Rewanż za rundę jesienną. Lechia pokonuje Wisłę Kraków!

    Dzisiaj Lechia Gdańsk zmierzyła się na swoim terenie z Wisłą Kraków, która pomimo wielu trudności zdołała się utrzymać w Ekstraklasie. Dla gospodarzy priorytetem było wygranie, ponieważ mogli tak jeszcze bardziej powiększyć przewagę nad drugą w tabeli Legią Warszawa, która przegrała w tej kolejce 0:2 w Poznaniu. Dla Lechii dzisiejsze spotkanie miało też być rewanżem za porażkę w poprzedniej rundzie. Wtedy Biała Gwiazda pokonała na swoim terenie Biało-Zielonych aż 5:2.

    KORESPONDENCJA ZE STADIONU

     

    Mecz rozpoczęli goście i to oni pierwsi stworzyli groźną sytuację w polu karnym rywala. Jednak tym razem podopiecznym Stokowca udało się złagodzić zagrożenie. W ósmej minucie bramka mogła paść dla obu zespołów. Najpierw Mateusz Lis obronił strzał głową piłkarza gospodarzy. Później znakomitej kontry nie wykorzystał Kolar, którego strzał zablokował jeden z obrońców Lechistów.

    W dwunastej minucie bardzo bliski zdobycia bramki był Pietrzak. Strzał z dystansu piłkarza Wisły minimalnie minął okno bramki Kuciaka. Po piętnastu minutach bardzo rzucała się w oczy przeciętna forma środka Lechii. Piłkarze Biało-Zielonych wraz z pokonywaniem kolejnych metrów mieli coraz większy problem z rozgrywaniem w środku boiska. Kolejne proste błędy nie pozwalały stworzyć naprawdę groźnej sytuacji, która mogła dać liderowi prowadzenie.

    W 19 minucie żółtą kartą został ukarany Michalak. Zawodnik gospodarzy powstrzymał faulem dobrze zapowiadającą się akcję przeciwnika. Warto dodać, że sytuacja ta miała miejsce po kolejnym niecelnym podaniu Lechisty. Do tego momentu nieco lepiej prezentowała się Wisła Kraków. Przyjezdni byli dokładniejsi, ale nie potrafili wykorzystać okazji, które dostawali od swojego przeciwnika.

    Przed minięciem trzydziestu minut gry Lechia była bliska zdobycia bramki. Po wrzutce z lewego skrzydła w polu karnym Lisa doszło do sporego zamieszania. Jednak żaden z piłkarzy Gdańszczan nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Sędzia uznał ponadto, że doszło do przewinienia w ataku i podyktował rzut wolny dla gości.

    Dopiero po pół godzinie gry Lechia zaczęła coraz poważniej zagrażać bramce. Jednak drużynie Stokowca zdecydowanie brakowało pomysłu. W środku ciągle popełniali proste błędy i najlepiej wyglądały skrzydła. Jednak i tam nie wszystko wyglądało tak jak powinno. Każda akcja kończyła się podobnie, niecelnym dośrodkowaniem. W większości sytuacji brakowało nawet zawodników, którzy by mogli dołożyć stopę lub głowę i umieścić piłkę w bramce. Wrzutki były często do nikogo, a zawodnicy, którzy się angażowali w atak byli mocno osamotnieni.

    Pod koniec pierwszej połowy udało się otworzyć wynik. Piłkę w siatce umieścił w 41 minucie Mladenović po asyście Sobiecha. Piłkarz Lechii strzałem z lewej nogi nie dał Mateuszowi Lisowi żadnych szans. Gol bardzo zmienił grę. Lechia zaczęła grać do końca pierwszej połowy znacznie pewniej i stworzyła jeszcze kilka sytuacji, w których do powiększenia prowadzenia brakowało bardzo niewiele.

    Po pierwszych 45 minutach Lechia prowadziła 1:0, ale nie można powiedzieć, że prezentowała się dobrze. Przez większość czasu gospodarze grali bardzo niedokładnie i popełniali niemal amatorskie błędy chociażby przy podaniach. Jednak Wisła Kraków nie potrafiła żadnego takiego błędu naprawdę dobrze wykorzystać. Dlatego też to piłkarz Lechii Gdańsk zdobył jedynego gola.

    Drugą połowę rozpoczęła Lechia, która chciała utrzymać korzystny wynik. Wspierało ją przeszło dwanaście i pół tysiąca gardeł, które pomimo zimna zdecydowały się przyjść na stadion by dopingować swoich ulubieńców.

