Wczoraj stambulskie Galatasaray zostało mistrzem Turcji w sezonie 2018/2019. To już 22. triumf w najwyższej klasie rozgrywkowej drużyny prowadzonej obecnie przez legendarnego Fatiha Terima. Co ciekawe, to już jego 4 kadencja jako szkoleniowca Lwów.
R E K L A M A
Za jego panowania ekipa z Turk Telekom Arena zdobywała dotychczas mistrzostwo pięciokrotnie i dzisiejszego wieczoru przypieczętowała kolejny, szósty już tytuł, broniąc przy tym ten zeszłoroczny. Zawodnicy Galatasaray w zasadzie nie musieli już wygrywać swojego spotkania z Sivassporem, gdyż Basaksehir, bezpośredni konkurent o pierwsze miejsce w tabeli i grający mecz kilka godzin wcześniej od Galaty, nie zdołał wygrać z Analyasporem i utracił tym samym wszelkie nadzieje na tytuł. Przed ostatnią kolejką ich szanse i tak były iluzoryczne. Choć tracili do lidera zaledwie 3 punkty, to bilans bramkowy Lwów był wyraźnie korzystniejszy od rywala, którego siedziba również znajduje się w Stambule. Mimo prowadzenia 2:0, podopieczni Terima przegrali 4:3 z Sivassporem, nie wysilając się zbytnio, prawdopodobnie przez świadomość, że niezależnie od wyniku meczu to właśnie oni wzniosą puchar.
>>> CZYTAJ NA FOOTBAR: POWRÓT LEWCZUKA DO EKSTRAKLASY?
Basaksehir to drużyna z ciekawym składem, można tam znaleźć wiele znanych nazwisk, takich jak: Adebayor, Inler, Turan, Elia, Clichy, Ba czy Robinho. Można powiedzieć, że jest to piłkarski dom spokojnej starości, mający jednak wystarczająco jakości by na półmetku rozgrywek posiadać znaczącą przewagę nad przyszłym mistrzem. Po 17 kolejce Galata traciła do lidera aż 8 punktów! Ale czy możliwe jest utrzymywanie formy przez drużynę opartą na starszych zawodnikach na przestrzeni całego sezonu? Wysoce wątpliwe. Im bliżej było do końca ligi, tym bardziej przewaga topniała. Decydujący o końcowym triumfie okazał się mecz bezpośredni, wygrany przez Galatasaray 2:1. Ciekawostka: Basaksehir gra na stadionie imienia… Fatiha Terima.
Michał Herman
fot. Goal