Rzadko zdarzają się takie dni jak ten dzisiejszy. Środa Popielcowa to dla katolików, dla zakochanych – Walentynki, a z kolei dla kibiców piłki nożnej – dzień, w którym mierzyć się będę dwaj giganci: Real Madryt oraz PSG w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Ci, którzy chcą pogodzić wszystkie trzy wymienione powyżej rzeczywistości, muszą wykazać się nie lada kreatywnością.
Oczywiście, z pomocą przychodzi Internetowa brać, gdzie pojawiają się pomysły typu: „Kochanie, a może wieczór spędzimy w romantycznym klimacie połączenia Paryża i Madrytu?”. Trzeba przyznać, że to podejście do tematu daje szanse na sukces, do momentu aż ukochana nie zorientuje się, że nie ma to nic wspólnego ze spontaniczną wycieczką, kolacją w restauracji, czy choćby filmem, którego akcja dzieje się właśnie w tych miejscach. Całe szczęście, nie jest to cykl o tytule „Walentynki z przekąsem”, a więc spokojnie możemy zająć się futbolem. Wam natomiast życzę, aby udało się upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. A ogień, był już wczoraj…
Po meczu FC Basel z Manchesterem City spodziewaliśmy się niewiele. Właściwie wiele, ale tylko ze strony Anglików, bo Szwajcarzy co najwyżej mogli ustawić się do kolejki po autografy. I tak też się stało. Zobaczyliśmy jednostronne widowisko, gdzie na pierwszy plan wysunął się wracający po kontuzji Gündoğan. Zapakował gospodarzom dwie bramki, a po jednej dołożyli jeszcze B. Silva i Agüero. Rewanż na Etihad wydaje się być formalnością na tyle oczywistą, co wspomniana kolejka po autografy piłkarzy FC Basel.
Prawdziwy ogień rozpaliło jednak spotkanie Juventusu Turyn z Tottenhamem Londyn. To była uczta jakich mało, jak przystało na popularne „ostatki”. Ale już wiemy, że to nie ostatnie emocje w tym dwumeczu, bo wczorajszy wynik to 2:2, co stanowi niemałą, ale cenną zaliczkę dla Londyńczyków. Sam przebieg meczu nie mógł się potoczyć lepiej, ponieważ znana z żelaznej defensywy „Stara Dama” zadała szybkie dwa ciosy, co otworzyło nam niesamowity pojedynek. Podopieczni Mauricio Pochettino przyparci do muru musieli zacząć atakować, co potrafią jak mało kto. W końcu od czego w szeregach „Kogutów” są: niezawodny Harry Kane oraz błyskotliwy Christian Eriksen. Ci dwaj dżentelmeni zapewnili przyjezdnym remis, który nazwałbym zwycięskim, bo gracze Juventusu mieli kilkukrotnie okazję, aby powiększyć dorobek bramkowy. No nic, pozostaje nam ostrzyć apetyty na rewanż.
Dziś kolejne dwa pojedynki, w myśl stopniowania napięcia emocjonalnego, zacznijmy sobie od meczu rozgrywanego mimo wszystko w cieniu wielkiej dwójki: Real – PSG. A mianowicie, do Porto lecą zawodnicy Liverpoolu, aby rozegrać pierwszy mecz fazy 1/8 finału UCL. Co ciekawe, jest w tym polski akcent, bowiem Kamil Grabara otrzymał od swojego trenera kredyt zaufania i znalazł się w szerokiej kadrze meczowej. Co prawda, jego rola czwartego bramkarza nie daje mu zbytniej szansy na podniesienie się z trybun oraz wejście na murawę, ale jest to zdecydowany progres w karierze młodego piłkarza i to cieszy. Jeśli chodzi o przewidywany wynik spotkania to w roli faworyta występują tutaj przyjezdni. Dla „The Reds” jest to przełomowy sezon, nie tylko ze względu na powrót do Ligi Mistrzów, ale także aktualną pozycję w Premier League. Wśród ekspertów słyszy się głosy, że kandydatem do zajęcia drugiego miejsca w lidze są właśnie podopieczni trenera Kloppa. Dużo będzie zależało od strzeleckiej dyspozycji Mohameda Salaha, a także Roberto Firmino. Z kolei Portugalczycy po kilkunastu suchych latach jeśli chodzi o europejskie puchary, mogą nawiązać do pięknych i zwycięskich tradycji poprzedników, którzy sięgali po trofeum 26. maja 2004 roku.
Na koniec, danie główne, deser i co tam jeszcze można sobie wymarzyć, czyli MEGA widowisko na Santiago Bernabeu. Obyśmy się dzisiaj nie zawiedli i mecz sprostał naszym oczekiwaniom, a są one ogromne. Nie będzie jednak nas to dziwiło dlaczego tak jest, gdy spojrzymy na składy obu drużyn. Po prostu nie może być inaczej. Temat pojedynku Realu z PSG i Neymara z C. Ronaldo wałkowany był już na tysiące sposobów, więc mnie nie pozostaje nic innego jak życzyć niezapomnianych wrażeń i niezakłóconego (z wiadomych powodów) odbioru. Sobie natomiast życzyłbym jeszcze, by po dzisiejszym wieczorze można było powiedzieć, że w futbolu nie najważniejsze są pieniądze, a pasja, determinacja, walka fair i czysta radość oraz piękno gry.
fot. pressfocus