Po zaledwie trzech tygodniach Piast Gliwice znowu przyjechał do Gdańska by zmierzyć się z gdańską Lechią. Tym razem oba zespoły zmierzyły się ze sobą w pierwszym spotkaniu rundy mistrzowskiej. Dzisiaj trzy punkty były priorytetem zwłaszcza dla Gdańszczan, którzy stracili swoją kilku punktową przewagę nad Legią Warszawa i przed spotkaniem znajdowali się na pozycji lidera tylko dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. Piast zajmuje obecnie trzecie miejsce. Przed spotkaniem miał pięć oczek przewagi nad czwartą Cracovią.
KORESPONDENCJA ZE STADIONU
Mecz rozpoczęli piłkarze gości, ale to gospodarze pierwsi poważnie zagrozili bramce Placha. Dośrodkowanie Haraslina w drugiej minucie spotkania mogło się skończyć bramką, ale obrońcy Piasta zdołali je przeciąć i wybić piłkę na rzut rożny. W kolejnych minutach Biało-Zieloni kontynuowali atak na bramkę przeciwnika. Jednak mimo przewagi brakowało konkretów.
Pierwszą żółtą kartkę zobaczyliśmy w dziesiątej minucie. Za powtrzymanie ataku Lechii karą indywidualną został ukarany Martin Konczkowski. Chwilę później mało brakowało, a kolejny piłkarz Piasta zapisałby się w protokole meczowym. Jeden z obrońców gości był bliski zdobycia bramki samobójczej po nieudanym podaniu głową do bramkarza. Na szczęście dla Piasta skończyło się rzutem rożnym, z którego Lechia nie miała większych korzyści.
Po upływie kwadransa Lechia mogła stracić bramkę po rajdzie gości lewą stroną boiska. Świetną interwencją popisał się jednak Dusan Kuciak. Dobitka po jego obronie już nie leciała w światło bramki i bramkarz Lechii mógł rozpocząć wybiciem z pola bramkowego. Po dobrych pierwszych minutach Lechii do głosu doszedł Piast. W okolicach dwudziestej minuty Gdańszczanie mieli problem nawet z opuszczeniem swojej połowy.
W 28 minucie na boisko musiała wejść pomoc medyczna. Poszkodowanym był Joao Nunes. Grę w przewadze jednego zawodnika umiejętnie wykorzystali goście. Piłkę w siatce umieścił grający z numerem 9 Piotr Parzyszek. Patrząc na ostatnie minuty gol gościom się należał. Po akcji bramkowej na boisko wrócił Nunes, którego uraz okazał się nie by aż tak poważny.
W 37 minucie żółtą kartę otrzymał Jarosław Kubicki. Po wznowieniu po tym przewinieniu piłka znalazła się w polu karnym, gdzie zdaniem piłkarzy gościu dotknął ją ręką jeden z gospodarzy. Jednak Szymon Marciniak był innego zdania i na szczęście dla Lechii nie podyktował jedenastki.
Jeszcze przed końcem pierwszej połowy dobrą sytuację mieli piłkarze Piasta, ale ponownie Kuciak dobrze interweniował. Po strzale sędzia wrócił do akcji, w której faulował Jarosław Kubicki i pokazał piłkarzowi Lechii drugą żółtą kartkę przez co gospodarze będą musieli kończyć mecz w dziesiątkę.
W pierwszej połowie znacznie lepiej zaprezentował się Piast Gliwice. Lechia wyglądała dobrze w pierwszych minutach, ale z czasem coraz większą przewagę posiadali goście. Zdarzały się stosunkowo długie okresy, gdy piłkarze w biało-zielonych koszulkach nie byli w stanie nawet wyjść za linię połowy boiska. W grze piłkarzy Stokowca brakowało pomysłu. Nie brakowało za to licznych błędów już przy wyprowadzaniu piłki już przy próbie wyjścia spod właśnej bramki. Na niekorzyść gospodarzy przemawiał też fakt, że po drugiej żółtej Kubickiego musieli grać blisko pięćdziesiąt minut w dziesięciu.
