Ostatnio wiele szumu powstało wokół naszej reprezentacji. Oliwy do ognia dolał sam selekcjoner, który po ogłoszeniu 35 szczęśliwców dość szybko skreślił kolejne trzy nazwiska. Teraz trwa obserwacja w trybie 24h, bo miejsc w samolocie do Rosji jest jeszcze mniej. Niektórzy nie bawili się w te gierki i raz a dobrze ucięli wszelkie spekulacje – u nas casting trwa w najlepsze. Na tę chwilę pozostaje czekać. Jednak ja jestem w gorącej wodzie kąpany i zamiast sprawdzać piłkarzy na treningu sugerowałbym zerknąć na dokonania Biało-Czerwonych jakie przyniósł już miniony sezon 2017-2018. W szczególności pochylmy się nad najlepszymi ligami Europy, bo to tam można upatrywać odpowiedników czołowych graczy naszych grupowych rywali. A więc zanim słowa znanej piosenki „[…] gdy piłka w grze wyjdzie na strzał, śledzi jej lot cały świat” staną się rzeczywistością prześledźmy wspólnie ostatni raz klubowe perypetie z polskimi akcentami w tle.
LIGA NIEMIECKA
Najbliższej nam do zachodnich sąsiadów, stąd też tam zaczynamy naszą eksplorację. Stopniując napięcie zaglądamy do Wolfsburga, gdzie miejscowy VfL utrzymał się na kolejny rok w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy stało się to przy udziale Jakuba Błaszczykowskiego? Polemizowałbym. Jednak nie to w tym wszystkim jest najważniejsze. Na wagę złota są doniesienia o gotowym do gry pomocniku, na którego występy czekaliśmy długie miesiące. Znowu, można dywagować, czy aby na pewno jest w pełni sił i możliwości. Z pewnością nie, ale w końcu wybiegł na boisko, a to znaczy, że i Adam Nawałka może na niego liczyć w Rosji. Pocieszamy się tym, że przed EURO 2016 sezon Kuby również nie należał do udanych, ale występy we Francji to była już inna bajka. Nie mamy nic przeciwko, aby tym razem także się to stało. Z dawnego dortmundzkiego trio wierny barwom Borussii pozostał już tylko Łukasz Piszczek. Klub nie pozostaje obojętny na taką postawę, bo Łukasz wśród kibiców, a także zawodników cieszy się ogromnym szacunkiem. Poważanie to jedno, ale sportowe wyniki to inna para kaloszy, a ta z kolei wydaje się być idealnie skrojona na stopy polskiego obrońcy, bo gdy tylko wrócił po kontuzji, drużyna z Zagłębia Ruhry po prostu zaczęła wygrywać. Jeśli „Piszczu” pogra jeszcze 2-3 lata na Signal Iduna Park, z pewnością trafi do ichniejszej galerii sław i ludzi zasłużonych. Był to dla obu piłkarzy sezon mocno poszarpany przez kontuzję, ale wyszli z niego z tarczą i teraz mundial nie wydaje się już być taki straszny.
Osobną kategorię stanowi postać Roberta Lewandowskiego. Który to już raz będę musiał napisać to samo, że „Lewy” = perfekcja. To od niego Jupp Heynckes zaczyna ustalanie „jedenastki” Bayernu, to dla niego sprowadzono super-rezerwowego Sandro Wagnera, aż w końcu to o nim huczy cały piłkarski świat, gdy słyszy hasło: „Letnie transfery”. Robert to gwarancja zdobytych goli w ilości 20+ na sezon, to solidność przekraczająca niemiecką precyzję, to najbardziej pożądana „dziewiątka” ostatnich miesięcy. Nic dziwnego, że w stawie jakim jest Bundesliga zaczyna się kisić i potrzebuje wypłynąć na większe wody. W kontekście Mistrzostw Świata może się to objawiać zwiększonym zaangażowaniem i sportową złością wynikającą z rozpaczliwych chęci zmiany klubowego otoczenia. Na pewno będzie to okazja by potwierdzić swoją klasę i przekonać ostatecznie któregoś z futbolowych gigantów Europy.
LIGA FRANCUSKA
Kamil Glik. Te dwa słowa polskiemu kibicowi powinny wystarczyć. To on strzela, podaje, odbiera, wyprowadza, broni i co tylko chcecie. Choć tego pierwszego w tym sezonie zabrakło, formacja defensywna Monaco dalej mogła pochwalić się przyzwoitym poziomem gry obronnej. Ukształtowany na włoskim „catenaccio” Kamil nie spuszczał z tonu, mimo wyraźnego obniżenia lotów drużyny z Księstwa. Na tę chwilę to jedyny pewniak do gry na tyłach reprezentacji, tak pewne jak to, że Igor Lewczuk wyląduje na ławce rezerwowych w kolejnym meczu Girondins Bordeaux.
