Reprezentacja Polski ma za sobą kolejne dwa wygrane spotkania w eliminacjach EURO 2020, w których pokonała kolejno Macedonię Północną oraz Izrael. Po czterech meczach mamy na koncie komplet 12 punktów i pewnie liderujemy w grupie G. I takie są fakty! Biało Czerwoni mogą ze spokojem udać się na zasłużony wypoczynek po ciężkim sezonie. Sporo pracy będzie miał natomiast sztab szkoleniowy, z selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem na czele, gdyż nie obyło się bez mankamentów w grze. Co wiemy po czerwcowych meczach kadry?
Gra dwójką napastników to mus!
Wielu z nas ma jeszcze w głowie obraz samotnego Roberta Lewandowskiego cofającego się do rozegrania piłki na 30 metr przed bramkę w meczu z Macedonią Północną. Spotkanie z Izraelem dobitnie pokazał, że w naszym polski DNA jest zapisana gra na dwóch napastników, która zawsze przynosiła nam wiele radości. Tym bardziej, jeśli w ekwipunku ma się trzy "karabiny" ciężkiego kalibru, które ustrzeliły prawie 100 bramek dla swoich klubów. W tym meczu Jerzy Brzęczek zdecydował się na dwójkę Lewandowski-Piątek. Sprawdziło się, obaj zakończyli spotkanie z bramką na koncie. Ponadto wprowadzony po przerwie za snajpera Milanu Arkadiusz Milik również zapisał się asystą przy czwartym golu autorstwa Damiana Kądziora. Miejmy nadzieję, że od teraz już zawsze koncepcja selekcjonera polskiej reprezentacji będzie dopasowana do gry pod dwóch napastników.
Najlepsza defensywa eliminacji!
Na to także należy zwrócić uwagę. Biało Czerwoni jako jedyni w dotychczasowych spotkaniach nie stracili jeszcze bramki. Duet środkowych obrońców Glik-Bednarek doskonale się rozumie i uzupełnia. Jest to połączenie rutyny z młodością, takie jakiego przez lata nam brakowało. W bramce pewni są Wojciech Szczęsny czy broniący ostatnio Łukasz Fabiański, ale nie oszukujmy się, żadnej innej pozycji nie mamy tak mocno obsadzonej jak właśnie pozycja bramkarza.
Zieliński sprawdził się na nowej pozycji!
Piotr Zieliński jest zdecydowanie najlepiej wyszkolonym technicznie piłkarzem polskiej kadry. I to bez dwóch zdań. Jednak przylgnęła do niego łatka zawodnika, który w reprezentacji wielokrotnie zawodzi, nie potrafi przenieść swojej dyspozycji z klubu na kadrę. We włoskim Napoli doskonale czuje się w środku pola, na każdej pozycji. Jednak od jakiegoś czasu trener Carlo Ancelotti regularnie stawiał na popularnego "Ziela" na pozycji…skrzydłowego. To samo ustawienie postanowił przetestować w spotkaniu z Izraelem Jerzy Brzęczek. I sprawdziło się! Zieliński czarował swoją techniką i doskonałym przeglądem pola. Miał zdecydowanie więcej miejsca. Jego występ pieczętuje kapitalna asysta przy bramce Kamila Grosickiego.
Jerzy Brzęczek potrafi wyciągać wnioski!
Wielu sympatykom polskiej piłki od początku nie podobał się wybór na selekcjonera właśnie Jerzego Brzęczka. W grze kadry pod jego wodzą, od spotkania w Bolonii z Włochami, nie było widać jakiegokolwiek progresu i koncepcji. Eliminacje rozpoczął także w dość przeciętnym stylu. Broniły go jedynie liczby. Po fatalnym, ale mimo wszystko wygranym spotkaniu z Macedonią Północną, Brzęczek poszedł za głosem większości Polaków i zdecydował się na grę dwójką z przodu w meczu z Izraelem. Z pewnością nie obyło się też bez mocnej rozmowy w szatni, gdyż każdy piłkarz wyszedł bardziej zmotywowany i zdeterminowany do osiągnięcia celu. Niby ten sam zawodnik, a jednak inny. Nie ma ludzi nieomylnych, Jerzy Brzęczek cały czas uczy się tej reprezentacji. Nie zabierajmy Mu też tego co najważniejsze, po 4 spotkaniach mamy komplet punktów i jesteśmy, nie oszukujmy się, dwiema nogami w finałach piłkarskich Mistrzostw Europy w 2020 roku, czyli cel jaki sobie założył jest cierpliwie i skrupulatnie osiągany.
fot. pressfocus