David De Gea – bramkarz od zadań specjalnych

    David De Gea był zdecydowanie najbardziej zapracowanym piłkarzem Manchesteru United podczas sobotniego meczu z Arsenalem. Broniąc czternaście strzałów zapewnił Czerwonym Diabłom zwycięstwo. Dzięki temu liderujący Manchester City przed derbami Manchesteru ma osiem, a nie jedenaście punktów przewagi na drużyną Mourinho. Swoją drogą The Citizens zaliczają właśnie najlepszy start w historii angielskiej ligi. Wracając do hiszpańskiego bramkarza United  to chyba nikt nie ma wątpliwości, że bez niego w bramce, United nie wygraliby meczu z Arsenalem, ba! Mogliby go nawet sromotnie przegrać.

    FANTASTYCZNY MECZ NA THE EMIRATES

    „Powiedziałem mu po meczu, że dziś w bramce Manchesteru United stał najlepszy bramkarz świata. W tak ważnych i dużych meczach musisz mieć bramkarza, który będzie obecny kiedy będziesz go potrzebować.” – tak Jose Mourinho wypowiadał się na temat Davida De Gei po meczu z Arsenalem. Hiszpan wyczyniał w bramce cuda. Potrafił za jednym zamachem bronić strzał i dobitkę. Piłkarze Arsenalu po dwóch katastrofalnych błędach w obronie już w 11. minucie przegrywali 0:2. Kiedy tylko się otrząsnęli natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Jeśli na statystyki meczu spojrzy ktoś kto go nie oglądał pomyśli sobie, że Arsenal ten Manchester zgniótł, zagryzł, skopał i brutalnie ograł.

    blank

    Tabela: Statystyki drużyn po spotkaniu Arsenal – Manchester United

     

    Następnie ten ktoś spojrzy na wynik i nie będzie mógł uwierzyć własnym oczom. Jeśli zapyta mnie: „Stary, jak to się stało?” Odpowiem mu w trzech słowach – David De Gea. Ewentualnie potem dorzucę jeszcze obrońców Arsenalu Kościelnego i Mustafiego.  Najpierw w 4. minucie „popis” dał ten pierwszy próbując podawać wszerz boiska na 30 metrze od własnej bramki. Następnie w 11. minucie wszystkie elementarne zasady wyprowadzania piłki z obrony złamał Mustafi. Pozwolił żeby Lindgard wyskoczył mu zza pleców i odebrał piłkę. Swoją drogą dziwię się, że po pierwsze Mustafi nie spodziewał się, że Lindgard powalczy o piłkę do końca. Po drugie dziwię się, że żaden z kolegów nie uświadomił Mustafiego, że za jego plecami radośnie hasa sobie zawodnik United. Początek tego meczu najlepiej podsumował komentator jednej z angielskich stacji… „Thank you very much”.

    Arsenal rzucił się do odrabiania strat jednak tego dnia nie wystarczyło minąć wszystkich obrońców United. To w sumie nie było takie trudne. Zadaniem niemal niemożliwym do realizacji okazało się pokonanie bramkarza United. Hiszpan dwoił się i troił. Potrafił w ciągu dwóch, trzech sekund obronić strzał i dobitkę. Ustawiał się znakomicie jak w sytuacji w której obronił strzał z metra Lacazette. Kolejna sytuacja jaką zapamiętałem to ta z 31. minuty, kiedy znów stanął praktycznie oko w oko z Lacazette i walcząc do końca wybronił strzał Francuza. Później w jednej akcji wybronione bardzo trudne strzały z dystansu Bellerina i Kolasinaca. O tym ile De Gea miał roboty w tym meczu niech świadczy fakt, że bronić musiał nawet strzały swoich kolegów. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy mógł pokonać go… Lukaku. Nie udało się to tylko dzięki znakomitemu refleksowi De Gei. 

    Zawodnikom Arsenalu udało się nieco skruszyć ten mur tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Znakomita akcja trio Sanchez, Ramsey, Lacazette. Sanchez wrzucił, Ramsey wyszedł na czystą pozycję i w zasadzie sam mógł kończyć tą akcję. Odniosłem jednak wrażenie, że miał w głowie to co hiszpański bramkarz wyczyniał w pierwszej połowie i dlatego wycofał piłkę do Lacazette, a ten już nie pozostawił De Gei żadnych szans. Później Arsenal nadal atakował, a De Gea nadal bronił. United wyprowadzili jeszcze jedną kontrę i ustalili wynik meczu na 1:3.

     

    POCZĄTKI W UNITED

    Sir Alex Ferguson przez całą swoją karierę w Manchesterze opuścił jedynie dwa mecze. W 2000 roku nie był obecny podczas derbów Manchesteru ze względu na ślub syna. Drugi odpuścił po to żeby móc obejrzeć młodego hiszpańskiego bramkarza o nazwisku De Gea. W 2008 roku każdy w United był gotowy na to, że w końcu przyjdzie taki moment kiedy Edwin van der Sar zdecyduje się zakończyć karierę. Eric Steele który był wtedy trenerem bramkarzy w United wspomina, że był przekonany, że dziewiętnastoletni De Gea jest idealnym kandydatem na następcę Holendra. Kiedy Steele pokazał DVD z kompilacją interwencji Hiszpana Sir Alexowi ten natychmiast zdecydował, żeby jechać na mecz Atletico z Valencią nawet kosztem meczu United ze Scunthorpe w Pucharze Ligi.

