Wilkami
Jak na razie jedenastolatka wypełnia ten plan lepiej niż dobrze. Podobnie jak Pajor, Ania zaczęła osiągać pierwsze sukcesy już na wczesnych etapach gry w piłkę i podobnie jak ona, swoją osobą zdążyła już wzbudzić zainteresowanie skautów VFL Wolfsburg. Niemiecki klub słynie ze swojej sekcji futbolu kobiecego i na tym gruncie święci największe triumfy, by wspomnieć choćby dwukrotny triumf w Lidze Mistrzyń UEFA.
Ania trenuje z „Wilkami” kilka razy w roku. – W 2016 roku po finale Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” na PGE Narodowym doszły do nas informacje, że jest jakieś zainteresowanie ze strony Wolfsburga – wspomina pan Michał. – W sumie na początku nie braliśmy ich do końca na poważnie. Jednak po jakimś czasie otrzymałem telefon z zaproszeniem Ani na trening próbny.
Na dzień otwarty organizowany przez niemiecki klub Ania pojechała w styczniu ubiegłego roku. Pobyt w Wolfsburgu trwał 5 dni. W ich trakcie Polka trenowała w ponad dwudziestoosobowej grupie dziewczynek różnych narodowości. Jak mówi nam tata Ani, już od pierwszych zajęć wzbudzała duże zainteresowanie trenerów. Dobre wrażenie udało się zachować już do końca i po tygodniu treningów, do dalszej fazy testów wybrane zostały wyłącznie dwie zawodniczki. Jedną z nich była Ania.
W kwietniu i w lipcu dziewczynka ponownie była w Niemczech. – Ania trenuje tam 1-2 razy dziennie z grupą dziewczynek U-11. Jeździmy tam razem, zaprowadzam ją do klubu rano i odbieram wieczorem. Są treningi otwarte, które wraz z innymi rodzicami możemy oglądać, ale są też takie, na które nie mamy wstępu – opowiada Michał Skrzypczyk. W trakcie pierwszego pobytu u naszych zachodnich sąsiadów byli z nimi również mama oraz brat jedenastolatki. Na miejscu nie muszą się o nic martwić, bo klub zapewnia wszystko – od transportu do Niemiec, przez zakwaterowanie i posiłki, aż po powrót do domu.
Zawodniczka z Krosna to jedyna Polka w tej grupie wiekowej w Wolfsburgu. Mimo że dziewczynka nie mówi jeszcze perfekcyjnie po niemiecku, to nie ma najmniejszego problemu z porozumiewaniem się z trenerami i koleżankami z drużyny. Po polsku Ania może porozmawiać ze swoją idolką – Ewą Pajor, która w trakcie każdego pobytu Skrzypczyk w klubie znajduje dla niej trochę czasu. Jedenastolatka jest zapatrzona w swoją starszą koleżankę i stara się na niej wzorować nie tylko na boisku, ale także poza nim. W tym aspekcie Ania obserwuje również swoje rówieśniczki, które na co dzień mieszkają i trenują w Niemczech.
Dieta niczym u największych gwiazd sportu
Po tym, jak zobaczyła sposób odżywiania i nawadniania koleżanek z Niemiec, poprosiła swoich rodziców o ułożenie indywidualnego planu żywieniowego. Rodzice postanowili przychylić się do prośby córki i od kilku miesięcy przy pomocy specjalisty wspólnie układają dietę jedenastolatki. Całość oparta jest na planie Jakuba Mauricza, który słynie z rozpisywania diet sportowcom, takim jak Joanna Jędrzejczyk czy Mamed Chalidow. W jadłospisie dziewczynki jest wiele elementów wspólnych z dietą stosowaną przez jej imienniczkę, Annę Lewandowską.
Przede wszystkim Ania w ogóle nie je tzw. jedzenia „śmieciowego” ani posiłków zawierających tłuszcze trans. Bardzo rzadko rodzice przygotowują jej posiłki zawierające gluten. Dieta Ani bogata jest natomiast w warzywa i owoce. Śniadania dziewczynki opierają się głównie na chlebie razowym i takim przygotowywanym na mące gryczanej. Oprócz tego dużo jaj i awokado. Obiady to przede wszystkim mięso, które co prawda jest smażone, ale na oleju kokosowym. Do mięsa obowiązkowo ryż: zwykły, dziki i komosa ryżowa oraz topinambur, czyli słonecznik bulwiasty.
