Saga z Kamilem Grosickim trwa. Wydawało się, że dobre występy w ostatnich meczach w West Brom podziałają na korzyść pomocnika, jednak klub z Premier League chce go jak najszybciej sprzedać. Gdzie zatem zobaczymy Grosickiego w kolejnych miesiącach?
W niełasce Chorwata
Kamil Grosicki miał bardzo trudny początek sezonu. Po awansie West Brom do rozgrywek Premier League Slaven Bilić kompletnie przestał korzystać z usług polskiego zawodnika, który wypadł z hierarchii wyborów chorwackiego szkoleniowca. Sytuacja Grosickiego była na tyle zła, że nie łapał się nawet do kadry meczowej w lidze oraz pucharach. Już wtedy zaczęły się pierwsze spekulacje i domniemanie transferu Grosickiego do innego klubu. Jego głównym celem jest wyjazd na mistrzostwa Europy i jak najlepsze zaprezentowanie biało-czerwonych barw w kontynentalnym czempionacie. Brak jakiejkolwiek gry skutkuje obniżeniem formy, co jest jednoznaczne z gorszą pozycją w reprezentacji. Jedynym ratunkiem z tej sytuacji jest zmiana zespołu i łapanie większej ilości minut na boisku.
Okno wystawowe
West Brom w tym sezonie jest jedną z gorszych drużyn w stawce angielskiej elity. Kilkanaście pierwszych kolejek wystarczyło, aby "Borsukom" przypiąć metkę głównego kandydata do spadku. Słabe wyniki wymusiły na władzach klubu wyrzucenie Bilicia, co było jednocześnie szansą dla Grosickiego. Schedę po 52-latku ze Splitu przejął Sam Allardyce. Nikt inny nie podjąłby się tak karkołomnego zadania, "Big Sam" jest ekspertem od wyciągania drużyn z bagna i zawsze jego misje ratunkowe kończyły się happy endem, czyli utrzymaniem drużyny w lidze.
Anglik początkowo nie dawał szans Polakowi. Co prawda Grosciki powrócił do kadry meczowej, jednak Anglik nie wprowadzał go na plac gry. Zawodnik ze Szczecina u "Big Sama" zagrał w dwóch ligowych meczach z Wolverhampton (3:2) i West Ham (1:2). Rozegrał również 120 minut w pucharowym spotkaniu z Blackpool (4:5 – po karnych). We wszystkich meczach Grosicki zagrał bardzo dobrze. Był przede wszystkim aktywny na boisku i widać w nim było wolę walki. W starciu z West Ham zanotował asystę przy trafieniu Matheusa Pereiry. Po każdym występie zbierał wysokie noty od angielskich dziennikarzy i wszystko wskazywało na to, że dobra forma przekona Allardyce'a do częstszego wystawiania Grosickiego w wyjściowym składzie.
>>> CZYTAJ TAKŻE: CZY TO BĘDZIE NOWY IGOR ANGULO? <<<
To było wyłącznie okno wystawowe. Szefowie West Brom zdecydowali się rozstać z zawodnikiem i są nawet skłonni oddać go za darmo, mimo że jego kontrakt jest jeszcze ważny do najbliższego czerwca. Allardyce na konferencji prasowej również potwierdził, że nie ma już miejsca dla Polaka w jego projekcie i transfer Grosickiego jest już nieuchronny.
Grecja? Anglia? Turcja?
W tumulcie transferowych newsów pojawił się przede wszystkim grecki akord. Usługami Grosickiego poważnie zainteresowany jest Olympiakos Pireus. Zgodnie z relację "Super Expressu" doszło już do rozmów i wyklarowały się wstępne warunki kontraktowe. Polak miałby otrzymać 2,5-letni kontrakt i drugą pozycję w hierarchii płacowej klubu. Pojawia się jednak haczyk. Przedstawicielom Olympiakosu zależy na bezpłatnym zakontraktowaniu Grosickiego. Zawodnik ma jeszcze ważny kontrakt z West Brom i w świetle prawa angielska strona może domagać się pokrycia finansowego, nawet jeśli teraz zgłasza chęci do darmowego oddania pomocnika. Negocjacje z West Brom nie powinny być skomplikowane, Anglicy chcą jak najprędzej pozbyć się 32-latka.
Grosickiemu nie widzi się powrót do Championship. Ostatnie lata spędził na angielskim zapleczu i dopiero w barwach West Brom spełnił cel i awansował do Premier League. Jesienią był bliski przenosin do Nottingham Forest, przez niedociągnięcia formalne i spóźnienie o kilkadziesiąt sekund nie udało się sfinalizować transferu. "Czerwoni" mieli znów odezwać się do polskiego zawodnika, ten nie jest już zainteresowany graniem w Championship i odmówił klubowi z Nottingham.
Przy każdej sadze transferowej mówi się o tureckich klubach. Grosicki przez kilka lat z powodzeniem reprezentował barwy Sivassporu i wyrobił tym samym solidną markę w tamtejszym futbolu. Tajemnicą nie jest, że drużyny z Süper Lig stale mają go na radarach i monitorują aktualną sytuację. Zapytania z Turcji na pewno się pojawią, ale nie słychać nic o konkretnych ofertach.
Kierunek Polska?
Jeszcze kilka tygodni temu pojawiły się głosy, że reprezentant Polski powróci nad Wisłę. Media spekulowały nawet, że Grosicki mógłby zasilić jedną z trzech drużyn: Legię Warszawę, Pogoń Szczecin i Jagiellonię Białystok. Pomocnik w przeszłości reprezentował barwy wymienionej trójki.
Nic nie wskazuje na to, aby 32-latek wracał do kraju. Najczęściej mówiono w kontekście Legii, jednakże stołecznego klubu najzwyczajniej nie stać na utrzymanie swojego byłego zawodnika. Nawet jeśli Grosicki dołączyłby na zasadzie wolnego transferu, jego wymagania finansowe są bardzo duże i Legia nie jest w stanie ich pokryć. Musiałoby dojść do dużego kompromisu finansowego po obu stronach, ale to scenariusz z nikłymi szansami na powodzenie.
Kilka miesięcy temu warszawianie mieli złożyć Grosickiemu propozycję transferu. Polak pozytywnie odebrał zainteresowanie, jednak odmówił, zaznaczając, że jego głównym celem jest walka o miejsce w składzie w West Brom. Głównym zwolennikiem sprowadzenia Grosickiego był Aleksandar Vuković. Takiego entuzjazmu nie podziela Czesław Michniewicz, przez co perspektywy na powrót Grosickiego są iluzoryczne.
Redakcja
fot. The Sun