Jakub Kiwior opuścił Arsenal Londyn na rzecz gry w Portugalii. Dołączył tym samym do Jana Bednarka z którym stanowi podstawową parę środkowych obrońców Porto. Teraz opowiedział TVPSport jak wyglądały te przenosiny.
Po pierwsze musiał odbyć rozmowę z Mikkelem Artetą, który regularnie odrzucał możliwość odejścia Kiwiora. Tłumaczył, że jest ważnym elementem składu, choć nie gra regularnie. Taki stan rzeczy ewidentnie męczył polskiego defensora, który w końcu zdecydował się na odbycie rozmowy ze szkoleniowcem:
To ja przekonałem trenera Artetę. Po prostu poszedłem do niego i powiedziałem, jak widzę całą sytuację. Zrozumiał moje aspiracje, chęć grania i, na końcu, w taki sposób chciał mi podziękować za to, jakim byłem człowiekiem oraz piłkarzem przez cały wspólny czas. Przyjął moje argumenty, porozmawiał z dyrektorem sportowym i potem sprawy potoczyły się już szybko. Docenił, że nigdy się na mnie nie zawiódł – powiedział Kiwior w rozmowie z tvpsport.pl.
Powodem tak mocnej chęci odejścia nie był tylko czas gry. Kiwior miał być pod wrażeniem tego jak bardzo działacze z Portugalii zabiegali o jego angaż. Z pewnością rolę odegrała również pogoda i możliwość gry z kolegą z reprezentacji – Janem Bednarkiem. – „W pewnym momencie kontaktowali się ze mną codziennie. Walczyli naprawdę z całych sił, widziałem, że im zależało. Nie odpuszczali i nie zniechęcali się, mimo wielu odmów Arsenalu. Dążyli do celu i dopięli swego. Zobaczyłem, że się nie poddają, dlatego uznałem, że warto iść w tamtą stronę”
Kiwior już teraz pokazuje, że wydana na niego kwota nie była błędem, regularnie pomaga on zespołowi wygrywać spotkania i zachowywać czyste konta. Z nim w składzie Porto nie straciło jeszcze bramki! Zapowiada się więc bardzo przyjemny okres w karierze polskiego defensora.

Fanatyk sportów ekstremalnych, orientalnego żarcia i jednośladów. Swoją przygodę z dziennikarstwem rozpocząłem jeszcze przed studiami pracując w sekcji żużlowej Wybrzeża Gdańsk. Niedługo później hobby stało się pracą, pracą którą uwielbiam. Rodowity gdańszczanin z krwi i kości, który za nic nie myśli opuszczać swojego ciepłego gniazdka.