    Według Steele’a Sir Alex podjął decyzję o zakupie De Gei w 65 minut. Manager United był pod ogromnym wrażeniem umiejętności hiszpańskiego bramkarza. 17 milionów funtów za dziewiętnastolatka to była wtedy bardzo odważna decyzja. Na początku wszyscy wytykali wątłą posturę nowego bramkarza Czerwonych Diabłów. W United nikt jednak nie myślał żeby zmieniać mu plan treningowy. Wiedziano, że siła i postura w końcu przyjdą.

    Minęło prawie dziesięć lat i wszystko wskazuje na to, że sztab United zrobił przy De Gei kawał dobrej roboty. Steele uważa, że De Geę już w tej chwili należy wymieniać obok takich ludzi jak Peter Schmeichel czy Edwin van der Sar. Dodaje też, że De Gea ma dopiero 27 lat i jest pewien, że będzie jeszcze lepszy.

     

    KOLEJNY SCHMEICHEL?

    Im lepiej broni De Gea tym więcej ludzi porównuje go do legendarnego bramkarza Czerwonych Diabłów. Czy można ich porównywać? Moim zdaniem nie do końca. To dwa różne style. Schmeichel był głośny, ciągle wychodził poza schematy. De Gea z kolei wnosi spokój i opanowanie. Tony Coton trener bramkarzy United w latach 1997 – 2007, uznawany z jednego z najlepszych w swoim fachu, twierdzi, że jest to bramkarz który zawsze dokonuje prawidłowych obliczeń, bo doskonale zna geografię swojej bramki. Według mnie paradoksalnie największym pozytywem dla De Gei jest to, że przyszło mu bronić bramki United, kiedy ten klub nie jest już tak potężny jak za czasów Sir Alexa Fregusona. O tym jak ważną postacią dla United jest De Gea niech świadczy fakt, że przez ostatnie cztery lata De Gea trzy razy był wybierany piłkarzem roku.

    Zresztą nie tylko Mourinho docenił klasę De Gei po meczu z Arsenalem. Manager Kanonierów Arsene Wenger też nie szczędził Hiszpanowi pochwał: „De Gea był bezdyskusyjnie zawodnikiem meczu. Po nim nie ma nikogo przez długą milę”.

     

    REKORDY

    Broniąc czternaście strzałów na The Emirates De Gea wyrównał rekord Premier League. Do tej pory takim osiągnięciem mogło pochwalić się tylko czterech bramkarzy. Tim Krul stojąc w bramce Newcastle United 10. Listopada 2013 roku obronił czternaście strzałów piłkarzy Tottenhamu. Łukasz Fabiański 28. lutego 2016 roku dzielnie stawiał opór strzałom również piłkarzy Spurs. Ciekawa jest sytuacja Vito Mannone, który w barwach Sunderlandu najpierw 19. kwietnia 2014 roku czternaście razy nie pozwolił na to by piłkarze Chelsea zdobyli gola, a trzy lata później 2. Stycznia 2017 roku w ten sam sposób powstrzymywał piłkarzy Liverpoolu.

    De Gea jest na tę chwilę wiceliderem klasyfikacji obronionych strzałów. Ma ich na koncie 53. Lepszy od niego jest tylko… reprezentant Polski, Łukasz Fabiański, który w tym sezonie już 61 razy ratował swoje Swansea przed utratą bramki.

     

    NAJLEPSZY NA ŚWIECIE?

    Pojawia się wiele opinii, że De Gea jest w tej chwili najlepszy na świecie. W kontrze zazwyczaj stawiany jest będący w świetnej formie Marc Ter Stegen z Barcelony. Ja zdecydowanie trzymam stronę Hiszpana. Na tę chwilę ma więcej czystych kont od Niemca. W mojej opinii De Gea broni też w trudniejszych warunkach, bo trzeba uczciwie przyznać, że nie ma w Hiszpanii drużyny, która jest w stanie oddać na bramkę Barcelony czternaście strzałów. Nawet w Lidze Mistrzów ciężko będzie się przekonać czy Ter Stegen jest w stanie podołać takiemu wyzwaniu. To świadczy tylko o tym o czym pisałem wyżej. De Gea jest największym beneficjentem problemów United po odejściu Sir Alexa Fergusona. Jest nim dlatego, że dzięki katastrofalnej grze obrony Czerwonych Diabłów może nam zaprezentować pełnię swoich umiejętności. Mam nadzieję, że słowa Erica Steele’a się sprawdzą i okaże się, że David nie pokazał nam jeszcze wszystkiego na co go stać, bo tego faceta podczas pracy ogląda się z dziką przyjemnością.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.