LIGA ANGIELSKA
Tu z kolei radość ma smak słodko-gorzki, gdyż w Premier League regularnie mogliśmy oglądać tylko Łukasza Fabiańskiego, który ostatecznie spadł do drugiego poziomu rozgrywkowego. Na mój nos jednak nie zostanie tam długo, być może nawet nie odnotuje tam choćby jednego występu, bo latem zostanie wyjęty przez jakiegoś „średniaka” ligi angielskiej. „Fabian” natomiast sportowo spisał się doskonale o czym świadczy jeden z najwyższych wskaźników udanych interwencji w stosunku do bramkarz konkurencyjnych drużyn. Szukanie Jarosława Jacha w szeregach Crystal Palace to jak szukanie igły w stogu siana. Liczymy na naszego obrońcę, ale realia okazały się brutalnie uwydatnić braki piłkarskiego rzemiosła. Z pewnością miejsce jest dobre do rozwoju i ma kogo podpatrywać, ale czy wystarczy mu zacięcia i hartu ducha, by spełnić swój brytyjski sen. To się jeszcze okaże, a taki całkiem młody już nie jest. Jedno, co powinien zrobić na teraz to spotkać się z Jankiem Bednarkiem i w szczegółach poznać historię dlaczego to jemu się udało. 22-latek również nie miał łatwego początku i w drużynie z Southampton wylądował na samym ogonie. Jednak systematyczną pracą i siłą woli pracował na ten jeden jedyny dzień, w którym dostanie szansę. Tak też się stało i 14 kwietnia 2018 roku wyszedł w pierwszym składzie na Chelsea. Noga mu nie zadrżała, a w 60. minucie ustalił wynika na 2:0. Od tej pory stał się poważnym kandydatem na piłkarza, podstawowego zawodnika „Świętych”, a może przede wszystkim, żołnierzem generała Nawałki. Dzisiaj już mówi się otwartym tekstem, iż miałby zając miejsce obok starszego o niespełna dziesięć lat – Kamila Glika. Piękna historia, która niech trwa także na rosyjskich boiskach.
LIGA WŁOSKA
„Arkadiuszoooo!”. Przyznajcie sami, czekaliśmy na to wszyscy, jak czeka się w szkole na upragniony dzwonek ogłaszający przerwę. Milik stanął na nogi i to w takim stylu, że ja się zastanawiam, czy nie będzie jednym z „czarnych koni” reprezentacji Polski. Może i fizycznie musi wypracować wydajność na pełne 90 minut, ale mentalnie i ambicjonalnie jest gotowy na szturmowanie Senegalu, Kolumbii i Japonii.
Kownacki, Linetty oraz Bereszyński to kolejne, istotne puzzle wśród innych „Orłów”. Dobry sezon Dawida, solidny sezon Karola oraz znakomity sezon Bartosza to miód na nasze biało-czerwone serca.
Wojtek Szczęsny z kolei w końcu sięgnął po tytuł mistrza kraju. Aby tego dokonać musiał przeprowadzić się na północne tereny Italii, ale tam zyskał opinię świetnego fachowca i jeszcze lepszego zmiennika. Po odejściu wielkiego mistrza – Gianluigiego Buffona – ma stanąć na stałe w bramce Juventusu. Polak zaczyna pisać najważniejszy rozdział w swojej dotychczasowej przygodzie z futbolem.
Nasz selekcjoner ma swoje schematy i przyzwyczajenia, których kurczowo się trzyma. Jego decyzje broniły się sportowo absolutnie podczas Mistrzostw Europy we Francji. Czy jednak teraz nie wchodzi na manowce „bawiąc” się w szerokie kadry i stopniowe eliminacje. Czy nie wpłynie to negatywnie na piłkarzy, czy nie zakłóci spokoju jaki należy wprowadzić do przygotowań tuż przed mundialem. Skoro reprezentacje Francji, Hiszpanii, czy Brazylii były w stanie określić swoich wybrańców, to czy trener Nawałka ma większy problem obfitości skoro nadal nie daje ostatecznej odpowiedzi. Pozostaje nam czekać i wierzyć, że wie co robi. Dzisiaj mu przypomnieliśmy, by przypadkiem w tym całym zamieszaniu nie skreślił nazwiska, które na europejskich boiskach naprawdę robi różnicę.