Wisła Kraków pokonała w meczu 22. kolejki Śląsk Wrocław 1:0. Jedyną bramkę dla krakowian zdobył powracający na stadion przy Reymonta Jakub Błaszczykowski pewnie wykorzystując rzut karny.
KORESPONDENCJA ZE STADIONU
Do tego spotkania obie drużyny przystępowały w zgoła odmiennych nastrojach. Wisła w pierwszym meczu w 2019 roku przegrała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 0:2. Dokładnie w takim samym stosunku Śląsk pokonał na swoim stadionie z najsłabszą drużyną w lidze – Zagłębie Sosnowiec. Poniedziałkowy mecz zamykający 22. kolejkę ekstraklasy był szczególny zwłaszcza dla Jakuba Błaszczykowskiego i Krzysztofa Mączyńskiego. „Mąka” po raz kolejny przybył do Krakowa, by zagrać przeciwko drużynie, której jest wychowankiem. Po przesunięciu do drużyny rezerw Legii Warszawa, finalnie zdecydował się w okienku transferowym odejść do stolicy Dolnego Śląska i w pierwszym spotkaniu w barwach nowej ekipy pokazał się z bardzo dobrej strony.
Z kolei Błaszczykowski wrócił na stadion, na którym rozpoczęła się jego wielka piłkarska przygoda. Aż 21 tysiący kibiców, co jest rekordem jeśli chodzi o poniedziałkowe spotkania, przywitało go potężną owacją, a fanatycy z sektora C przygotowali dedykowaną oprawę z hasłem „Miłość większa od milionów. Kuba wreszcie witaj w domu!”. Całość dopełniała efektowna sektorówka z wizerunkiem reprezentanta Polski.
Groźnie pod bramką krakowian zrobiło w dziewiątej minucie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym i dobrym dośrodkowaniu, bliski strzelenia bramki samobójczej był Patryk Plewka, ale piłkę z trudem nad poprzeczką przeniósł Mateusz Lis. Cztery minuty później po raz kolejny ze świetnej strony pokazał się bramkarz Wisły, broniąc doskonałe uderzenie z rzutu wolnego Mączyńskiego.
Drużyna Wisły nie prezentowała jakiejkolwiek siły uderzeniowej. Zmieniło się to dopiero po niespełna dwóch kwadransach. Najpierw dobrze w 29. minucie ruszył Sławomir Peszko, ale jego dośrodkowanie z prawej strony było przeciągnięte. Chwilę później Kuba zewnętrzną częścią stopy zagrał do Krzysztofa Drzazgi, ten dogonił futbolówkę przed linią końcową i wycofał do Marko Kolara, który jednak nie zdołał oddać strzału.
W 35. minucie Robert Pich kopnął Krzysztofa Drzazgę, jednak nie zauważył tego sędzia, choć wszystko działo się na pograniczu szesnastki. Bardzo długo trwała weryfikacja VAR, Paweł Gil miał także problemy z zestawem komunikacyjnym, ale finalnie wskazał na „wapno”. Do rzutu karnego podszedł nowy kapitan „Białej Gwiazdy” i strzałem w lewe okienko pokonał Jakuba Słowika. Stadion Miejski w Krakowie oszalał, a z gardeł fanów niosło się głośne „Kuba, Kuba, Kuba” na melodię znanej piosenki „Carnival de Paris”.
Wrocławianie nie ruszyli do szaleńczych ataków, krakowianie mieli jeszcze szansę po tym, jak po kornerze z piłką minął się Słowik, ale ostatecznie wynik po w pierwszej połowie nie uległ już zmianie.
Lepiej drugą mogli rozpocząć goście. Pich uciekł Sadlokowi i uderzył zza pola karnego, ale piłka przeleciała nieznacznie ponad poprzeczką. Trener Lavicka chciał odmienić grę swojej drużyny wprowadzając świeżą krew. Najpierw wpuścił na murawę Marcina Robaka, a potem Michała Chrapka, który w przeszłości także reprezentował barwy krakowskiej drużyny.
Podobnie jak w pierwszej części gry, początek drugiej zdecydowanie należał do Śląska. Łukasz Broź w 66. minucie płasko zagrywał na piąty metr do Picha, ale w ostatniej chwili Matej Palcić wybił piłkę. Po chwili dynamiczną kontrę zagraniem zewnętrzną częścią stopy wyprowadził Kamil Wojtkowski, który na boisku pojawił się po przerwie. Peszko wbiegł w pole karne, ale koncertowo zaprzepaścił doskonałą sytuację. To był ostatni akord jego występu, bowiem w 72. minucie zmienił go debiutujący w drużynie Wisły Lukas Klemenz.
Potężne „dziękujemy” pożegnało Błaszczykowskiego, który w 81. minucie został zastąpiony przez Łukasza Burligę, który także powrócił pod Wawel po kilku sezonach spędzonych w Jagiellonii Białystok. Po zejściu kapitana Wisły ponownie przebudzili się wrocławianie. Lubambo Musonda dwukrotnie próbował szczęścia. Najpierw zza pola karnego uderzył mocno i celnie, ale chwycił piłkę Lis, a po chwili zmarnował doskonałą sytuację i z dziesięciu metrów kopnął wysoko ponad poprzeczką.
Definitywnie marzenia WKS-u o choćby punkcie mógł zakończyć Patryk Plewka, jednak po dobrej akcji oddał kiepski strzał w sam środek bramki, prosto w ręce Słowika. W 90. minucie zakotłowało się jeszcze przed bramką Lisa, ale ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Wisła zanotowała trzy punkty i wskoczyła na dziewiąte miejsce w tabeli. W następnej kolejce krakowianie udadzą się do Gdańska na mecz z liderem, z kolei Śląsk, który plasuje się na 12. pozycji rozegra walczyć będzie w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin.
Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Błaszczykowski 40 – k.
Wisła: Lis – Palcić, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Basha, Plewka – Błaszczykowski (Burliga 81), Drzazga, Peszko (Klemenz 72) – Kolar (Wojtkowski 46).
Śląsk: Słowik – Broź, Celeban, Golla, Cholewiak – Łabojko (Chrapek 61), Radecki, Mączyński – Musonda, Piech (Robak 58), Pich (Farshad 78).
Sędziował: Paweł Gil.
Żółte kartki: Basha, Peszko, Burliga – Mączyński, Broź, Farshad.
Widzów: 21 289.