     

    Kilka minut po wznowieniu gry piłka znalazła się w bramce Kuciaka. Jednak na szczęście dla gospodarzy sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, ponieważ zawodnik gości spalił akcję. Kolejną dobrą sytuację piłkarze Białej Gwiazdy wypracowali sobie w 54 minucie. Piłkarze gospodarze zostawili w swoim polu karnym mnóstwo wolnej przestrzeni i mieli sporo szczęścia, że rywal nie zdołał wykorzystać sytuacji.

    Krótko przed minięciem godziny gry Lechia była bardzo blisko podwyższenia wyniku. Jednak kapitan Biało-Zielonych nie zdołał umieścić piłki w siatce z bardzo bliskiej odległości. Flavio niestety znacznie się pomylił podczas próby zdobycia bramki. Była to sytuacja, która powinna zakończyć się wznowieniem gry od środka boiska.

    Podczas pierwszego kwadransa drugiej połowy mimo kilku świetnych akcji nie zobaczyliśmy kolejnych goli. Jednak na brak emocji w końcu nie mogliśmy narzekać. Również kolejne minuty zapowiadały coraz lepsze widowisko. Lechia była blisko przeprowadzenia dobrej akcji, ale faulem powstrzymał ją Sadlok, za co został ukarany żółtą kartką. Niewiele brakowało, a kara byłaby nie tylko indywidualna. Paixao umieścił piłkę w siatce, ale gol nie został uznany, ponieważ kapitan gospodarzy był na pozycji spalonej. W między czasie boisko opuścił Plewka, a w jego miejsce wszedł Klemenz.

    W 65 minucie bliska zdobycia bramki była Wisła Kraków. W polu karnym Lechii Gdańsk było sporo nerwowości, ale w końcu z małymi problemami udało się wyprowadzić piłkę ze strefy zagrożenia. W przeszło dwudziestu minutach drugiej połowy Lechia prezentowała się lepiej niż przed przerwą. Jednak wciąż jej zawodnicy popełniali błędy. Gdańszczanie przeciętnie prezentują się w takich podstawowych elementach jak podania.

    Pierwszym zawodnikiem Lechii, który opuścił boisko był Michalak, który w pierwszej połowie ukarany był żółtą kartką. Zamiast niego na boisku znalazł się Joao Nunes. Krótko po tej zmianie oba zespoły prezentowały dość chaotyczny futbol. Bardzo dużo długich piłek, które wyglądały jakby nie były adresowane do nikogo. Znowu pojawiło się coraz więcej prostych błędów takich jak niecelne podanie do najbliższego zawodnika.

    Na ostatni kwadrans obie drużyny zdecydowały się nieco zmienić składy. Najpierw boisku opuścił zawodnik gospodarzy, Karola Fila, a w jego miejsce zameldował się Michał Mak. Później dwie zmiany dokonała Wisła Kraków. Najpierw wszedł Wojciech Słomka za Rafała Pietrzaka, a następnie Marcin Grabowski Krzysztofa Drzazgę.

    W 84 minucie Lechia mogła podwyższyć prowadzenie. Jednak Lis obronił dobry strzał piłkarza gospodarzy parując piłkę na rzut rożny. Ten jednak nie został dobrze wykorzystany i od bramki wznowił golkiper Wisły. Po tej akcji na ostatnią zmianę zdecydował się Stokowiec. Sobiech, który asystował przy bramce na 1:0 opuścił murawę. Zamiast niego wszedł Jakub Arak.

    Po zmianie kontuzji doznał Joao Nunes. Piłkarz wprowadzony w drugiej połowie musiał zejść z boiska by można było mu udzielić pomocy medycznej i przez krótki czas Lechia musiała grać w dziesięciu. Na szczęście dla gospodarzy uraz okazał się na tyle niegroźny, że piłkarz mógł wrócić do gry. Wisła nie zdołała wykorzystać gry w przewadze i jedynie raz w tym czasie było jakieś zagrożenie w polu karnym Kuciaka. W ostatnich minutach ukarany żółtą kartką został jeszcze Michał Mak.

    W drugiej połowie spotkanie było znacznie atrakcyjniejsze. Było więcej ciekawych akcji, jednak nie padło już więcej bramek. Lechia wygrała, ale nie można powiedzieć, że zagrała dobry mecz. Lider Ekstraklasy, jeżeli chce utrzymać prowadzenie w tabeli musi jeszcze sporo poprawić. Zwłaszcza jeżeli chodzi o grę w środku boiska. Jednak w tym momencie posiada aż siedem punktów przewagi nad drugą Legią, które pozwalają na popełnienie błędów.

     

    fot. pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.