Wisła Kraków miażdży Legię Warszawa!

    Legia Warszawa niespodziewanie przegrała w Krakowie z Wisłą aż 0:4 i znów traci pięć punktów do lidera ekstraklasy. Kapitalne spotkanie rozegrali gospodarze i ani na chwilę nie dali nadziei stołecznej ekipie na wywiezienie choćby punktów. Gole dla „Białej Gwiazdy" zdobyli Sławomir Peszko, Jakub Błaszczykowski, Rafał Pietrzak i Marko Kolar.

    KORESPONDENCJA ZE STADIONU 

     

    Legia do Krakowa przyjechała ze świadomością, że najgroźniejszy rywal w walce o mistrzostwo Polski – Lechia Gdańsk – wygrał swoje spotkanie w 27. kolejce z Piastem Gliwice 2:0. I to właśnie stołeczna ekipa uchodziła za faworyta tego starcia. Podopieczni Ricardo Sa Pinto nie zachwycają ostatnio stylem, ale są bardzo skuteczni – w poprzedniej kolejce skromnie, jedną bramką, pokonali Śląska Wrocław.

    Niedzielne spotkanie było szczególne dla Pawła Stolarskiego, Radosława Cierzniaka i Carlitosa. Wszyscy na wcześniejszych etapach swojej kariery reprezentowali barwy „Białej Gwiazdy”. Stolarski to wychowanek Wisły, który w sezonie 2013/14 przeniósł się do Lechii. Cierzniak w atmosferze skandalu, po spędzeniu pod Wawelem pół roku, przeszedł do Legii, a dla Carlitosa, który „zakochał się w Warszawie” był to pierwszy powrót na stadion przy Reymonta po zmianie barw klubowych.

    Dla krakowian był to drugi szlagier z rzędu. Przed przerwą reprezentacyjną wiślacy pokonali w derbach Krakowa Cracovię 3:2. Ten mecz oraz poprzednie spotkanie obu ekip, które w Warszawie zakończyło się remisem 3:3, było dobrym prognostykiem przed niedzielną rywalizacją. Z drugiej strony, Wisła nie pokonała Legii na własnym stadionie od 2013 roku.

    Spotkanie kapitalnie rozpoczęło się dla gospodarzy. Prawą flanką popędził Błaszczykowski, dośrodkował na piąty metr do Krzysztofa Drzazgi, ten przyjął i uderzył z półobrotu, ale odbił futbolówkę Cierzniak. Dopadł do niej Peszko i wpakował ją do siatki.

    Napór Wisły od pierwszych minut był nieustający. Warszawianie nie mieli pomysłu jak zaskoczyć dobrze grającą w obronie „Białą Gwiazdę”. Mimo dominacji na boisku, gospodarze nie mieli klarownych okazji do zdobycia drugiej bramki. Dobre uderzenie z kolei oddał w 21. minucie Iuri Medeiros. Z prawej strony pola karnego mierzył w kierunku dalszego słupka, jednak nieznacznie się pomylił. Pięć minut później Mateusz Lis został zmuszony do interwencji – wpadł w szesnastkę Carlitos, uderzył mocno, ale w sam środek i golkiper Wisły odbił do boku.

    Później tempo zaczęło słabnąć. Pomysłowo rozegrany rzut rożny po półgodzinie gry przez Wisłę, zaowocował potężną bombą z dystansu Macieja Sadloka, ale tym razem pewny na linii bramkowej był Cierzniak. Wisła dobrze wykonywała w pierwszej części gry rzuty rożne. Po jednym z nich i dośrodkowaniu Vukana Savićevića, do ładnego woleja złożył się… Domagoj Antolić, jednak piłka wylądowała na górnej siatce.

    Z kolei w 38. minucie Marcin Wasilewski zamykał akcję strzałem, a piłka trafiła w rękę Luisa Rochy. Z jedenastu metrów nie pomylił się Błaszczykowski, który umieścił piłkę w prawym dolnym rogu. Trener Sa Pinto szybko zdecydował się na przeprowadzenie zmiany – Stolarskiego zmienił Sandro Kulenović. Portugalczyk zdecydował się grać bardziej ofensywnie, jednak do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

    Drugą połowę także aktywniej rozpoczęli wiślacy. Raz uderzał Kolar, ale złapał Cierzniak, potem Savićević, jednak daleko obok bramki, a następnie znów Chorwat – tym razem minimalnie nad poprzeczką.  W międzyczasie fanatycy Wisły odpalili pirotechnikę, a to może oznaczać zamknięcie sektora C na mecz z Piastem Gliwice. Była to bowiem kara w zawieszeniu, za rzekome antysemickie przyśpiewki.

    Później coraz większą przewagę zaczęli zyskiwać legioniści, którzy za wszelką cenę próbowali gonić wynik i do coraz głębszej defensywy spychali piłkarzy gospodarzy. Warszawianie momentami całą drużyną operowali na połowie Wisły, jednak podopieczni Macieja Stolarczyka świetnie organizowali się we własnym polu karnym.

    I co najważniejsze – gdy mieli swoje okazje, byli niesamowicie skuteczni. W 73. minucie z rzutu wolnego z 22. metrów świetnie uderzał Rafał Pietrzak, piłka przeleciała ponad murem i wpadła do siatki, a Cierzniak stał jak zaczarowany. Wcześniej uderzenie Drzazgi ręką zablokował Artur Jędrzejczyk.

    Wisła nabrała wiatru w żagle i atakowała dynamicznie i z ogromnym polotem. Dziesięć minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry wbiegł w szesnastkę Peszko, uderzył w kierunku bliższego słupka, ale odbił golkiper. W 82. minucie było już 4:0. Doskonale z głębi pola zagrał Maciej Sadlok, a lecący Kolar dołożył nogę i umieścił piłkę pod poprzeczką.

    Dzięki temu zwycięstwu Wisła ma już 41 punktów i znajduje się na szóstym miejscu w tabeli. Z kolei Legia traci pięć oczek do liderującej Lechii, a w kolejnej serii gier podejmą Jagiellonię Białystok. Wiślacy pojadą  natomiast do Sosnowca, gdzie zmierzą się z czerwoną latarnią ligi – Zagłębiem.

    Z Krakowa dla Footbaru, Bogdan Setlak.

     

    Wisła Kraków – Legia Warszawa 4:0 (2:0)

    Bramki: 1:0 Peszko 5, 2:0 Błaszczykowski 40-k., 3:0 Pietrzak 73, 4:0 Kolar 82.

    Wisła: Lis – Burliga, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Basha, Savićević – Błaszczykowski (Plewka 90), Drzazga (Wojtkowski 88), Peszko (Boguski 83) – Kolar.

    Legia: Cierzniak – Stolarski (Kulenović 42), Wieteska, Jędrzejczyk, Rocha – Vesović, Antolić, Martins – Medeiros (Hamalainen 77), Szymański, Carlitos (Kucharczyk 77).

    Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).

    Żółte kartki: Kolar – Jędrzejczyk.

    Widzów: 33 000.

     

    fot. pressfocus

     

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.