Kabaretowa Ekstraklasa #5

    Spotykamy sie po raz piaty. To kolejny raz kiedy nasza ukochana liga doprowadza nas do łez, łez wszelkiego rodzaju. Wzruszenia, śmiechu i smutku. I mimo, ze nie zawsze możemy patrzeć na mecze rozgrywane w ramach Ekstraklasy, to wracamy przed telewizory. Bo to silniejsze od nas, działa jak narkotyk, uzależnia i odurza. 

    Zaczynamy od zespołu, który na ten moment jest bezapelacyjnie pierwszym do spadku. Mowa oczywiście o Cracovii, która w tym sezonie nie potrafi nie tylko wygrywać, ale i strzelać. Zaczynamy od razu z grubej rury – Budziński chyba wiedział, że pierwsze 10 minut w jego wykonaniu jest fatalne i śmieją się z niego nawet w Nowym Sączu, co jak wiecie jest już poważną sprawą – wszyscy pamiętamy to co pokazywali piłkarze Sandecji. W każdym razie, Budziński nie chciał być zmieniony więc w 11 minucie zrobił TO:

    Efekt? Posępna mina Michała Probierza mówiąca: „Ty skurwysynu zmarnowałeś mi tyle godzin pracy” – ta pracy, lepiej nie myśleć co by było z grą „pasów” jakby nic nie robił… no i oczywiście czerwona kartka. No odcięło prąd. Plus jest taki, że w grze Cracovii nic się nie zmieniło bo i tak od początku grali w 10.

    Spokojnie, to nie jedyny moment kiedy w tym meczu odcina prąd ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    Następny w kolejce jest sam trener, Pan Probierz niestety się zagotował (co nie dziwi, bo wyniki Cracovii są kpiną z właściciela, pracowników i kibiców) i jemu również odcięło prąd, a może po prostu federacja KSW poinformowała, że chciałaby nawiązać współpracę?

    Chyba zdecydowana większość z nas (jedynie kibice Cracovii będą zwolnieni z takiego myślenia) uważa, że gdyby Korun strzelił mu w papę, nic złego by się nie stało?

    Piast po godzinie gry prowadził 3:0, najpierw w 14 minucie, później w 24’ (przy okazji Gostomski wypróbował interwencję „na niepełnosprawnego pajacyka” – nie wyszło.)

    Są w naszym kraju sędziowie, którzy nadają się na współpracę z VARem bardziej, inni mniej ( ͡° ͜ʖ ͡°), a jeszcze inni nie powinni z nim pracować w ogóle. Właściwie nie powinni w ogóle pracować.

    Wbiega sobie w pole karne Valencia, mija interweniującego Gostomskiego, który go NIE DOTYKA, ten pada a sędzia Frankowski wskazuje na 11 metr. Spoko, każdy popełnia błędy, po to jest VAR. Konsultacja i zaczynamy od bramki. Nic bardziej mylnego, sędzia Jakubik, odpowiedzialny za VAR stwierdził, że rzut karny się należał.

    Po co jest VAR skoro kompletnie nic nie daje? Kpina, kompromitacja, dramat. Czyli po staremu.

    Ten wynik, czerwona kartka, wyrzucenie trenera na ławkę i działanie VARu to nic innego jak odpowiedź na podśmiechujki Probierza z klątwy ciążącej na Cracovii – było się nabijać Panie trenerze?

    W Kielcach nie można było liczyć na wielkie widowisko i tak też było. Arka grała na stojąco i to, że strzeliła gola zawdzięczać może jedynie głupocie obrońcy z Kielc i Zbozieniowi, który wykorzystał karnego. W teorii mógłbym skończyć mówić o tym meczu, ale jest jeszcze niesamowita interwencja Steinborsa. Uruchamiamy wyobraźnię:

    Rzut rożny, piłka wpada w pole karne, ale obrońcy wyjaśniają sytuację. 20 metr, pada strzał, zapewne po to aby nie poszła żadna kontra, Twój bramkarz nie może mieć problemu z takim strzałem. Ma. Wypuszcza piłkę przed siebie, a później zamiast wsunąć się wręcz w nią żeby w żaden sposób nie spłatała mu figla… tak, pozwolił przemknąć jej pod swoim brzuchem.

