Niesamowity rollercoaster na Dolnym Śląsku. Śląsk Wrocław, który w tym roku grał jeszcze w europejskich pucharach, znajduje się w ogromnej żałobie. Już pewni są oni spadku do Betclic 1. Ligi. Jednak co to oznacza dla klubu?
Zdecydowanie skłamalibyśmy, gdybyśmy powiedzieli, że Śląsk na ten spadek nie zasłużył. Gubił punkty z najsłabszymi rywalami, czasami potrafiąc zaskoczyć silniejszego przeciwnika. Zdecydowanie było to jednak za mało, aby utrzymać się w tak wyrównanej Ekstraklasie. Szczególnie, że zaskakująco dobrze punktować zaczęła Lechia, który z kolei jest niemal pewna utrzymania.
Spadek na niższy poziom rozgrywek to naturalnie zdecydowanie mniejsze przychody do kas klubu. Mniej otrzymają z praw telewizyjnych, miasto z pewnością również podpisze aneks co do umowy na wynajem stadionu. Wszystko to nakłada na Śląsk bardzo dużą presję związaną z występami na zapleczu. Jak potoczy się historia wrocławian? Na te pytanie w „Meczykach” odpowiedział Piotr Janas z Gazety Wrocławskiej.
Jego zdaniem w klubie dojdzie do sporego trzęsienia ziemi, nikt nie jest pewny swojej posady: „Minimum 50 proc. kadry zostanie wymieniona, bardzo dużo wydarzy się z innymi pracownikami klubu – z części z nich klub będzie musiał zrezygnować, bo nie będzie go stać, by utrzymać wszystkie osoby wokół drużyny” – przyznaje.
Dodał również, że klub nie powinien mieć problemu z rozwiązaniem niektórych kontraktów. Wszystko przez przepisy PZPN z których z pewnością skorzysta drużyna z Dolnego Śląska: „Śląsk skorzysta z prawa, który daje PZPN, że można rozwiązywać kontrakty z polskimi piłkarzami. Klub musi poinformować ich o tym do dziesięciu dni od zakończenia sezonu i wypłacić jedną pensję. Na 100 proc. kilku piłkarzy dostanie taką odprawę – jednym z nich będzie Sebastian Musiolik”
Pewne jest natomiast, że wrocławianie zrobią wszystko, aby zatrzymać we Wrocławiu sprowadzonego zimą Assada Al Hamlawiego. Palestyńczyk okazał się solidnym wzmocnieniem a jego pensja nie powinna być problemem dla pierwszoligowego Śląska. Pewne jest jedno, wrocławian czeka trudny bój o powrót do elity, który wcale nie musi zakończyć się sukcesem.

Fanatyk sportów ekstremalnych, orientalnego żarcia i jednośladów. Swoją przygodę z dziennikarstwem rozpocząłem jeszcze przed studiami pracując w sekcji żużlowej Wybrzeża Gdańsk. Niedługo później hobby stało się pracą, pracą którą uwielbiam. Rodowity gdańszczanin z krwi i kości, który za nic nie myśli opuszczać swojego ciepłego gniazdka.