Ostatni mecz kolejki na remis

    Dzisiaj Lechia Gdańsk zmierzyła się z drużyną, z którą w poprzednim sezonie walczyła o Puchar Polski, Jagiellonią Białystok. Dla drużyny z Podlasia była to okazja do rewanżu wobec trzeciej najlepszej drużyny w poprzednim sezonie Ekstraklasy. Przed pierwszym gwizdkiem gospodarze zajmowali w tabeli miejsce siódme, a goście dziewiąte.
    R E K L A M A

    KORESPONDENCJA ZE STADIONU

    Mecz rozpoczęła drużyna przyjezdna, ale to Lechia mogła mieć pierwszą dobrą okazję. Jednak Sobiech i Paixao nie poradzili sobie z opanowaniem piłki w polu karnym rywala. Pierwszy celny strzał w meczu oddał Patryk Lipski. Jednak był on zbyt słaby by pokonać Damiana Węglarza.

    W pierwszych piętnastu minutach więcej zagrożenia pod bramką rywala sprawiła Lechia Gdańsk. Nie były to może stuprocentowe okazje, ale kibicom Jagiellonii serce mogło kilka razy zabić nieco szybciej.

    Pierwszą bramkę mogliśmy zobaczyć w 25 minucie. Piłkę w siatce umieścił Artur Sobiech. Do piłkarza grającego z numerem 90 dograł Filip Mladenović. Zaledwie trzy minuty później napastnik Biało-Zielonych kolejny raz trafił do bramki rywala. Tym razem zrobił to po minięciu bramkarza Jagiellonii. Jednak tym razem radość kibiców Lechii Gdańsk nie trwała zbyt długo, ponieważ sędzia zauważył, że piłkarz był na pozycji spalonej i anulował drugą bramkę Gdańszczan.

    Pod koniec pierwszej połowy piłkarz Jagielloni oddał strzał w kierunku bramki Kuciaka. Uderzenie zostało jednak zablokowane przez jednego z graczy Lechii. Zawodnicy gości domagali się rzutu karnego, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Zamiast tego drużyna z Białegostoku wykonała rzut rożny, po którym bramkę zdobył Tomas Prikryl. Jednak po weryfikacji VAR Mariusz Złotek zdecydował się anulować bramkę i na tablicy wyniku ponownie pojawił się wynik 1:0 dla Lechii Gdańsk. Zdaniem sędziego gol został zdobyty nieprawidłowo, ponieważ na linii strzał stał zawodnik gości, który znajdował się na pozycji spalonej.

    Po pierwszych 45 minutach bardziej zadowolony powinien być Piotr Stokowiec, ponieważ to jego drużyna schodzi na przerwę z wynikiem dającym trzy punkty. Jednak jego drużyna nie grała zbyt porywająco, ogólnie do tej pory było to niezbyt interesujące spotkanie. Zwłaszcza do momentu zdobycia przez Sobiech pierwszej bramki niewiele się działo na boisku. Dopiero pod koniec pierwszej połowy mecz mógł zainteresować bezstronnych kibiców.

    Na drugą połowę Lechia Gdańsk wyszła w niezmienionym składzie. W Jagiellonii Białystok mieliśmy jedną zmianę. Boisko opuścił Juan Camara, a w jego miejsce pojawił się Bartosz Bida.

    W 55 minucie Jagiellonia Białystok ponownie była bardzo blisko wyrównania. Po dośrodkowaniu w pole karne Kuciaka jeden z piłkarzy z Białegostoku próbował wślizgiem umieścić piłkę w bramce Lechii, ale zabrakło mu kilku centymetrów by skierować futbolówkę tam, gdzie chciał i piłka zamiast w siatce znalazła się na aucie bramkowym.

    W 58 minucie Stokowiec zdecydował się przeprowadzić pierwszą zmianę. Sławomir Peszko opuścił boisko by zrobić miejsce Maciejowi Gajosowi. W tym momencie obaj trenerzy mieli do dyspozycji jeszcze dwie zmiany. Na tę roszadę próbował zareagować Ireneusz Mamrot wprowadzając Ognjena Mudrinskiego w miejsce Patryka Klimali.

    Po upłynięciu godziny gry po akcji w polu karnym gości trybuny znowu zawrzały. Kibice domagali się rzutu karnego dla Lechii. Sędzia przez moment nie pozwalał na wznowienie gry, ponieważ otrzymywał informacje, czy potrzebna jest weryfikacja VAR. Jednak ostatecznie nie zdecydował się ani na użycie technologii, ani na podyktowanie jedenastki.

    W 74 minucie Jagiellonia Białystok w końcu zdobyła wyrównującą bramkę. Strzelił ją Ognjen Mudrinski, który pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie. Sama akcja pasowałaby idealnie do kompilacji czemu kochamy Ekstraklasę. Po głupim błędzie w obronie piłka znalazła się przy dwóch piłkarzach Jagiellonii, którzy nie mieli większych problemów przy pokonaniu Kuciaka. Mladenović sprawił prawdziwy prezent piłkarzom Mamrota.

    Na remisowy rezultat Stokowiec próbował zareagować wprowadzając Daniela Łukasika. Zastąpił on Karola Filę. Jakaś zamiana była bardzo potrzebna, ponieważ z czasem Lechia grała coraz gorzej. W drugiej połowie notoryczne były niecelne podania i pomyłki w obronie, które na szczęście dla gospodarzy skutkowały jedynie zagrożeniem pod bramką Kuciaka.

    W 88 minucie Stokowiec wykorzystał ostatnią zmianę. Patryk Lipski zszedł, a w jego miejsce pojawił się Rafał Wolski. Krótko po tym również i Mamrot zdecydował się na trzecią zmianę. zastąpił

    Mecz zakończył się rezultatem 1:1, co z pewnością nie zadowala żadnej ekipy. Lechia zagrała dość dobrą pierwszą połowę, ale na drugą nie wyszła wcale. Z czasem grała coraz gorzej i w ostatnich minutach każde dobre zagranie Biało-Zielonych było sporym zaskoczeniem. Tak grająca Lechia nie ma zbyt dużo szans na powtórzenie wyniki z poprzedniego sezonu.

     

    fot.pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.