Bardzo istotne z perspektywy tak intensywnie trenującej zawodniczki jest odpowiednie nawadnianie. Tutaj Ania stosuje wody mineralne i… kokosowe. – Trochę tak jest, że w tym planie żywieniowym kręcimy się wokół kokosa. Ale nie tylko, bo po treningach żona przygotowuje Ani koktajle energetyczne na awokado i bananie – mówi pan Michał i dodaje: – To jest dziecko. My ją czasami namawiamy na słodycze, jakieś ustępstwa od diety. Ale ona sama jest na tyle wyedukowana, że ma świadomość tego, co je. I nie chce odpuścić. Pilnujemy przy tym jej zdrowia. Ja jako ratownik medyczny zwracam na to szczególną uwagę. Muszę przyznać, że odkąd Ania zaczęła stosować się do planu żywieniowego, to na boisku robi znacznie większe postępy i może więcej trenować niż kiedyś. Dieta odgrywa olbrzymią rolę i dobrze, żeby wszyscy byli tego świadomi już od najmłodszych lat.
Podobnie myśli trener Marcin Maculski: – Jeśli chodzi o dietę, to Ania idzie indywidualnym tokiem. W akademii mamy rozmowy na temat odpowiedniego odżywiania, ale w roczniku 2007 nie stosujemy specjalnego rygoru.
Maszyna do strzelania goli
Ogromna intensywność treningów, ścisła dieta, a do tego jeszcze to, co dla dziecka najważniejsze, czyli szkoła. Gdzie czas na przyjemności? Dla Ani największą jest futbol. Co ciekawe, utalentowana piłkarka, w przeciwieństwie do swoich rówieśników, nie ma kont na portalach społecznościowych. Nie przeszkadza jej to jednak w kontaktach z innymi dziećmi. Osoby z jej otoczenia podkreślają, że to normalna, skromna dziewczynka, która nigdzie się nie wywyższa i jest bardzo lubiana. W szkole Ania nie ma najmniejszych problemów. Z nauką radzi sobie bardzo dobrze – wystarczy, że na chwilę weźmie książkę i jest w stanie się nauczyć tego, co konieczne. Zdaniem taty jedenastolatki to zasługa aktywności fizycznej, dzięki której głowa jest chłonniejsza, a uprawiając sport dzieci uczą się sumienności, dokładności i porządku.
– Ania jest bardzo bramkostrzelną zawodniczką. Trzy razy z rzędu została królową strzelczyń turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” na etapie wojewódzkim (ostatnio strzelając 27 goli – przyp. red.). Ja jako rodzic nie lubię tego oceniać, ale obecny trener Ani, Paweł Tomkiewicz, mówi, że jest również dobra technicznie – opowiada tata piłkarki. Pytany o rzeczy do poprawy długo się zastanawia i ostatecznie wskazuje na grę głową, zaznaczając jednocześnie, że córka stara się nad tym pracować.
Wokół dziewczynki dużo jest pochwał. Ostatnio zawodniczka znalazła się w gronie sześciu nominowanych do nagrody dla piłkarki roku na Podkarpaciu. Jest najmłodszą osobą w historii, która ma szansę na ten tytuł. W takich okolicznościach zdążył zagubić się już niejeden dorosły zawodnik. Ani na razie to nie grozi. Rodzice starają się izolować swoją córkę od tego zamieszania, do dziewczynki dociera tylko niewielka część tego, co się o niej mówi i pisze.
Emocje stara się studzić także trener Maculski: – Ania i kilka jej koleżanek z akademii mają naprawdę duży potencjał. Pamiętajmy jednak, że do zawodowego grania w piłkę jeszcze daleka droga i sporo pracy do wykonania. Wraz z całym sztabem uczulamy na to wszystkie nasze zawodniczki.
fot. Cyfrasport