Jan Tomaszewski znów zaskoczył. „Piątek z Lewandowskim? Ale po co?”

    Jan Tomaszewski słynie z niebanalnych wypowiedzi. Były bramkarz tym razem udzielił komentarza po meczu między Polską a Austrią (1:0).

    Biało-czerwoni, zdobywając trzy punkty w Wiedniu,  zrobili pierwszy krok w kierunku kwalifikacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Wczorajszy wieczór był momentem szczególnym przede wszystkim dla Jerzego Brzęczka, który odniósł premierowe zwycięstwo w roli selekcjonera.

    –  Myślę, że Jurek w końcu zrozumiał, że nie ma eksperymentów na szczeblu reprezentacji. Zaczął grać ryzykowanie, bo miał Zielińskiego w pomocy. W pierwszej połowie był wprawdzie chaos, ale do opanowania. W drugiej, kiedy wyszedł tak, jak powinien wyjść, z Zielińskim za Lewandowskim, panowaliśmy na boisku. To chyba będzie już wyznacznikiem Jurka jako selekcjonera, że ten system jest po prostu dla nas – mówił Jan Tomaszewski w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski. 

    Bramkę na wagę zwycięstwa dla naszej reprezentacji zdobył wprowadzony z ławki rezerwowych Krzysztof Piątek. Zapytano więc, czy napastnik Milanu niedzielny mecz z Łotwą powinien rozpocząć już od pierwszej minuty, tuż obok Roberta Lewandowskiego.  

    Ale po co? Nie, nie! Teraz będą dywagacje, czy może ich trzech razem wystawić (Krzysztof Piątek, Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik – przyp.red.)! Francja, Brazylia czy Barcelona, jak grają z ostatnim zespołem w tabeli, to grają jednym napastnikiem. Tyle, że cała drużyna gra ofensywie. U nas panuje przekonanie, że jak ofensywnie to od razu musi być trzech napastników. Grajmy to, co najbardziej nam leży, czyli 4-4-1-1 – apelował "człowiek, który zatrzymał Anglię". 

    Źródło: WP SportoweFakty
    fot. pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.