W drugiej połowie Lechia pomimo straty jednego zawodnika musiała zaatakować by zdobyć chociażby punkt. Dlatego też tak samo jako w pierwszych 45 minutach gospodarze próbowali atakować od samego początku. Jednak tak samo jak w pierwszej połowie piłkarzom Stokowca brakowało przede wszystkim dokładności. Większość prób stworzenia sytuacji kończyło się niecelnym podaniem.
W 55 minucie Piast miał dobrą okazję do podwyższenia prowadzenia po bardzo groźnej kontrze, ale niecelne dośrodkowanie piłkarza gości uratowało Lechię przed stratą drugiej bramki. Kilkaset sekund później Lechia mogła wyrównać, ale zbyt wolne tempo rozgrywania pozwoliło gościom na odpowiednie ustawienie się w obronie i zablokowanie strzału.
Po 70 minucie Stokowiec stwierdził, że trzeba dokonać zmian w wyjściowej jedenastce i zdecydował się na wprowadzenie Michalaka w miejsce Haraslina. Również Fornalik zdecydował się na wykorzystanie rezerwowego. Michal Papadopulos zmienił Piotra Parzyszka. Do tej pory druga połowa była raczej mało ciekawym widowiskiem.
Po zmianach Lechia zaczęła tworzyć dobre sytuacje. Jednak tym razem zaczęło brakować szczęścia. Piłkarze gospodarzy mieli swoje szanse, ale rywale zawsze w porę interweniowali i wybijali piłkę na rzut rożny. Jednak po tym jak mecz wyglądał wcześniej należało docenić to, że do takie sytuacje w końcu zaczęło dochodzić.
Kwadrans przed końcem Waldemar Fornalik dokonał drugiej zmiany. Na boisku zameldował się Mateusz Mak, natomiast zszedł z niego Martin Konczkowski, który otrzymał żółtą kartkę w pierwszej połowie. Sekundy po tym zdarzeniu Flavio dostał świetne podanie na głowę, ale nie udało mu się skierować piłki w stronę bramki. Po tej akcji Stokowiec wykorzystał swoje dwie pozostałe zmiany. Z boiska zeszli Mladenović i Sobiech, a zastąpili ich Żukowski i Fila. Kilkadzieisąt sekund później również trener gości wykorzystał swoją ostatnią zmianę. Valencia został zmieniony przez Jodłowca. Ten po kilku minutach został upomniany żółtą kartką.
Ostatnie minuty niewiele różniły się od reszty spotkania. Lechia nie zdołała odwrócić losów spotkania. Brakowało naprawdę dobrych sytuacji. Większość akcji w dalszym ciągu kończyło się zanim się na dobre zaczęło. Od początku meczu sporym problemem była niedokładność, piłkarze Lechii nie mogli stworzyć zbyt wielu sytuacji, skoro często nie potrafili nawet wyjść z własnej połowy. Na dodatek w ostatnich sekundach wynik podwyższył Jorge Felix i przypieczętował tym zwycięstwo Piasta nad Biało-Zielonymi.
Mecz zakończył się rezultatem 0:2 dla Lechii, co jest dla gospodarzy fatalnym rezultatem. Strata punktów oznacza, że Legii wystarczy nawet remis by objąć pozycję lidera. Gospodarze jednak na taki wynik zasłużyli, przez większą część spotkania grali bardzo słabo. Brakowało pomysłu i dokładności. Dobrych sytuacji było naprawdę niewiele i z taką grą Lechia nie ma prawa myśleć o mistrzostwie. Jeżeli drużyna z Pomorza marzy o Mistrzostwie Polski musi coś zmienić. Mimo, że to była dopiero pierwsza porażka Lechii w domowym meczu w tym sezonie