W ciągu jednej chwili cała drużyna przestała istnieć. Mija rok od katastrofy lotniczej Chapecoense.
Rok temu, przed godziną 22:00 niewielki samolot zniknął z radarów gdzieś nad kolumbijską dżunglą. Po raz ostatni jego ruch zarejestrowano 32 kilometry od lotniska w kolumbijskim mieście Medelin. Niestety, skutki były tragiczne, BAe 146 runął na ziemie, na pokładzie była prawie cała drużyna Chapecoense wraz ze sztabem szkoleniowym. Wszyscy lecieli na spotkanie finału pucharu "Copa Sudamericana" z Atletico Nacional. Zginęło 71 z 77 wszystkich pasażerów, "Chape" straciło 19 zawodników oraz cały sztab trenerski. Alan Ruschel, Jakson Follmann i Helio Neto przeżyli katastrofę. Danilo, fenomenalny bramkarz Chapeceonse przeżył katastrofę, jednak kilka dni później zmarł w szpitalu na skutek poniesionych obrażeń.
Tego dnia cały świat łączył się z Chape, inne kluby z brazylijskiej ligi zaoferowały wypożyczenie swoich zawodników, potężne europejskie kluby wsparły finansowo Chapecoense. Samolot był sprawny, swój pierwszy rejs odbyła w 1999 roku, wszystkie badania były robione systematycznie. Pierwsze informacje mówiły o małym zapasie paliwa, jednak ostatecznie obwiniono pilota oraz firmę przewozową.
fot. pressfocus