    Do tego wszystkiego trener Arki po meczu… Po prostu #SmółkaShow, siadać i podziwiać:

    I jeszcze publicznie i po nazwiskach wskazywał winnych porażki:

    Derby Pomorza – to brzmi dumnie. Do Szczecina przyjeżdża Lechia i prawidłowo zaczyna od rozgrzewki. Tylko czy miejsce wybrali sobie odpowiednie?

    Początek meczu dość niemrawy, często na starcie nowego sezonu potrzebne jest rozeznanie w grze przeciwnika, sprawdzenie na ile go stać oraz na ile stać nas. I to może trochę trwać, w Szczecinie na przykład 40 minut.  Wtedy właśnie Pogoń strzeliła gola i z czystym sumieniem udała się na przerwę.

    Na drugą połowę lepiej wyszła z kolei Lechia, suszarka Stokowca chyba zadziałała bo już po 3 minutach szybką akcję pełną przypadku przeprowadzili goście i mieliśmy 1:1. Jak ważna to była bramka niech świadczą słowa trenera Stokowca po bramce „Brawo ku***”.

    Gol Vitorii na 2:1 to przykład jak nie grać w obronie na przykładzie piłkarzy Pogoni Szczecin, najlepiej oczywiście obrazuje to twitter:

    Przyszła w końcu 93 minuta, kiedy na boisku działo się to…

    Naprawdę ciężko powiedzieć jak piłka nie wpadła do bramki i dlaczego tak długo była w polu karnym Lechii.

    W stolicy naszego pięknego kraju był sobie mecz. Mecz o którym każdy sympatyk Legii chciałby jak najszybciej zapomnieć. Miały być puchary, miała być Liga Mistrzów albo przynajmniej Liga Europy. Mieliśmy oglądać zespół gotowy do walki o najwyższe cele w lidze i przynajmniej średnie w Europie. Zamiast tego widzimy jak aktualny Mistrz Polski dostaje lanie od zespołu, który jeszcze w tej lidze nie wygrał.

    Piękna bramka Dominika Furmana, ma skubany ułożoną tę nogę.

     Do tego dorzućmy śmieszne i prymitywne zachowanie obrońców i idiotyczne zachowanie Astiza. Sam Malarz nie da rady obronić i wybić piłki z pola karnego, zamiast pomocy dostaje dziury i braki krycia. Nic dziwnego, że potem wraca do domu wkurwiony a w telewizji mówi jak jest w bardzo mocnych słowach.

    Nawet trener podczas takiego meczu zapomina podstaw:

    Najbardziej w tym wszystkim szkoda Sa Pinto, chłopak chciał pokazać na co go stać, liczył, że przyjście do najlepszego zespołu zeszłego sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce przyniesie mu korzyści zarówno finansowe jak i sportowe, eliminacje do LE miały być drzwiami na świat, mieliśmy pokazać, ze nie jesteśmy sportowym zaściankiem Europy, zamiast tego Legia ośmiesza siebie i trenera. Nie pozostaje nic innego jak złapać się za głowę i wnieść modlitwy pod niebiosa:

    Poza Wisłami, najbardziej w tej kolejce zaimponowała mi Miedź. Wreszcie zagrali tak jak pozwalają im umiejętności. Ciekawe akcje, dużo strzałów i przede wszystkim skuteczniej niż do tej pory. I wynik od razu lepszy – wygrana 3:2 z Jagiellonią to na pewno duży wyczyn. Przy okazji to był naprawdę miły dla oka mecz, nie tylko kopanina i „może coś wpadnie”. Mimo, ze do 68 minuty nie było ŻADNEJ bramki a w całym meczu aż pięć.  

    A Forsell w najbliższym okienku tranferowym zmieni klub. Nie dlatego, że nie dbają o niego w Legnicy, ale dlatego, że nie będą mieli pieniędzy aby go zatrzymać.

    I ta pasja Augustyniaka po golu na 3:2!

    A mecz bez dwóch zdań jest meczem kolejki. I kropka.

    I to tyle na dzisiaj, mam nadzieje, ze milo było po raz piaty już przejść wspólnie przez wydarzenia w najlepszej lidze swiata. Zachecam również do dyskusji pod hashtagiem #KabaretowaEkstraklasa.

     



     

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.