Magazyn Serie A #10

    Za nami dziesiąta kolejka włoskiej ekstraklasy, więc nadszedł czas na podsumowanie tego, co działo się na boiskach Serie A!

    Atalanta Bergamo – Parma Calcio 1913 (3:0)

    Starcie w deszczowym Bergamo miało pokazać, czy Atalanta ostatecznie wróciła na dobre tory, czy też wysoka wygrana z Chievo nie była żadnym miernikiem siły podopiecznych Gasperiniego. Od początku spotkania na placu dominowali gospodarze. Mieli przewagę w posiadaniu piłki, a bramkarz gości Luigi Sepe był najbardziej zapracowanym zawodnikiem na placu gry. Mimo dominacji Atalanty, Parma potrafiła wyprowadzić groźne kontry, których na nieszczęście Gialloblu nie udało się zamienić na bramki. Na bramki w tym spotkaniu musieliśmy poczekać do 55. minuty. Po pechowej interwencji Sepe, samobójczą bramkę zdobył Gagliolo. Kolejne bramki dla Atalanty padły po rzutach rożnych, dzięki Palomino i Manciniemu. Atalanta pewnie pokonuje beniaminka i wraca w górne rejony tabeli.

    Empoli FC – Juventus FC (1:2)

    Spotkanie na Carlo Castellani miało jedynego i dobrze wszystkim znanego faworyta. Jednak sam obraz meczu nie wskazywał na dominację zespołu gości. Dosyć niespodziewanie Empoli dzielnie przeciwstawiło się mistrzom Włoch, czego dowodem była sytuacja z 28. minuty. Francesco Caputo strzałem po dłuższym słupku pokonał Wojciecha Szczęsnego i sensacyjnie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Juve nie zdołało w 1. połowie w żaden sposób zagrozić bramce Provedela. Turyńczycy ruszyli z atakami od początku 2. połowy. Najpierw w poprzeczkę uderzył Pjanić, a parę minut później rzut karny po idiotycznym faulu Bennacera wykorzystał Cristiano Ronaldo. Dalsze minuty upływały na dalszych, dosyć ślamazarnych, atakach Juve. Taki stan rzeczy trwał aż do 70. minuty, gdy kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się CR7. Była to już jego 7. bramka w obecnych rozgrywkach, a także dała Juve 9. komplet punktów w tym sezonie.

    Torino FC – ACF Fiorentina (1:1)

    Spotkanie to zakończyło sobotni maraton meczów Serie A. Naprzeciw siebie stanęło Torino oraz Fiorentina. Obie ekipy nie wygrały swojego spotkania w zeszłej kolejce, natomiast Viola na wygraną czeka od września, kiedy to okazała się lepsza od Atalanty wygrywając 2:0. Podopieczni Stefano Piolego musieli odnieść zwycięstwo, by utrzymać dystans do czołówki i zawalczyć o prawo gry w europejskich pucharach. Z kolei Torino opukuje środek tabeli, choć od ponad miesiąca nie odnieśli żadnej porażki. Spotkanie to świetnie rozpoczęło się dla gości, którzy już w drugiej minucie objęli prowadzenia za sprawą Marco Benassiego. Z prowadzenia cieszyli się zaledwie do 13 minuty. Wtedy samobójczym trafieniem popisał się golkiper Fiorentiny, Alban Lafont. Piłka odbiła się od słupka, trafiła w plecy Francuza a następnie zatrzepotała w siatce. W późniejszej fazie spotkania mimo doskonałych okazji z obu stron, żadnej z drużyn nie udało się strzelić decydującej bramki. Na ten moment Fiorentina zajmuje piąte miejsce, lecz mogą spaść lokatę niżej, jeśli Milan pokona w zaległym spotkaniu pierwszej kolejki Genoe. 

    US Sassuolo – Bologna FC (2:2)

    Faworytem tegoż spotkania byli gospodarze, którzy zanotowali bardzo dobry start. Jednak już na początku spotkania to goście objęli prowadzenia za sprawą Rodrigo Palacio. Podopieczni Simone Inzaghiego mogli podwyższyć prowadzenie, lecz zamiast bramki na 2:0, byliśmy świadkami kontry w wykonaniu Di Francesco oraz Berardiego, która nie zakończyła się wyrównującą bramką.

    Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Kilka minut później Marlon popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu, nie dając najmniejszych szans Łukaszowi Skorupskiemu. Następnie goście znów prowadzili w tym spotkaniu dzięki bramce Ibrahima Mbaye. Remis w ostatnich minutach uratował Kevin-Prince Boateng uderzeniem z rzutu karnego. 

    CFC Genoa – Udinese Calcio (2:2)

    Starcie na Marassi było pierwszym domowym spotkaniem dla nowego-starego szkoleniowca Genoi, Ivana Juricia. Po bardzo udanej inauguracji na Allianz Stadium, wszyscy liczyli na zwycięstwo nad Udinese. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Genoi, która miała więcej z gry, a także strzeliła jedyną bramkę w tej części spotkania. Rzut karny pewnie wykorzystał Romulo. W drugiej połowie obraz spotkania zdecydowanie się wyrównał. Udinese 2 razy doprowadzało do wyrównania za sprawą Kevina Lasagni i Rodrigo De Paula. Bramkę dla Genoi zdobył za to Argentyńczyk Romero, który 10 minut później wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Dzięki temu remisowi, Udinese przerwało serię porażek, ale wciąż znajduje się na dole tabeli. Genoa natomiast ma teraz do rozegrania zaległy mecz z Milanem. W przypadku wygranej, podopieczni Juricia mogą awansować nawet na 5. miejsce w tabeli.

    SPAL 2013 – Frosinone Calcio (0:3)

    Gospodarze po sensacyjnym zwycięstwie nad Romą w zeszłym tygodniu podejmowali na swoim obiekcie teoretycznie słabszego rywala, czyli Frosinone. Goście objęli prowadzenie za sprawą Ramana Chibsah'iego, natomiast w drugiej połowie kropkę nad i postawili Camillo Ciano oraz Andrea Pinamonti. Dzięki temu zwycięstwu Frosinone ma na koncie pięć oczek i traci cztery do bezpiecznego, siedemnastego miejsca w tabeli. 

    Cagliari Calcio – AC Chievo Verona (2:1)

    Na Sardegna Arena doszło do starcia Rolando Marana ze swoją była drużyną, Chievo Werona. Zdecydowanie lepiej spotkanie zaczęli gospodarze, którzy od początku dominowali na boisku. Ukoronowaniem tej przewagi była bramka zdobyta przez Leonardo Pavolettiego, w typowy dla niego sposób, czyli głową. Na następne trafienie trzeba było poczekać aż do 2. połowy. Lucas Castro, były zawodnik Chievo, popisał się znakomitym uderzeniem z okolic 25. metra i nie dał żadnych szans Stefano Sorrentino. Chievo zdołało odpowiedzieć jedynie honorowym trafieniem Mariusza Stępińskiego. Ventura notuje fatalny początek w Chievo, które wciąż nie potrafi wyjść z minusa. Natomiast dla Cagliari było to już 3. mecz z rzędu bez porażki. Ekipa Marna systematycznie awansuje w ligowej tabeli.

    AC Milan – UC Sampdoria (3:2)

    Mecz na San Siro był pierwszym z trzech spotkań, które mogą zaważyć o przyszłości klubu z Mediolanu. Zwolnienie Gennaro Gattuso nie było zbyt prawdopodobne, jednak kolejna strata punktów mogła załamać morale kibiców i całego zespołu oraz oddalić Rossonerich od upragnionej Ligi Mistrzów. Spotkanie rozpoczęło się dobrze dla Mediolańczyków. W 17. minucie prowadzenie gospodarzom dał Patrick Cutrone, po kolejnej już w tym sezonie asyście Suso. Milan nie cieszył się jednak z prowadzenia zbyt długo. W ciągu następnych 15 minut, Sampdoria za sprawą Saponary i Quagliarelli wyszła na prowadzenie. Przy bramce na 1-1, asystował ten drugi – strzelał pierwszy, natomiast przy golu na 2-1, asystował pierwszy, strzelał drugi. Milan zdołał się szybko otrząsnąć i jeszcze w 1. połowie za sprawą dwójkowej akcji Cutrone-Higuain, gospodarze zdołali wyrównać. Druga połowa przebiegała pod dyktandem Milanu, który starał się powrócić na prowadzenie. Udało się to za sprawą Suso, który swoim firmowym zejściem na lewą nogę i uderzeniem zza pola karnego pokonał Emila Audero. Dzięki temu zwycięstwu Milan dołączył do szerokiej grupy drużyn z 15 punktami i wciąż ma w zanadrzu zaległy mecz z Genoą.

    SSC Napoli – AS Roma (1:1)

    Niedzielne zakończenie a zarazem jeden z hitów miał miejsce w Napoli. To właśnie na Stadio San Paulo spotkały się drużyny SSC Napoli oraz AS Roma. Faworytem tego meczu byli podopieczni Carlo Ancelottiego, lecz to Rzymianie jako pierwsi wyszli na prowadzenie za sprawą Stephana El Shaarawy'ego. Popularny Faraon wykorzystał muśnięcie piłki przez Edina Dzeko. Napoli chciało za wszelką cenę wyrównać, lecz biło głową w mur w świetną zorganizowaną defensywę klubu ze stolicy Włoch. Zamiast remisu, wynik mógłby brzmieć 2:0 dla gości, lecz piłkę uderzoną przez Dzeko wybił z linii bramkowej Raul Albiol. Gospodarze wyrównali za sprawą bramki Dreisa Mertensa zdobytej w 90 minucie spotkania. SSC Napoli traci bardzo ważne trzy punkty, z kolei Roma powinna być ukontentowana ze zdobycia jednego oczka na bardzo trudnym terenie.

    SS Lazio – FC Internazionale Mediolan (0:3)

    Hit dziesiątej kolejki miał miejsce w poniedziałkowy wieczór na Stadio Olimpico. Lazio podejmowało u siebie rozpędzony Inter. Pierwsze 25 minut to lekka dominacja podopiecznych Simone Inzaghiego, lecz chwilę później niezawodny Mauro Icardi wyprowadził Nerrazurrich na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie wynik podwyższył Marcelo Brozović strzałem z dystansu. Chorwat jest ostatnimi czasy nieocenioną postacią w talii Luciano Spallettiego. Aquille nie zagroziło poważnie bramce Samira Handanovicia, za to decydujący cios zadał ponownie Icardi. Inter gra bardzo dobrą piłkę, przyjemną dla oka. Widać zdecydowany progres w grze, a w dużej mierze jest to zasługa Luciano Spallettiego.

     

    Jak grali Polacy?

    Wojciech Szczęsny w starciu z Empoli wpuścił bramkę oraz jak wskazują noty Sofa Score – był najsłabszym ogniwem Juventusu. Łukasz Skorupski kolejny raz zagrał spotkanie na bardzo wysokim poziomie. Dwie stracone bramki nie obciążają jego konto. Przy strzale Marlona nawet najlepszy golkiper świata skapitulowałby. Z kolei rzut karny to zawsze loteria. Krzysztof Piątek nie zdobył w drugim spotkaniu bramki. Pomimo dobrych okazji strzeleckich nie pokonał bramkarza Udinese. Thiago Cionek był najgorszym obrońcą w przegranym przez SPAL spotkaniu z Frosinone. Boisko opuścił w 58. minucie. Mariusz Stępiński zdobył honorową bramkę dla Chievo w starciu z Cagliari. Paweł Jaroszyński z notą 7,1 był najlepszym defensorem ekipy z Verony. Murawę opuścił w 81. minucie. Karol Linetty oraz Bartosz Bereszyński rozegrali pełne 90 minut w spotkaniu z Milanem. Boczny obrońca zawinił przy bramce zdobytej przez Patricka Cutrone. Karol Linetty został ukarany żółtą kartką, oprócz tego zagrał na swoim, dobrym poziomie. Dawid Kownacki pojawił się na boisku w 61. minucie zmieniając Defrela. Występ Kownasia można opisać krótko – piłka nie szukała Polaka.

    Arkadiusz Milik zagrał 54 minuty, a zmienił go późniejszy strzelec bramki, Dries Mertens. Piotr Zieliński miał do dyspozycji piętnaście minut gry. Arkadiusz Reca, Bartosz Salamon, Michał Marcjanik oraz Bartłomiej Drągowski nie mieli okazji zagrać ani jednej minuty.

     

    Autorzy magazynu: Krzysztof PierścińskiPiotr Grzebień

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.